Powtórny seans spowodował, że film mnie zmęczył. Hanks wygląda jakby nie wiedział w czym gra i na bierząco dostawał wskazówki. Uwielbiam go, ale mimo genialnej gry aktorskiej jaką próbował dać poległa cała reszta razem z ze zmienionym zakończeniem. Szkoda, bo ciekawie by ten film wybrzmiał w obecnych czasach. Punkt za Toma, punkt za muzykę, które jednak tu też kuleje. Zimmerowi chyba też się nie chciało. Puntkt za realizacje i ujęcia. Zabrakło mi czegoś. Fabularnie to taka produkcja asylum z większym budżetem tylko z happy endem na siłę. Żyli szczęśliwie i spokojnie. Mylę się? Może. Nazwiska i ujęcia nie zalatwiają całej sprawy.