Rzecz, która najbardziej mnie odrzuciła od tego filmu... Harry i inni (przebrani, Hermiona po zażyciu e. wielosokowego) są w gringotta a z tyłu czają się ochroniarze w niebieskich koszulach. Myślałem, że to parodia. Dokładnie tak byli przedtem prezentowani mugole (w poprzednich częściach).
Jest też sporo, moim zdaniem, niudanych scen, np. gdy w Hogwarcie z tłumu występuje Harry naprzeciw Snape'a. Też niezbyt się wpasowało i, moim zdaniem, niepotrzebnie. W książce bardziej trzymało w napięciu. W filmie - szybciej zaczęła się bitwa. Po co... nie mogli chwili poczekać?
Rażąca była jak dla mnie, również zmiana atmosfer. Momentami puszczana była muzyka charakterystyczna dla HP (spokojna muzyka, pełna melodyjnych dźwięków), a zaraz działo się coś, co zupełnie psuło atmosferę, szybka zmiana nastrojów niszczy trochę klimat...
Już się nie będę czepiał zbieżności filmu z książką... ale wszyscy powinni wiedzieć, że:
-śmierciożercy NIE latają
-voldemort nie spalił się na popiół
-puchary w Gringotta były rozżarzone do białości
-komnaty tajemnic najprawdopodobniej również nie zalała woda
-voldemort nie strzelał do bariery (bariery... takie coś w hp nie istniało) jak z karabinu maszynowego
-neville nie był taki głupi
Może się troszkę przyczepiłem do ostatnich punktów... były ważniejsze, ale nie pamiętam.
Ogólnie nie będę oceniał, musiałbym ochłonąć z emocji i obejrzeć film drugi raz. Były spore luki w akcji, niektóre sceny powinny być bardziej dynamiczne, a na innych powinni trochę zwolnić, bo często wyglądały wręcz komicznie.
Starałem się wyłapać błędy. Pierwsze pół godziny (wizyta u Gringotta, pocztątek bitwy o Hogwart) - moim zdaniem słabe, dalej same efekty specjalne...
P.S. Zaciesz voldemorta. Coming soon - kwejk.
był też jeden poważny błąd... była taka scena później... jak bliźniacy stali koło siebie... ja nic nie mówię, ale George miał to ucho, które stracił w filmowej 7.1 ...
Przyglądałam się tej scenie w kinie. Też na początku wydawało mi się, że ma całe ucho, ale później się przyjrzałam i wyglądało ono jak nadgryzione. ;d nie pamietam jak było w książce czy miał to ucho czy tylko połowę. Ale mnie aż tak bardzo to ucho nie raziło. ;d
mi się wydawało że nie tyle nadgryzione, co po prostu bez fragmentu tego ucha , ale nie było rany, a skóra była naciągnięta i jakby... <przyklejona / zrośnięta> do reszty twarzy.
Tyle że w pierwszej części Insygniów George tak naprawdę ucha nie stracił. Ono mu tylko krwawiło z boku, obejrzyjcie ponownie i przyjrzyjcie się, a we wszystkich następnych scenach (pocałunek Ginny i Harry'ego, który on przerwał czy też wesele Billa i Fleur) uszy ma całe, oba.
Nie chciało mi się czytać całego (:D), wiec wypowiem się jeno o tych pseudo SS mannach. Voldemort pragnął magii, tak? No to co do cholery robią faceci w mogolskich strojach i (merlinie!) czapkach w MM, czy Grimgocie?
-śmierciożercy NIE latają ---- Jak dla mnie na + , fajnie to wyglądało
-voldemort nie spalił się na popiół --- Zgadzam się,nie bardzo mi to podeszło
-puchary w Gringotta były rozżarzone do białości-----E tam mały szczegół w sumie nieistotny
-komnaty tajemnic najprawdopodobniej również nie zalała woda----Wyszło bardzo fajnie i zaraz potem pocałunek.Genialnie,że nie zrobili ckliwej dłużącej się sceny.
-voldemort nie strzelał do bariery (bariery... takie coś w hp nie istniało) jak z karabinu maszynowego-----Voldemort uderzył raz i porządnie z tego co pamiętam.Mylę się ? A bariera też fajnie wyszła,czuć klimat gdy nauczyciele ją tworzą.
-neville nie był taki głupi ---- -_-
A pomyśleliście o tym, że może Voldemortowi spodobały się mongolskie uniformy? XD żartuję.
Obejrzałem dzisiaj w kinie, szczerze to pierwszy raz byłem na filmie 3D i powiem, że takie "3D" sobie o kant dupki można rozbić.
dziwie się,że nie zauważyłeś,iż ochroniarze,którzy wg ciebie byli mugolami,rzucali potem zaklęcia...mugol chyba nie ma różdżki?;)
to tylko taki strój chociaż trochę dziwny jak na czarodziei.
No oczywiście, chodzi mi o stroje, które wyglądały jak mugolskie. Czarodzieje w ich świecie ubierają się w SZATY a niebieskie koszule i policyjne berety noszą mugole :) To bardzo się rzucało w oczy i w ogóle początek filmu był źle zrobiony.
czepiasz się. początek filmu był dobry :]
co do tych mugoli, to nie byli mugole ale to wiesz. tylko źle strój im dobrali, ale patrząc na temat tego wątku wygląda to tak jakby rzeczywiście taka wielka pomyłka w filmie istniała.
dobry? nudawy, a rozmowa z Gryfkiem i Olivanderem nic nie wnosiły. Zero emocji - nuda.
Gringotta - BARDZO rzucające się stroje ochroniarzy. Naprawdę, po tej scenie ocena filmu naprawdę mocno spadła. Bank w ogóle jakoś dziwnie wyglądał, powinno być więcej grozy... a tu beztrosko sobie wchodzą do Gringotta. Zero trudności?
A reszta zbyt widowiskowa i zaprzeczająca regułom świata czarodziejów przedstawionym w książkach j.k. Rowling.
No tak. Rowling pracowała przy tym filmie a ty że "reszta zbyt widowiskowa i zaprzeczająca regułom świata czarodziejów przedstawionym w książkach j.k. Rowling". Trochę niedorzeczne? Bo skoro Rowling pomagała tworzyć ten świat, to tym bardziej ona by tego tak nie nazwała. Ehh.
tak. zaprzeczała. jest pełno przykładów.
Przykład? Pierwszy który mi przyszedł do głowy... dlaczego śmierciożercy mogą latać? Przecież to zwykli czarodzieje, a czarodzieje nie latają.
dlaczego pod wpływem zaklęcia harry'ego voldemort spala się na popiół? Przecież Avada Kedavra odbiła się od zaklęcia - wszystko powinno zadziałać odwrotnie (Skutki zaklęcia powinny być identyczne do Avady Kedavry)
Jak trzeba, nastukam więcej :)
Tego nie wiedziałem... Rowling naprawdę pracowała przy tym filmie? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że współpracowała z reżyserem, który zniszczył Hary'ego Pottera - Yatesem...
1. to nie byli mugole :) później widziałam że mieli różdżki (tylko schrzanili te stroje - jak dla policji)
2. co do reszty się zgadzam (ale nie mam nic do neville'a ;p )
3. szczególnie brakowało mi tam dwóch scen:
a) z harrym, mcgonagall i carrowami
b) gdy aberforth opowiadał o arianie i o albusie (szczerze mówiąc czekałam na ten fragment, bo spodziewałam się retrospekcji :P)
Co Ty gadasz, że w HP nie występowały bariery ochronne? A czary rzucane przez Hermionę wokół ich obozowiska, również w Insygniach Śmierci? A zaklęcia chroniące Norę i inne domy członków zakonu, również w Insygniach Śmierci?
bariery w książce były niewidoczne i nie można było do nich strzelać. Jak patrzyem, jak kopuła pęka i uchodzi z niej popiół i ogień (tak, jakby kopuła była z papieru)... bariery w książce nie były materialne, były magiczną niewidzialną osłoną.
W książce nie było fragmentu "Nad norą unosiła się bariera". Hogwart był chroniony zaklęciami przez wiele lat poprzednio i jakoś nigdy nie było opisu bariery. Jak były, to niewidzialne.
Nie zamierzam się kłócić. Jak ktoś chce się ze mną spierać to proszę o fragment z dowolnej części hp ;)
Zrobili to by było efektowniej i nawet im wyszło, a ekranizacje nigdy nie będą idealnie zgodne z książkami.
Zawsze coś w filmie pozmieniają, to nieuniknione ale myślę, że to nie są jakieś bardzo istotne rzeczy, więc można by przestać siedzieć z nosem w książce i wyszukiwać coraz to więcej mało istotnych szczegółów.
złoto w skarbcu nie było rozżarzone bo musieli by pokazać spuchniętą, poparzoną buźkę Emmy... mi zabrakło wątku syna Lupina, który powinien się rozpocząć jeszcze w 1szej części. Złamanie legendarnej czarnej różdżki jak zapałki też raziło w oczy.
no, dokładnie. W książce puchary BYŁY rozżarzone, a w filmie nie.
Ale to rzeczywiście nieduża niezgodność :) Tak czy inaczej... Powinni ten wątek uwzględnić, dodaje tragizmu sytuacyjnego po opuszczeniu Gringotta
nie ma się co czepiać, musieli dodać coś od siebie, a część wyrzucić ;] Moim zdaniem to naprawdę dobry film.
Dzisiaj byłam na hp w kinie i powiem, że nie jestem zawiedziona. Bardzo mi się podobało. Uważam, że zamieścili wszystkie ważniejsze momenty z książki. Najbardziej w całym filmie to zabrakło mi dwóch scen:
1. Harry walczący z Voldemortem w wielkiej sali i wyjaśniający mu różne rzeczy.
2. Na koniec nie wspomnieli, że Nevil został dyrektorem Hogwartu.
Czytałam książkę wieki temu, ale jeżeli dobrze pamiętam, to Neville został profesorem zielarstwa, a dyrektorem bodajże McGonagall...
Co do błędów w filmie- mała Lily po przydziale do domu odchodzi do stołu Gryfonów (smętne spojrzenie małego Snape'a.) i poznaje siedzącego tam Jamesa. Ale jak mógł już tam być , skoro logicznie rzecz ujmując powinien stać w kolejce do przydziału, ze względu na kolejność alfabetyczną ? Dziwnie to dla mnie wyglądało.
Serio ? Przez całe moje życie byłam pewna ,że tak ! Więc zwracam honor produkcji.
Nie było alfabetycznego wybierania...? Naprawdę...? No cóż, moje święte przekonanie legło w gruzach...
A tak na poważnie, to odnosząc się do całości uwag w tym wątku, strasznie się cieszę, że nie tylko mnie porazili Ci mugolsko przebrani czarodzieje w Gringott'cie - na samym początku jak zobaczyłam tą scenę, po moim umyśle krążyło pytanie " Jak to...? Mugole w obronie banku czarodziejów?! ", ale potem wyciągnęli różdżki, co niewiele poprawiło sytuację...
Zabrakło mi wątku synka Nimfadory, ale też pokazania najstarszego syna Harry'ego, James'a, jako psotnego, podobnego do dziadka chłopca. Może to szczegóły, ale moim zdaniem dodałyby wiele uroku ostatnim scenom filmu...
Co jeszcze...? Moim skromnym zdaniem, brakuje retrospekcji w scenie z bratem Dumbledore'a i portretem Arianny, jak to już wcześniej ktoś napisał - ludzie, którzy nie czytali książki, wiele stracili, nie dowiadując się szczegółów przeszłości rodu Dumbledore'ów.
Brakująca scena z Carrowami, to kolejny minus filmu, tak samo jak zrobienie z Neville'a niedorozwiniętego idioty, który może i jest odważny, ale widownia odnosi wrażenie, że jego odwaga pochodzi z głupoty, na zasadzie " chłopak nie wie w co się pakuje! ".
Niepotrzebna natomiast jest według mnie scena, w której Harry wychodzi z tłumu uczniów, by wystapić przeciw Snape'owi... Takie... Nie wiadomo co, zupełnie nie pasujące do filmu, tak samo jak spalenie Voldemort'a na popiół - ludzie, przecież to idiotyczne! Mimo, że rozszczepił swoją duszę na tyle części, wciąż był człowiekiem i jak człowiek powinien zostawić po sobie ZWŁOKI!
Co do latających Śmierciożerców... Zdążyłam się przyzwyczaić, w poprzednich częściach również dodano im w ten sposób dramatyzmu i choć nie podobało mi się to, to nie raziło w oczy tak bardzo, jak pozostałe błędy.
mnie osobiście rozwaliło na łopatki wysadzenie w powietrze bellatriks i spalenie voldemorta w popiół. błagam ludzie to już była przesada
Takie sprostowanie:
"ludzie, którzy nie czytali książki, wiele stracili, nie dowiadując się szczegółów przeszłości rodu Dumbledore'ów."
Ludzie, którzy nie czytali książki, wiele stracili, że jej nie czytali.
No cóż, oczywiście masz rację - wogóle nie rozumiem ludzi, którzy oglądając kolejne ekranizacje poszczególnych części HP nie skusili się na czytanie sagi...
BYŁO alfabetyczne wybieranie. Kurde, jak nie masz pewności to się nie odzywaj. Tylko przeszkadzasz tymi głupimi i niezgodnymi z prawdą wtrąceniami.
Nie że się spinam, ale jeżeli ktoś już coś pisze na forum, to powinna być to sprawdzona informacja
Jeśli chodzi o Neville'a to inaczejsobie wyobrażałam zabicie Nagini i ujawnienie się żywego Harrego. To powinno być bardziej widowiskowe...myślałam że jak Neville wyszedł to będzie się czaił na węża.. Scena jak Ron i Germiona uciekają przed wężem była, jak dla mnie, niepotrzebna. Scena śmierci Bellatriks była fajna, ale Voldemorta mierna...
wkurzyło mnie to, że Voldemort pokonany został tylko przez Harrego i nie uwzględniono tego, że w książce walczył z trzema przeciwnikami naraz, zanim starł się z Potterem. Podobnie było z Bellatrix, która najpierw walczyła z Ginny, Luną i Hermioną naraz.
W ogóle uwielbiałem Bellatrix i mi jej szkoda było :D