a zdecydowanie następuje to w momentach podbramkowych i newralgicznych. Chce odejść od męża do swojego szefa. Jest ku temu bardzo blisko, bo walizki i ciuchy już są do niego dostarczone. Przełomowy moment następuje w momencie zaginięcia ich córki. Ta sytuacja, odmienia podejście kobiety do męża i w ostatecznym rozrachunku rozmyśla się i do niego wraca. Coś tam świtało reżyserowi, ale nie do końca. Okropnie długa scena rozpaczliwego poszukiwania córki wg mnie zupełnie niepotrzebnie aż tak długa. Całość nie powala, jest mierna.