Harry... jest filmem zepsutym, bo jest dobry scenariusz są aktorzy (Feliks się należał) ale coś tu niegra. Jeśli chodzi o mnie to bezsensowny jest wątek z pisaniem książki i to w dodatku scienen - fiction. Może gdyby zamiast tego Harry miał inny motyw swego działani film byłby naprawdę dobry, a tak niestety...
Motyw
Motyw jest własnie bardzo dobry. Chodzi o wybór między pieluchami, a sztuką. Wybór między chlebem, a igrzyskami, Między sprawami przyziemnymi, a wyższymi. Trudno wyobrazic sobie, że Harry namawia przyjaciela by porzucił żonę i został szewcem, bo ma talent do robienia butów. Robienie butów byłoby bez sensu.
chodzi...
Mi chodzi przede wszystkim o tematykę tej książki, a nie o sam fakt jej pisania. Jakoś latające małpy nie pasują mi do tego filmu. Ja poprostu nie lubię tego typu wątków, inaczej gdy cały film jest sf, a tu niby wszystko normalne i nagle małpy mi wylatują!
no dobra
Zgadzam sie. Trochę nie na miejscu te małpy. Może małpy oznaczają prawdziwą sztukę w odróżnieniu od zwykłych powieści pisanych dla pieniędzy. (Chyba małpy nie były komercyjne? A może całe sf jest komercyjne?)
Czyli sądzisz, że nie należy tych wszystkich morderstw traktować dosłownie? To by faktycznie czyniło z tego filmu rzecz wybitną.