Film jest doskonały pod różnymi względami.. ale godka to niestety nie bardzo ślunsko :). Ale... nie czepiajmy się gwary skoro reszta perfekcyjna. Nawet rozedrgana muzyka, taka jaka towarzyszyła większości filmów z tamtych lat. Kostiumy, scenografia, aktorstwo. Kobiety, nawet te niby zadbane pokazane jak wówczas ..kiedy były takie zgarbione, przytłoczone życiem, szarością i siermiężnością. Te paputki, fryzury, ciuchy, meblościanki, wszechobecna wóda i fajki. Od tego dymu można było już zatracić zdolność rozumowania a od wódy trzeźwiej oceny sytuacji. Z pieczołowitością i dokładnością Pieprzyca przeniósł nas w lata 70-te. I choć na pierwszy plan wysuwa się sprawa seryjnego mordercy to tak naprawdę, jak w tamtejszych filmach z lat 70-tych, jest to tzw "kino moralnego niepokoju". Los pary głównych bohaterów mimo, że tak inne życiorysy to tak bardzo podobne. I jak niewiele trzeba żeby rozwalić swoje i ... cudze życie. Jak poddaństwo, zaszczyty, dobra materialne niszczą nawet teraz wszystko co w człowieku dobre, prawe i sprawiedliwe .. Gorzki film, o którym długo się myśli.