Którego elfa wolicie i dlaczego?
Ja osobiście Thranduila, bo w mojej wyobraźni tak właśnie wygląda idealny elf. Jest piękny, wyniosły. Włada Leśnym Królestwem. Kiedy czytałam książkę (a zaznaczam że było to wieki temu w początkach drugiej ery i to co było historią stało się legendą a legenda bajką) Thranduil wydawał mi się groźny. Ponadto przypomina mi Erlköniga z ballady Goethego.
Zdecydowanie Thranduil.
- Pace gra 1000 razy lepiej niz Bloom
- jest bardziej królewski, wyniosły, tak jak piszesz :)
- ma ciekawszą charakteryzację, a już w szczególności kostiumy. Ciekawe ile miejsca zajmuje mu garderoba... :)
- konkretniejszy styl walki
- no i przede wszystkim wykreowanie postaci: bogata osobowość, mnóstwo cech charakteru, których w takim połaczeniu w filmach po prostu sie nie spotyka.
"konkretniejszy styl walki". Niczym baletmistrz - zapomniałeś dodać.
Thranduil jest wybitnie zniewieściały po prostu. Osobowości, poza Bilbem i Thorinem, nie ma w zasadzie żadna z postaci.
tylko szkoda że na koniec filmu zmienili mu wizerunek z zimnego sk*rwiela na takiego "bardziej ludzkiego"
Czy ja wiem... no na pewno ocieplono jego relacje wzgledem Tauriel :)vI trochę legolasa. Ale na szczęście nie zmieniono go aż tak bardzo, tylko nieco.
"no i przede wszystkim wykreowanie postaci: bogata osobowość, mnóstwo cech charakteru, których w takim połaczeniu w filmach po prostu sie nie spotyka. - większych bzdur od Ciebie nikt tu nie pisze.
Jeśli brać pod uwagę samego Hobbita, wolę Thranduila, Legolas nieco mnie tu irytował. Jakbym miała dorzucić do tego Władcę Pierścieni, wybieram Legolasa, zdecydowanie (ale Thranduil i tak jest świetny). W LotRze jest jedną z moich ulubionych postaci, podoba mi się jego przełamanie niechęci do krasnoludów, tworzenie super trio z Gimlim i Aragornem, charakter też ma jednak lepszy od ojca.
Co do książki, tam Legolas nie jest zbyt rozbudowaną postacią, można było o nim zapomnieć, gdyby Tolkien nie wspomniał, że gdzieś tam biegł z tyłu, Thranduil zaś jest charakterem bardziej pozytywnym niż w filmie, w tym przypadku jednak ciężko mi wybrać, niech pozostaną na równi.
"Co do książki, tam Legolas nie jest zbyt rozbudowaną postacią, można było o nim zapomnieć, gdyby Tolkien nie wspomniał, że gdzieś tam biegł z tyłu"
To samo kiedyś napisałam, że gdyby nie to, że od czasu do czasu Tolkien pisał, że Legolas biegł z tyłu, to można by pomyśleć, że się zgubił :D. A przynajmniej tak jest w pierwszy tomie. On praktycznie nic nie mówi.
Bardzo lubię Legolasa we Władcy Pierścieni, ale w Hobbicie już zdecydowanie mniej. Wybieram więc Thranduila, znakomicie zagranego przez Lee Pace'a. Podoba mi się jego wygląd, głos, sposób zachowywania się- jest taki dostojny, mroczny, dumny, podstępny, ma bardzo ciekawą osobowość; oprócz tego nosi piękne ubrania i zbroję, w ogóle robi wrażenie, jest bardzo elficki :) Jego wygląd idealnie pasuje do charakteru. Dobrze, że jego postać została tak bardzo rozbudowana w filmie, w książce niestety za dużo o nim nie ma.
Thranduil!, poza tą całą prawdą którą piszecie nie da się ukryć też że jest to najładniejsza od względem wizualnym postać w ekranizacji :)
Wiesz jak ja zazdrościłam Bolgowi w tym momencie:
http://i.ytimg.com/vi/e3VcOQWondc/hqdefault.jpg
Co prawda Legolasowi daleko do tatusia, ale i tak go lubię :)
Ja raz tylko miałam ochotę go uderzyć, kiedy przerwał pożegnanie Tauriel i Kiliego, co jest dziwne, bo ten romans denerwuje mnie bardziej od samego Denethora.
Jak mogę odnieść się tylko do Hobbita, wybieram Thranduila (Legolas w Hobbicie jest nieco denerwujący, chociaż jednak nadal go lubię). Ostatnio zainteresowała mnie postać Thranduila. Filmowy Pace idealnie pasuje do roli dumnego króla elfów. Podoba mi się w nim, jego wygląd- ma świetną charakteryzację i kostiumy, jest dostojny, mroczny jak i tajemniczy, umie walczyć o swoje, ma swój honor, dba o swoje królestwo i poddanych, chociaż sprawia pozory zimnego. Ogólnie jest to bardzo ciekawa postać ;)
szczerze trudny wybór... żadnego nie darzę zbytnio sympatią. Może Legolasa. On przynajmniej miał na tyle charakteru by walczyć i sprzeciwić się temu zniewieściałemu ojcu. A nie tak jak ten cały Król Elfów od 7 boleści - dostał po tyłku i się chce wycofać.
Chciał się wycofać, by oszczędzić życie swoich poddanych. A bycie zniewieściałym nie przeszkadzało mu w byciu świetnym wojownikiem.
Thranduil, gdyż jest "totalnie odrealniony", a to duży plus w przypadku Elfa. We wszystkich sześciu filmach tylko on i Galadriela spełniają te kryteria - reszta (z wyjątkiem Tauriel) wygląda jak ludzie, tylko spiczaste uszy sugerują widzowi: "To jest Elf!"
W tej części o zgrozo większą sympatię budził Thranduil, chociaż dalej jest strasznym dupkiem. Przynajmniej nie próbowali z niego zrobić pomocniczego villaina jak miało miejsce w dwójce.
Pace świetnie by się sprawdził w filmie rozgrywającym się w świecie Warhammera, tam jego Thranduil uchodziłby za ucieleśnienie skromności i pokory wśród elfów.
Thranduil to najgorsza postać w Hobbicie, kiepsko zagrany i kiepsko wyglądający a także w trójce został największym idiotą tego filmu. ez dwóch zdań wygrywa Legolas.