Byłam tak entuzjastycznie nastawiona do tego filmu! Interesuję się trochę ideologią hipisowską, no i na dodatek film przecież - jak w tytule tematu - kultowy... Szczerze mówiąc, gdyby nie towarzystwo, zanudziłabym się na śmierć. Było kilka dobrych scen, kilka ciekawych dialogów, oczywiście całe mnóstwo świetnej muzyki... Ale poza tym - fabuły brak, jej śladowe ilości ciągną się jak coś co się bardzo ciągnie, ideologii brak, wymowa spłycona. Nie przeczę, że "Hair" dobrze oddaje atmosferę tamtych lat, ale czy naprawdę można go nazwać kultowym?
ideologii brak?? Przecież Claude przyjeżdża do NY by wstąpić do wojsko. Zostałby wysłany do Wietnamu i zginął by za "sprawę". W Full Metal Jacket był dobry dialog a pro po "sprawy" za ją moża zginąć, ale mniejsza z tym. Claude spotyka grupkę hipisów i odkrywa nowy świat. Zakochuje się. Zmienia mu się ideologia. Zostaje hipisem.
W filmie masz dwie ideologie - śmierci za kraj oraz miłości i pokoju. Fabuła tyczy się zmiany z pierwszej na drugą jakie zachodzą w bohaterze oraz co miało wpływ na tą zmianę.
Nie wiem czy wymowa spłycona? Piosenki świetnie oddają naturę hipisów. "I got life mother" itp.
No i nie wiem jak można się było zanudzić na filmie z takimi piosenkami - a że to musical to są one główną siłą filmu, nawet jeśli fabuła jest nie najlepsza to one są lepsze
"gdyby nie towarzystwo, zanudziłabym się na śmierć. Było kilka dobrych scen, kilka ciekawych dialogów, oczywiście całe mnóstwo świetnej muzyki"
No i czego Ci jeszcze potrzeba do filmu, żeby był DOBRY? :/
A co do kultowości - nawet, gdyby był (wg Ciebie) beznadziejne rozwlekły, nudny, bez świetnejj muzyki i "towarzystwa", kilku dobrych scen i kilku ciekawych dialogów, i tak byłby kultowy:> Bo film z 1979 roku o ważnej ponadczasowej tematyce i głośnym nazwisku reżysera jest na kultowość niemalże skazany :>
Mi nie pasowało to, że hipy "żyły" w Central Parku. No dobra, mogli się tam pojawiać, ale tak naprawdę to osiedlali się na jakiś odludziach, z dala od cywilizacji.
Niekoniecznie na odludziach. Owszem, ci najbardziej radykalni wyrzekali się wszelkiej "plastikowej cywilizacji" i uciekali na zadupia budować komuny i uprawiać pole, ale było ich o wiele mniej niż tych, którzy zostali w miastach. Nie słyszałaś o Haight-Ashbury, dzielnicy san francisco, gdzie w latach 60. mieszkali prawie sami hipisi? A San Francisco bynajmniej nie jest odludziem:) Albo kolejny przykład, własnie odnoszący się bezpośrednio do Central Parku-przecież tam w latach 60. zorganizowano kilka be-in, czyli demonstracje przeciwko wojnie w wietnamie połączone z koncertami i ogólną zabawą. Hipy po prostu często przesiadywały w central parku:) Oni jak najbardziej żyli tez w miastach....
Myślę, że nawet głównie w miastach, bo to właśnie w opozycji do mieszczańskiego stylu życia powstała kultura hipisowska. ale to tylko moje widzi-mi-się.
Superfilm ,tylko ,że w tamtych czasach tak się filmy kręciło trzeba oglądać uważnie!Radzę Ci obejrzeć jeszcze raz w samotności! Ja ten film kocham ,ale ,gdy go pierwszy raz oglądałam dopiero na samym końcu mnie porwał! Potem za kilka dni go sobie włączyłam od nowa i od nowa! Poleciłam go przyjaciołom i wszyscy byli nim zachwyceni! ;)