PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476021}

Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II

Harry Potter and the Deathly Hallows: Part 2
2011
7,7 364 tys. ocen
7,7 10 1 364022
6,8 68 krytyków
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II
powrót do forum filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II

Nie uważacie, że efekty wizualne oraz dźwiękowe zaklęć, jak i ich skutki, były najlepiej i najbardziej spektakularnie przedstawione w Czarze Ognia, natomiast najgorzej w Zakonie Feniksa i wzwyż, czyli od początku do końca kadencji Yatesa na stanowisku reżysera? W Czarze każdy czar czymś się wyróżniał, wyglądał ciekawie, inaczej brzmiał, efekty były barwne i przyjemne (w Więźniu Azkabanu na ten przykład każde zaklęcie miało ten sam dźwięk), podczas gdy w takiej bitwie w Insygniach każde zaklęcie sprowadza się do białego błysku na końcu różdżki i tyle. Czara Ognia zapewniała większą różnorodność w tym względzie, a w takim Księciu Półkrwi, kiedy Potter walczy w toalecie z Malfoyem, to wszelkie zaklęcia oddziałują na otoczenie jak pocisk wystrzelony z mugolskiego pistoletu, rozbijając przedmioty i pozostawiając po sobie parę iskier. W ogóle pojedynki u Yatesa sprowadzają się do nudnego i niemego (bo pozwolę sobie zauważyć, że w jego filmach wszyscy czarodzieje korzystają z magii niewerbalnej - niemal ani razu nie wypowiadają inkantacji zaklęć) machania w ten sam sposób różdżką i bezsensownej gry bladych światełek z ich czubków, co wygląda, jakby wciąż walczono jednym zaklęciem, w dodatku o nieznanej nam mocy. Zresztą to nie tyczy się wyłącznie kwestii zaklęć. Spójrzmy jeszcze na Mroczny Znak - w Czarze świetnie wyglądało, kiedy Barty Crouch Jr. go wyczarował na niebie po Mistrzostwach w Quidditchu, ale w Księciu Półkrwi ledwo co dostrzegłem tę chmurę w kształcie czaszko podobnej gęby, w dodatku bez wężowego języka. Cóż, według mnie prezentowało się to nie tyle ubogo, co tragicznie.

użytkownik usunięty
Peeves

Zgodzę się w połowie. Owszem, zaklęcia mogłyby być bardziej różnorodne pod względem kolorów (chyba tylko Avada się wyróżnia). W zakonie t jeszcze gdzie niegdzie błyskało czerwienią, a później to rzeczywiście same blade błyski. Nie przeszkadza mi za to magia niewerbalna, bo szczerze mówiąc dziwne by było ciągłe wykrzykiwanie nazw zaklęć podczas szybkich pojedynków. I szczerze mówiąc, podoba mi się sam styl walk, rzucanie i blokowanie zaklęć, co niektóre "figury bojowe" że tak to ujmę. Pewnie, można by to zrobić inaczej, ale nie bardzo sobie wyobrażam jak, aby starcia trwały choć trochę dłużej.

ocenił(a) film na 9

Walki naprawdę były dobrze pokazane. A miały byc niby takie jak w drugiej CZEŚCI? w czasie klubu pojedynkow? Yates naprawdę fajnie to zrobił

Mroczny znak bardziej mi się podobał w książe półkrwi. W czarze wyglądał po prostu dla mnie sztucznie

użytkownik usunięty
mateusz815

Sam styl walk był dobry, ale zaklęcia rzeczywiście mogłyby się różnić efektami i kolorem. No i nie wybaczę spartolenia pojedynku Molly z Bellatriks, który w książce, kiedy czytałem ją po raz pierwszy, do późnej nocy, był chyba tak emocjonujący, jak tylko to możliwe. W filmie dosłownie wymieniły się paroma zaklęciami, wymieniły. Gdzie tu ta "walka, by zabić"?

Jeżeli mowa o choreografii pojedynków - tak to chyba można na rzecz rozmowy nazwać - to również uważam, że jest idealna, bo nie miałbym ochoty widzieć wygibasow jak z dwóch pierwszych części. Miałem na myśli to, że nie podoba mi się u Yatesa, iż pojedynki sprowadza on do nic nieznaczacych błysków. Taka walka Malfoya z Potterem - jeden błysk, drugi, trzeci... nic z tego nie wynika, żaden nie dostaje, nic się nie dzieje, nieciekawa kakofonia hukow co najwyżej. Zupełnie jakbym oglądał wymianę niecelnych strzałów z pistoletów. Sam styl walki: szybki, dynamiczny jest odpowiedni, ale wybaczcie, jedynym pojedynkiem, który u Yatesa wypadł imho dobrze, jest walka Dumbledore'a i Voldemorta z Zakonu. I wcale nie oznacza to, że w każdym pojedynku miałby się pojawić np. ognisty smok. Chodzi o to, że walka była naprawdę ciekawie, sensownie i barwnie przedstawiona. Co do niewerbalnych zaklęć - no tak, ciągłe przekrzykiwanie się nie wypaliloby, ale co jakiś czas wypadałoby usłyszeć formułki, przynajmniej wg mnie, bo cisza towarzysząca paru bezsensownym blyskom jest dla mnie irytujaca - może się czepiam, ale przestaje wtedy rozumiec, co się właściwie dzieje i na czym ta konkretna walka ma niby polegać.

ocenił(a) film na 7
Peeves

Zgadzam się z tobą :)

mateusz815

No widzisz, a z kolei dla mnie sztucznie wyglądała wersja Mrocznego Znaku z Księcia Półkrwi. Ta chmura była tandetna, a Znak z Czary nie był wcale lepszy za sam fakt zgodności z oryginalnym opisem książkowym, ale po prostu bardzo dobrze wyglądał. Takie jest moje zdanie. Yatesa mogę za jedną wizualną zmianę pochwalić - stroje smierciozercow zapoczątkowane wraz z jego kadencja są znacznie lepsze od tych Ku Klux Klanowych pajacow.