Najlepsza dlatego, że nie jest taka kolorowa jak "Nowa Nadzieja".
Ta część jest niezwykle mroczna i dość pesymistyczna. Wszystko obróciło się o 180 stopni. Wszystko się rozwija. Bohaterowie nabierają coraz to nowych cech, Luke również zmienia się bardzo w porównaniu z poprzednią częścią. Właściwie, jego postać to idealny wzór jak prowadzić rozwój głównego bohatera.
"Imperium Kontratakuje" ma wszystkiego więcej i lepiej. Jest to zdecydowanie moja ulubiona część trylogii.
Nie chyba, a napewno...Niestety Powrót Jedi został znów "odarty" z mrocznych motywów, zamiast tego wrzucono błazenadę ewoków...Choć to i tak nic w porównaniu z Jar Jar Binksem.
Definitywnie najlepsza część cyklu - rebelia dostaje baty, główni bohaterowie cały czas uciekają, Luke traci rękę, Han zamrożony - cud miód
Ewoki są jeszcze gorsze od Jar Jara. Gdyby tylko starczyło kasy, zamiast nich od Lucasa moglibyśmy otrzymać Wookiech i ich planetę.
no akurat Wookiech bym wolał bardziej więc się zgodzę. Jar Jara ogólnie lubię w sumie Ewoki też ale co racja to racja ich wątki są irytujące dla wielu widzów. Jak kto woli :)
Problemem nie są same stworzonka. Same ewoki mogą być... problemem jest fakt, że to one "pokonują" legion toporowych żołnierzy, który wysłał Palpatine na Rebeliantów w pułapkę.
Cała akcja ostatecznie okazała się mało wiarygodna po prostu, parę misiów i ich kamienie wystarczyły, by pokonać zaawansowaną technologię Imperium, ograno ich jak tępaków... Pierwotnie zamiast ewoków miały być Wookie, to by miało ręce i nogi, nawiązywałoby do wojny w Wietnamie... ale kasy nie starczyło... Dlatego, aby do tego niewykorzystanego pomysłu nawiązać już w "Zemście Sithów" George wprowadził rasę Chewbacci do walki na Kashyyyk. .;)
Bardzo dobrze, że wątek Wookiech został wprowadzony w Zemście Sithów, ich walka na Kashyyyku wyglądała na poważnie, a Ewoki trudno wziąć na serio, zwłaszcza że nie powinny były sobie radzić aż tak dobrze w starciu z wojskami imperium. Ale może taki już urok leśnej partyzantki - tylko po co szturmowcom te zbroje?
Ja nie rozumiem fenomenu 3CPO. Chryste jaka to irytująca postać, cały czas gada jakieś nikomu niepotrzebne głupoty, nic nie wnosi, a tylko denerwuje i jest na ekranie właściwie cały czas. Jar jar binksa chociaż ograniczyli w następnych częściach a 3CPO non stop we wszystkich 9.
Ja aż usypiałem. A beznadziejny lektor dopychał mnie coraz bardziej w objęcia Morfeusza. Archaiczny, nijak wyreżyserowany, bez fabuły - wątek, który miał ciągnąć film został spłycony jak tylko się da - podnoszenie kamyków i pieprzenie o niczym.
Może po prostu cały ten mistycyzm mocy (tak to nazwijmy) nie przypadł Ci do gustu, aczkolwiek prawdą jest, że im większy sentyment, tym lepiej się ogląda film. Ja akurat do starej trylogii nie mam znowu wielkiego sentymentu, bo jako nastolatek, raczej bliżej dwudziestu lat niż dziesięciu, obejrzałem sobie wszystkie części, wcześniej kojarzyłem nieliczne fragmenty. Gdyby SW nie były tak napompowane kultowością, pewnie nie byłyby aż tak chwalone, chociaż z drugiej strony ta kultowość skądś się musiała wziąć ;)
Zaraz, co właściwie jest kolorowe w "Nowej Nadziei"? Chyba tylko sceny na Tatooine. Bo już wnętrza statków kosmicznych są białe i czarne, podobnie jak wnętrza Gwiazdy Śmierci i kostiumy szturmowców, oficerów i dygnitarzy Imperium. Leia też nosiła białe szaty.
Np. co jest kolorowego w tej scenie:
https://www.youtube.com/watch?v=Zzs-OvfG8tE
?
W sumie to w "TESB" najbardziej podoba mi się Yoda i sceny z nim. A także sceny z Landem. No i walka na Hoth.
1. Imperium Kontratakuje,
2. Nowa Nadzieja,
3. Powrót Jedi,
4. Łotr 1,
5. Przebudzenie Mocy,
6. Ostatni Jedi,
7. Zemsta Sithów,
8. Atak Klonów,
9. Mroczne Widmo.
Ja oglądałem Powrót Jedi w kinie ok. 1987r potem w TVP w 1989 puścili Nowa Nadzieję
I oglądałem to u babci na czarno białym telewizorze. No i się zaczęło...