tyle w temacie. Porównajcie sobie wszyscy pojedynek Aragorna z Uruk-hai'em w lesie pod koniec pierwszej części LOTR i pojedynek Thorina z gumowym Azogiem. Ta sama ekipa, ten sam reżyser, ale filmy skrajnie inne. Jestem zawiedzony i rozczarowany, bo spodziewałem się chociaż trochę tego co w chociażby Powrocie Króla, a zobaczyłem jedną, wielką grę komputerową. Szkoda, bo czekałem na Hobbita wiele lat. O ile pierwsza i druga część były znośne, to trzecia jest tragiczna.
Masz na mysli Yode? Żaden nie jest dobry. I wy mówicie, że w Hobbicie jest plastik? Wolę motion capture Golluma, Smauga czy Azoga niż te gumowe zabaweczki ze Star Wars. Ja rozumiem, że to kwestia różnicy czasu itp itd ale nie oszukujmy się - efekty SW sie zestarzały i tyle.
Raczej fakt, że Epizod I przeszedł był sygnałem do dalszej twórczości własnej Lucasa, choć nie powiem, by Jackson na tym polu mocno odbiegał.
Swoją drogą zaintrygowałeś mnie z tym motion capture Smauga. Z tego co pamiętam dość uważnie śledziłeś proces produkcji filmu. Smoka faktycznie też generowano z użyciem tej metody?
No popatrz. Smok był w sumie udany, choć do Cucumber... Comber... Cymber... do tego gościa, co grał Khana w drugim Star Treku J.J.Abramsa nie byłem specjalnie wcześniej przekonany.
Tą metodą wygenerowano Golluma, Smauga, Azoga, Wielkiego Goblina, Beorna (forma niedźwiedzia), Bolga, 3 trolle. A nawet wiecej, bo białą Matriarchini takze.
O ile o Smeagolu wiedziałem, w przypadku pozostałych podejrzewałem, to nie sądziłem, że w przypadku Smauga mogli zrobić coś poza twarzą, a oni z tego co widzę podpięli całego aktora. Ten element faktycznie jest imponujący.
To dość częsta praktyka. Także, jeśli idzie o nagrywanie samego głosu, często jeden aktor obrabia kilka ról (taki Frank Welker, określany miane boga pośród aktorów głosowych, mówi się, że posiada tysiąc głosów, z czego część nie jest nawet ludzka). Benek jeśli się nie mylę poza głosem smoka chyba także Saurona robił, choć głowy nie dam.
W sumie to pewnie mieli niezły zgryz, że Christopher Lee gra już Sarumana. Jego głos można by podłożyć pod Smauga bez żadnych obróbek.
Ja odniosłam wrażenie jakbym patrzyła na grę komputerową już przy oglądaniu zwiastuna kiedy pokazany jest atak Smauga... ten zieje ogniem a później az się prosiło żeby dać napis GAME OVER...
Niestety od tamtego czasu Jackson zapomniał, że trwający 1-2 minuty dobrze nakręcony pojedynek jest 1000 razy lepszy niż 30 minutowa absurdalna napierdalanka.
"Porównajcie sobie wszyscy pojedynek Aragorna z Uruk-hai'em w lesie pod koniec pierwszej części LOTR i pojedynek Thorina z gumowym Azogiem."
Porównałem - i ta z Azogiem wygląda dużo lepiej.
Walka Thorina i Azoga była trochę sztuczna i głupia, taka trochę jak " Go go power ranger's" :P
Głupia? Jak dla mnie pomysłowa i pięknie zrealizowana. Chyba najlepsza walka one-on-one w całej trylogii. Sztuczna to była walka Gandalfa z demonem w 2 części Hobbita.
No ale miała też głupie momenty, najlepszy z nich to Azog wyskakujący... nie dokańczam wiesz o co mi chodzi.. a tak wgl to nie że mi się nie podobała, cały film mi się bardzo podobał, ba cała trylogia i ba cała saga! ;D Ale.. no zawsze jest ale... ;P najbardziej z tej walki to mi się śmierć nie podobała, śmierć Azoga i Thorina i sposób w jaki zginęli.. ehh za bardzo się czepiam ;D
Ano. Dodatkowym walorem jest fakt, że numer z odbitym sztyletem, którym rzuca wspomniany Uruk wykonał sam aktor, nie żaden kaskader. No ale dzisiaj noży byłby tuzin i odbite obiekty dorobiono by do machania mieczem w wykonaniu aktora.
Choć mi pojedynek Azoga z Thorinem nawet się podobał, to przyznaję Ci rację. Cała walka Drużyny z Uruk-hai to moim zdaniem arcydzieło. Od sceny, w której Aragorn wychodzi im naprzeciw, aż do śmierci Boromira.
Nie wiem, jaką wersję oglądałeś, ale w HFR, to faktycznie wygląda jak jakieś intro do "Dragon Age" albo czegoś podobnego, jeśli chodzi o smoka palącego miasto. Poza tym jednym momentem, wersja HFR wygląda jak dla mnie mniej sztucznie niże inne, gdyż do tego 3d eksponuje bardzo aktorów i najbliższą scenografię, co jest na plus. Parę osób się ze mną z tym zgodziło, ale też uważam, że 1 i 2 część były lepsze. Może dlatego, że ta część chciała być bardziej prologiem do WP niż "Hobbitem" (i oczywiście była, ale czy taki powinien był być sens ?), niże pierwsze 2 ?
Wyobraź sobie, że od "Władcy" minęło 10 lat. Dziś jest inna technologia, ale zgadzam się, że "Władca" pod względem technicznym wypadł mimo wszystko lepiej.
A nie widziałeś poprzednich części? przecież tam było nie lepiej, ja zażenowany poziomem poprzednich części nie mam zamiaru tej już oglądać, bo wiem że lepiej nie będzie więc szkoda mojego czasu.
Widziałem, ale jednak pierwsze dwie części były trochę "o czymś innym". Przygodowa konwencja, krasnoludy, gobliny, smok - jakoś to wszystko było do przełknięcia. Miałem nadzieję, - teraz już wiem, że bezpodstawną - że Bitwa Pięciu Armii przywróci mi podobne emocje, jak z seansów LOTR. Tamtejsze bitwy były dramatyczne, ujęcia zapierały dech w piersiach. Uruk-hai byli przerażający, Balrog był jak najstraszniejszy koszmar, pojedynki były prawdziwsze - przez to lepsze. Tutaj mamy sceny wygenerowane przez komputer, komputerowe orki (dlaczego!? :( ). Bitwa Pięciu Armii, pomimo paru niepodważalnych plusów (Bilbo, Thorin, kapitalny Thranduil, majestatyczny Smaug, Mirkwood, Erebor) to film nieudany. Poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko, a wystarczyło powtórzyć wszystko to, co podczas tworzenia LOTR. Mielibyśmy sześć kapitalnych filmów w podobnej konwencji, w tym samym stylu. Teraz, gdy ktoś chce zacząć przygodę z filmowym Śródziemiem, może się strasznie oparzyć, przez Hobbita właśnie.
"Przygodowa konwencja, krasnoludy, gobliny, smok - jakoś to wszystko było do przełknięcia."
niestety ale nie było.
"Tutaj mamy sceny wygenerowane przez komputer, komputerowe orki (dlaczego!? :( )"
bo taniej, szybciej i wygodniej dla tworców - a że naiwny lud i tak to kupi i świetnie się sprzeda w kinach to po co robić lepsze?