Film z pewnością ma swój klimat. Ba, jest ciekawy i Tarantinowski. Szkoda tylko że Tarantinowski i ciekawy jest w porywach przez jakieś 28 minut. A trwa 148 tychże. Więc mamy dwie godziny pełne nudnych kadrów w których pojawiają się palacze gadający o pierdołach... Tak ja to widzę bo dialogom daleko do tych z Wściekłych Psów a co dopiero tych z Pulp Fiction.
Dla mnie filmu nie ratują ani świetne role(zgadzam się, De Niro wyszedł świetnie w roli przygłupa Louisa), ani szczątkowa akcja, ani muzyka. Człowiek do dobrego się przyzwyczaja i od Tarantina oczekuję czegoś więcej. Na chwilę obecną jest to dla mnie najsłabszy film Quentina. Dużo bardziej podobał mi się Death Proof, mimo iż samemu DF daleko do wcześniejszych produkcji Tarantino.