Iii nie mówię o filmie nawet. O książce. Czego zabrakło tej kobiecie (o panią Rowling chodzi) żeby to tak wszystko doszczętnie zepsuć?? Bo psucie twało od początku drugiej części do - jak się nieszczęśliwie okazało - końca siódmej. Nie chodzi o to że każda kolejna część była gorsza, nie, ja bym jej to wszystko wybaczył gdyby miała odwagę na pożądne zakońćzenie, gdyby miała odwagę zabić Pottera bądź chociaż zostawić jakiś cień nadziei śmierciożercom. Niestety, megahit dziejów własnego autorstwa ona zamieniła w zwykłą szmirę przypominającą najbardziej tandetne amerykańskie filmy z polsatu gdzie zawsze wygrywają żółwie ninja i inne cudowne dzieciuchy - a miała całe 6 części żeby temu zapobiec!
teraz tylko - dlaczego tak się stało? Może dostawała jakieś listy z pogróżkami? Może jakiś nacisk ze strony psychologów, że może kitnie za dużo dzieci albo nie będą mogły chodzić do szkoły ze świadomością "Potter nie żyje"? Bo przecież pamiętam taki program o niej, leciał na jedynce jakieś 10 lat temu, jak mówiła że ma już zakończenie siódmej części i że płakała ze wzruszenia kiedy to pisała. To brzmi dosyć jednoznacznie - chciała zabić Pottera.
Bo przecież na TYM można było płakać najwyżej z zawodu. I czuć się jak widz-idiota ptarząć na Voldemorta który podobno wyczuwał kłamstwa i który nawet nie omieszkał sprawdzić czy potter jest na serio martwy - po siedmiu a nawet siedemnastu latach prób zabicia go.
ja też się wzruszyłem jak czytałem 7 część, zwłaszcza wspomnienia snape'a, poza tym po co miała go zabijać skoro voldemort nie przeżył - było by troszkę dziwnie gdyby wszystkich pozabijała
Sugerowałem nieśmiało żeby Voldemort przeżył, a jeśli nie to, właśnie, mogłaby - jak to ująłeś - wszystkich pozabijać, czyli zdaje się Pottera i Voldemorta. Albo żeby przynajmniej niby największy czranoksiężnik świata nie okazał się na końcu największym tępakiem.
Niedługo przed premierą 7mki było głośno i jakimś niby wycieku, hakerze, który się włamał do kompa Rowling, według, którego ginęła Hermiona, chyba, oraz oboje Harry i Voldek. Byłoby to dużo ciekawsze i ambitniejsze xD ale skoro wyciekło, to trzeba było pozmieniać ;D
Ale to na prawdę było by coś, zawsze główni bohaterowie kończą szczęśliwie, szczerze mówiąc byłem pewien, że któreś z tej trójki zginie. Chociaż fakt, patrząc po wypowiedziach, mogła i płakać na pisaniu wspomnień Snape'a, może to tylko ja jestem jakimś potworem, ale mnie to nie wzruszyło :P Jeżeli faktycznie była jakaś "pierwsza wersja", to chętnie bym ją przeczytał :) W końcu to by była prawdziwa książka Rowling, a nie poprawiania przez wydawnictwo.
No właśnie, nie jesteś jedyny, mnie to też nie wzruszyło i to ani trochę. Nie wiem czy była pierwsza wersja, bo to już nie jest istotne, istotne jest to jaka była ostatnia. Niestety. I jeszcze, może mi ktoś powie dlaczego Voldi nie spalił, nie sproszkował, nie zapakował do reklamówki i nie zakopał ciała pottera??? I jeszcze uwierzył jakiejś pindzie (mimo umiejętności wyczuwania kłamstwa z pierwszej części) ?? No nie rozumiem.
Och, byc może tu znów chodzi o miłość. Narcyza była tak zatroskana o syna, ze udało je się oszukać Voldka :D A nie spalił go, bo chciał, żeby wszyscy zobaczyli, co uczynił, że udało mu się go w końcu zabić.
xD cóż, pewnie o miłość ale mimo wszystko trochę logiki i konsekwencji by nie zaszkodziło (dlaczego największy czarnoksiężnik = tępa dzida). Przydał by się jakiś nawiedzony Potteromaniak z krwi i kości, może to o jakiś niuansik z książki chodzi? :P
Do usług:) Narcyza znała oklumencję, jak Snape i Bellatrix:) A Voldemort po prostu nie musiał wtedy używać legilimencji - to nie działa tak, ze ZAWSZE rozpoznajesz kłamstwo, musisz jej użyć, żeby zadziałała:)
Bo się bał. Zwyczajnie bał się podejść do Harrego więc kazał zrobić to pierwszej osobie z brzegu. Jak już Narcyza mu powiedziała, że nie żyje, to nie miał oporów, żeby rzucać jego ciałem na prawo i lewo.
"Bał się". Srał. Akurat. Jakby był taki potężny to by go sproszkował wsadził do pudełka i zakopał głębooookooo w zakazanym lesie albo najlepiej jeszcze gdzieś indziej żeby nikt nie wiedział.
Ale właśnie o to chodziło-ona chciał, żeby wszyscy zobaczyli, kto ostatecznie wygrał, kto był lepszy.
W ostatniej części zdaje się, że Harry mówi tak do Voldemorta, i wydaje mi się, że w 6 części Dumbledore to mówi.
Gdzieś w szóstej czy siódmej części Dumbledore mówi coś w stylu (nie pamiętam dokładnie, ale sens jest właśnie taki): tak mu (Voldemortowi) było śpieszno, by podzielić duszę, że nie poznał nigdy potęgi duszy całej, nieskalanej, kochającej. |
Chodzi o to, że Voldemort był ignorantem w kwestii miłości. Nigdy nie doceniał jej potęgi.
No właśnie, bo to by się w przeciewnym razie nie zgadzało z tym, że miał być niby drugim co do najpotężniejszości czarodziejem świata.
Wybacz ale czy ty czytałaś/czytałeś książkę? Przecież tam ciagle Dumbledor w podajrze 6 części mówił że Voldemort bał się śmierci i zmarłych. Więc na pewno bał sie podejść do Harry'ego bo uważał że jest martwy. Takie trudne?
Za Harrym zbytnio bym nie płakała... ale w takim razie powiedz mi jak mam żyć ze świadomością, że nie żyje Severus, Remus, Tonks, Fred, Zgredek?! Pottera dla nich swobodnie mogłabym poświęcić, jak już taki z niego wybawca.
, co gorsza właśnie kończę 7 część czytać i smutne wspomnienia powrócą, pozdrawiam
Wszyscy powinni wyzdychać! A Potter pierwszy bo w całej książce był najbardziej żałosny.
A może ty wiesz coś o tym braku logiki? O voldemorta mi chodzi, jak mówiłem wcześniej??
Ja nie wiem o co chodzi z tym Lupinem, tu coś o tym napisałem: http://www.filmweb.pl/film/Harry+Potter+i+Insygnia+%C5%9Amierci%3A+Cz%C4%99%C5%9 B%C4%87+II-2011-476021/discussion/Dlaczego+wszyscy+kochaj%C4%85+Remusa,2012949
Nie wiem czemu się oszukujesz. To książka od początku do końca była nie w "brytyjskim" , ale "amerykańskim" stylu. Początek bardzo smutny- śmierć rodziców(wszystkie prawie filmy disneya) Biedny pokrzywdzony przez los chłopak, znajduje przyjaciół, każdy inny : jeden nieco wycofany ale najwierniejszy, jedna mądra, jeden nieśmiały ale przełamujący własne lęki, jedna dziwaczka i miłość od pierwszego wejrzenia która po wielu perturbacjach wreszcie się ziszcza. Główny wróg - klasyczny polityczny potężny , nieco zwariowany dyktator. Główny bohater 7 lat cały czas o krok unika śmierci , co potem nawet dla niego samego staje się żenujące (!) Zakończenie pasuje. Paru drugoplanowych (oczywiście emocjonalnie ważnych) bohaterów przeżywa, nieszczęśliwa miłość Snape'a i potęga miłości tryumfuje nad złem i śmiercią. Do tego rozdzial "19 lat później" żeby namolni fani nie przebłagali kiedyś autorki by kontynuowała opowieść. Wszystko pasuje wszystko żałośnie hoolywodzkie.
Ale, bo jest duże "ale". Z moich wniosków można wywnioskować ,że gardzę sagą, a tak wcale nie jest. Przeczytałem cała 3 razy , wdzialem też wszystkie filmy (chociaż może poza ostatnimi 2 naprawdę słabe) Bo ten świat , tak beznadziejny przewidywalny i często patetyczny jest po prostu wciągający. Prawie każdy kto czytał chciałby być taki jak Harry i przyjaciele, w magicznej szkole z masą przygód, a przy tym tak "mugolski" normalny , z ludzkimi zachowaniami i uczuciami. Rowling idealnie zbudowała opowieść, która nastawiona jest na słabość ludzkich uczuć , które u większości chwytają to z czego "na chłodno" się śmieją jak ja. Mimo ,że zgodzę się - zakończenie było beznadziejne, ale i tak miałem łzy w oczach czytając końcówkę ksiązki po raz 1. Bo dorastałem z Harrym, przeżywałem z nim przygody , można by powiedzieć że "sam" pokonałem Voldemorta i "sam" poniosłem wszystkie straty.
To jest magia Harrego Pottera. Tylko to i aż to..
Muszę się całkowicie, zgodzić z tą wypowiedzią:) Chyba pierwszy raz czytając czyjąś wypowiedź czułam jakby była o mnie, więc nie chcę nic dodawać, żeby nie zepsuć jej brzmienia.Trafiłeś w sedno tak dokładnie, że nawet nie pasowało mi zdanie: "Paru drugoplanowych (oczywiście emocjonalnie ważnych) bohaterów przeżywa", po czym doczytałam drugi post i pomyślałam - no właśnie:). Pozdrawiam:)
Dziękuje, miło to czytać. Starałem się żeby moja odpowiedź oddawała to co czuje. Pozdrawiam również ;)
Jak to "oszukuję się". No przecież każdy instynktownie, zabierając się za oglądanie jakiegoś filmu chciałby żeby był jak najlepszy. A ja - wiesz - mam do Harrego Pottera sentyment z dzieciństwa i mi się serce krajało przez te sześć części bo to było tak coraz głupsze i głupsze ale - jak mówiłem - żeby się chociaż odważyła na porządne zakończenie. Nie. Nic z tego.
To ciekawe, bo w każdej kolejnej części było coraz mroczniej i mniej wesoło - od 4 części to nie Harry, ale Voldemort wygrywa aż do końca. Więcej trupów, więcej przyjaciół ginie, zło ma coraz większe wpływy, więc owszem, jest coraz gorzej, ale dla głównych bohaterów, nie czytelników:)
Wcale nie - ginie Syriusz i Dumbledore tylko po to żeby Potter był jeszcze bardziej męczeński. I do jakiego "końca"? "Koniec" właśnie był do dupy, Potter miał zdechnąć a nie zdechł i to w tak beznadziejny sposób. Zabili go ale się nie zabił - typowe dla amerykańskiej szmiry. I nikt chyba nie jest na tyle naiwny żeby podejrzewać iż Voldemort to całkiem wygra, nie, ale któżby z drugiej strony przypuszczał że przegra w tak prymitywny sposób: zmartwychstanie cudownego męczeńskiego Harrego Pottera. :)
NIe zmartwychwstał bo nigdy nie umarł. Ile razy ten temat będzie jeszcze wałkowany na forum żeby ludzie to zrozumieli? Po cholerę tak hejtujesz? NIe podoba się to nie oglądaj/czytaj.
NO I GDZIE JEST DUMBLEDORE??!!!
Ostatnia scena w Harrym po napisach:
Wychodzi Dumbledore z szafy w pokoju życzeń i mówi:
- O jeju! Moje plecy! Gdzie oni mnie wje#$%@?? Ile lat minęło? - pyta widzów jednak nikt nie odpowiada i ściemnienie.
Tez nie podobalo mi sie to zakonczenie:( czytajac ksiazke chwilami chwytalo za serce to co sie dzieje i w pewnym momencie groza i swiadomosc ze Harry idzie na smierc byla bardzo zlowroga ale tez hmm wspaniala... To bylo niespotykane w tworach dzisiejszych czasow, zeby taki komercyjny potentat jakim chcac nie chcac jest HP, mogl tak sie zakonczyc... I w tym momencie uznalam ze to naprawde swietna powiesc, arcydzielo naszych czasow - do czasu, no wlasnie, do czasu sceny z Dumbledorem po drugiej stronie i im dalej tym bylo gorzej. A wstawka z bohaterami parenascie lat pozniej jest juz w ogole zalosna. Film w wielu miejscach bardzo odbiega od ksiazki, splyca postacie, amerykanizuje cala historie. Gdyby tworcy (bo nie oszukujmy sie na ostateczny wyglad ksiazki mial wplyw sztab ludzi) odwazyli sie zabic Harrego, bylaby to wspaniala, choc mroczna opowiesc. A tak stala sie kolejnym cyklem z serii i zyli dlugo i szczesliwie.... Choc nie przecze, sam wykreowany swiat i postaci sa wspaniale, niestety niewykorzystany potencjal. No i zostawcie Snape'a w spokoju hejterzy;) hihi To jedyna postac calkowicie tragiczna, romantyczna, rozdarta i na wskros nieszczesliwa. Ja utozsamiam sie z nim w 100%... No i jeszcze z Hermiona:) Czesto czytam wypowiedzi jakoby przesady w tej milosci Snape'a, ze jak mozna przez tyle lat rozpaczac, kochac itd... A ja sie pytam jak byscie mogli zyc ze swiadomoscia ze przez was zginela ukochana osoba, zniszczyliscie zycie jej i jej dziecku (pomijam Jamesa) ... Jezeli po czyms takim moglibyscie byc szczesliwi, zyjac sami w szkole w ktorej tak naprawde dostaliscie prace choc nie nadajecie sie do tego, nie mozecie zyc ani po jednej stronie (Voldemorta, ktory zabil jego ukochana) ani calkowicie po stronie dobra, a na domiar zlego, dziecko zywy dowod przeszlosci pojawia sie w waszym zyciu.... Ja uwielbiam Snapa i zawsze tak bedzie. To najbardziej zlozona postac z calego 7ksiegu. P.S. Przepraszam za brak polskich znakow ale nie dziala mi cos i nie moge tego wylaczyc, zmiany 214 i programisty nic nie daja, wie ktos co to moze byc?;)
Rzeczywiście historia filmowa została spłycona a Snape to najbardziej złożona postać, jednak jaki by nie był film to sentyment pozostał :)
"nie podoba się to nie oglądaj/czytaj" - skąd miałem wiedzieć że mi się nie spodoba zanim przeczytałem, he? Nie umarł - tym gorzej, Voldi go 6 razy powinien potraktować z zielonego światła i tak. Poza tym ja tak z rozpędu użyłem słowa "zmartwychwstał" - żeby podkreślić kretynizm pomysłu na zakończenie. I tyle.
-Gdy zobaczyłem kamień filozoficzny miałem zaledwie 10lat, na każdą część wybierałem się do kina... z każdą częścią aktorzy dorastali stopniowo jak i ja również...Mam teraz 21 lat i wiem, że ta saga pozostanie jeszcze przez wiele lat w mej pamięci... Miło było dorastać w tym magicznym świecie i serdecznie dziękuję J.K Rowling, że mogłem w tym uczestniczyć :)
Dziękuję, dobranoc wszystkim.
p.s
Thompston twoja wypowiedź jest genialna! Pozdrowienia ;)
Zgadzam się całkowicie z Thompstonem....powieść patetyczna, postać Harrego wyidealizowana, jednak Rowling i jej wielki świat....Stworzyła świat który ma w sobie wiele szczegółów. Począwszy od Hogwartu skończywszy na Ulicy Pokątnej. Harry Potter to bez watpienia saga mojego dzieciństwa i jedna z najlepszych ksiażek jakie czytalam, ale nie przez Harrego i jego walkę ze złem, ale przez te wszystkie chwile, szczęśliwe i smutne, postacie z którymi związałam się na cale życie. Myślę że jest to bardziej coś co ukształtowało mnie jako osobę, a nie tylko książka. Świat Rowling w istocie był magiczny, a to czy Harry umarł czy nie umarł cóż, Rowling dużo przeszła jako mała dziewczynka, myślę, że szczęśliwe zakończenie miało jej się pomóc pogodzić ze śmiercią matki. Nie będę kwestionować jej decyzji, dla mnie śmierć wielu innych bohaterów była wystarczająco bolesna(Fred, Moody, Snape, Syriusz, Lupin, Tonks), wystarczy mi na prawdę tych ofiar. Co do rozdziału '19 lat później" jest przesadzony i przesłodzony, ale cóż jak już mówiłam dzięki Rowling rozwinęła się moja wyobraźnia i nawet ten rozdział nie przeszkadzał mi tylko sprawił że uśmiechnęłam się na koniec. Po za tym książka dotyka problemu braku tolerancji. To rzecz która najbardziej mi się tam podoba. Pozdrawiam wszystkich fanów Pottera:)