Ktoś mi wytłumaczy jej fenomen, bo na forum słychać jedynie ochy i achy. Ktoś może mi ją krótko zaprezentować? czy jest to typowa młodzieżówka, którą się wszyscy zachwycają czy klasyk, które powinien być na półce każdego szanującego się czytelnika science fiction/fantasy?
Ale co to ma do odkrywania? pytam jaka ona jest, bo opis wydaje się infantylny tak jak twój stary
Ludzie zachwalają serię ale mi póki co spodobała się jedynie właśnie "Gra Endera", bo to kawał całkiem dobrego tekstu - tematy poruszane w książce na pewno nie są infantylne, bywa naprawdę ostro i ciężko.
Od "Mówcy Umarłych" się odbiłem tak bardzo, że już po dalsze tomy nie sięgnąłem.
przeczytaj "W przededniu" , czyli co się wydarzyło przed Grą Endera, naprawdę dobra:)
Dodatkowo warto zerknąć na tę książkę ze względu na pewną ciekawostkę - książka była pisana w latach 70. i strona ludzi to Układ Warszawski.
Głównym motywem na ziemi jest Hegemon a nie Układ Warszawski. Trochę nie zrozumiałe to twoje ostatnie zdanie.
Zdanie zawiera błąd - faktycznie, Układ Warszawski jest tylko jedną z sił na ziemi, ale nie jest niezrozumiałe. Niezrozumiałe jest sformułowanie, że głównym motywem na ziemi jest Hegemon.
No chodziło o to, że wątek "Ziemski" opiera się w dużej mierze na Hegemonie /SPOILER/ czy też Peterze, który dąży do zostania Hegemonem/
Gra Endera to najlepsza książka scfi jaka czytałem. W sumie nawet Diuna nie podobała mi się aż tak bardzo. Zresztą to nie tylko moje zdanie.
Jesli chodzi o film, to raczej tego nie widzę. Tutaj trzeba odważnego podejścia aby przelać na taśmę filmową to co w książce najlepsze, a jak znam życie to znowu będzie próba zadowolenia jak najszerszego grona odbiorców. Czyli coś dla fanów powieści, coś dla wielbicieli efektów specjalnych i coś dla kompletnym dyletantów. A wiadomo, dobrą herbatę pije się tylko tylko na gorąco albo mrożoną - pośrednich stanów nie ma.
co jak co ale powinnaś przeczytać książkę a nie oceniać jej po trailerze, droga katedro :)
Dobrze, że mnie powiadomiłaś. Poczytaj lepiej, głupie pytania znikną i równie głupie odpowiedzi.
Skończ ze spamem, to raz
jestem facetem to dwa
czytaj wszystkie posty zanim coś napiszesz i to by było na tyle
hmmm- nie wolno zapomnieć o wątku politycznym. Można powiedzieć, że wojna z "robalami" jest w książce tłem do walki pomiędzy Państwami na ziemi. Można powiedzieć, że Orson był wizjonerem- przewidział, że Chiny staną się światową potęgą ekonomiczną i polityczną świata.
książka jest świetna i na pewno nie skierowana bezpośrednio do młodzieży, inaczej mówiąc to nie kolejny Harry Potter czy Igrzyska śmierci , tylko klasyka sf. Zdecydowanie polecam przeczytanie książki przed obejrzeniem filmu, bo obawiam, że film ograniczy się do efektów specjalnych, które w książce nie mają większego znaczenia.
Od siebie dodam tylko tyle: jak książka, która dostała dwie najważniejsze nagrody w kategorii sci-fi może w ogóle pretendować do określenia jej gniotem?! Chyba nie czytałeś uważnie tego opisu i nie zrobiłeś rekonesansu, skoro zadajesz takie pytania. :-) Wejdź na lubimyczytać lub inny portal czytelniczy, tam znajdziesz MNÓSTWO recenzji i informacji na temat całej sagi w odczuciu ludzi, którzy się pasjonują sci-fi. Obeszłoby się bez tego tematu. ;-)
Gra Endera to książka psychologiczna. Zawiera S-F tylko jako uroczą scenografię, równie dobrze akcja mogłaby się toczyć w okupowanej Warszawie :). Fenomenem tej książki jest głownie to iż każdy kto ją przeczyta, chodzi długo zakręcony, pozytywnie zakręcony. Książka mimo że opowiada o wojnie i śmierci, ma bardzo pozytywne przesłanie. Nie jest to wojna ZŁYCH Z DOBRYMI ... raczej ISTOT z ISTOTAMI. Jej rozwinięcie w postaci MÓWCY UMARŁYCH bardzo dobrze to charakteryzuje. Mocno upraszczając, autor mówi w nich: NIKT NIE JEST ZŁY DLATEGO ŻE CHCE NIM BYĆ. W głębi duszy wszyscy chcą czynić DOBRO, niektórzy po prostu nie potrafią, inni nie mogą itp. Powodów jest wiele, autor wręcz bawi się czytelnikiem, pokazuje nam jak DURNI JESTEŚMY OSĄDZAJĄC INNYCH. Cała seria książek o ENDERZE powinna być lekturą obowiązkową dla Sędziów, pozwala patrzeć szerzej na ludzi i motywy ich postępowania. To książka o tym jak blisko jest od BIAŁEGO do CZARNEGO. Jak rzeczy na pozór OCZYWISTE ... wcale nie są oczywiste. To książka o duszy, sumieniu i rozumie, o tym jak każdy z tych "organów" potrafi nas zwodzić. To również wielka powieść o TOLERANCJI, tolerancji INNOŚCI. UWAGA SPOILER!!! ENDER jest największym wrogiem ROBALI ... ale również ich NAJWIĘKSZYM PRZYJACIELEM, czy to możliwe? Książka jasno i bezsprzecznie pokazuje że TAK.
Bardzo ładnie napisałeś. Endera czytałem raz, jakieś 15 lat temu. Bardziej niż szczegółowo treść - pamiętam to, że czytanie wprowadzało mnie w stan permanentnego zaciekawienia fabułą (taka walka z chęcią zaglądnięcia 10 stron do przodu). To było odkrywanie nowego, a fakt iż bohaterem był nastolatek dał jej świeżość i - przynajmniej u mnie - ostrożność w odbiorze, byłem sceptyczny do połowy lektury, a potem dałem się ponieść. Sukieneczka SF w jaki powieść została przyobleczona to tylko fasada. Właściwie to powieść bardzo humanistyczna, porównałbym ją do "Cienkiej czerwonej linii" albo bliżej "Diuny". Ktoś kto w ręku trzyma broń nie traktując jej jak zabawkę albo kanalizator swoich chorych fobii, niekoniecznie musi być mordercą. Może być o wiele bardziej człowiekiem niż natchniony błogosławiony złotousty pseudo duchowny z patentami na wszystko.
Zasadniczo, nazywanie tej powieści KSIĄŻKĄ jest karygodną profanacją. To jest DZIEŁO! na miarę Diuny Herberta czy Władcy Pierścieni Tolkiena. Ja miałem to szczęście że przez młode lata przeczytałem tylko najlepsze dzieła/książki/powieści. Miałem po prostu serdecznego kolegę który mi przygotowywał zestawienia pt.: "Co warto przeczytać" ... a na co szkoda tracić czas. Gra Endera to jedna z tych powieści, której fabuły się w szczególe nie pamięta, jednak każdy jej czytelnik, nawet po 100 latach dałby się za nią pokroić :) Jeżeli kogoś zachęciłem do literatury to przy okazji powieście Card'a polecę mniej znane i niedocenione/nieodkryte dzieła: "Małe Zielone Ludziki" Borunia , "Ósmy krąg piekieł" także Borunia, "Limes Inferior" Zajdla, "Agent Dołu" Wolskiego, "Pieprzony los kataryniarza" Ziemkiewicza, "Pomnik" Lloyda, "Non Stop" Alladisa , "Pierścień" Nivena, "Kocia kołyska" Vonnegut'a czy też oczywiście mistrzowskie pozycje Philip K.Dicka, do tego należy dorzucić rosyjską literaturę szczególnie braci Strugackich "Piknik na skraju drogi", "Przenicowany świat", "Żuk w mrowisko" oraz oczywiście obowiązkowo "Trudno być bogiem". Trzeba naturalnie wpierw przeczytać wszystko J.Verna! Powieści FANTASY jakoś nie mają tego poziomu i poza Tolkienem polecić mogę z czystym sumieniem tylko jedną pozycję: "Jednym Zaklęciem" Lawrence'a. W zestawieniu najbardziej polecanych pozycji zabrakło niestety Lema, gdyż poza "Solaris" i "Pamiętnik znaleziony w wannie" i może "Bajki Robotów" nie napisał on właściwie nic ponadczasowego, a już na pewno nie potrafił nigdy stworzyć spójnego modelu obcego świata, ostatnią jego książkę Czym różni się literatura SF od pozostałej?! Literaturę SF piszą wielcy naukowcy i filozofowie, a pisarstwo jest tylko dodatkiem. SF można napisać tylko wtedy gdy ma się wiedzę ... i coś do powiedzenia. Cieszyć powinien fakt że polscy pisarze literatury SF to naprawdę ścisła czołówka Świata. Jesteśmy w tym naprawdę mocni.
Oprócz tego, że "Gra Endera" wgniotła mnie w fotel gdy ją przeczytałem jakieś 6-7 lat temu. Muszę powiedzieć że mimo wszystko bardziej mi się podobał "Cień Endera" i mam nadzieję że wydadzą jakiś dodatek, albo jeszcze lepiej osobny film, w którym przedstawią losy Groszka.
A co do twojego pytania Katedra: "Gra Endera" to dzieło literackie, które prawie na pewno nie zostanie przedstawione w filmie w sposób który odda dokładnie dlaczego jest to tak świetna historia. Dlatego polecam ci przeczytanie wersji książkowej, bo osobiście uważam że filmową adaptację ogląda się lepiej znając już "zaplecze" danej histori.
Ze wszystkim się zgodzę poza Lemem.
A "Dzienniki gwiazdowe" (tutaj to mamy wizję, oj mamy :), a "Wizja lokalna", a "Powrót z gwiazd", a "Niezwyciężony" (kapitalone hard sf, może dziś lekko trąci myszką w sensie technicznym, ale wymowa i lektura przednia), a "Cyberiada" i perełki w stylu "Kongresu futurologicznego" (ze wspomnień Ijona Tichego zresztą)?
Nie wymieniam tu dokonań na polu eseistyki naukowej, bo nie o tym mowa.
Lema będę bronić zawsze i wszędzie, bo oprócz Zajdla to najwybitniejszy twórca polskiej, i nie tylko polskiej, sf.
Mam jednak kontynuatorów tradycji, co cieszy (a myślę tu o Oramusie, Dukaju, który wymyka się wszelkim kryteriom)
OK, coś mi tam wyleciało z tekstu. Lem specjalnie poniżyłem bo zdenerwował mnie swoją ostatnią powieścią "Fiasko". Zawiodłem się na niej, ale może nie zrozumiałem co chciał przez nią powiedzieć. Tylko dlaczego bez problemu zrozumiałem przesłanie "Pamiętnika ..."? Pozdrawiam fanów dobrej polskie literatury.
No cóż, nawet mistrzowi nie wszystko musi "wyjść".
Ale za całokształt należy się Lemowi pełny szacunek, a wg mnie, nawet więcej :)
Lem pokazuje dużo trudniejsze relacje z 'obcymi' niż Card. Dlatego, że u Card'a wszystko jest proste - komunikacja/porozumienie w szczególności. Lem mówi: bądźcie realistami - nie macie szans dogadać się nawet z mrówkami. W pewnym sensie Solaris jest czymś podobnym do Gry Endera - Ender nie wie, że robale mają jakąś świadomość - robale walczą o przetrwanie, a Ender jest narzędziem do ich unicestwienia - o czym za bardzo nie ma pojęcia. Planeta Solaris ze swoim 'dziecięcym' tworzeniem iluzji z ludzkich myśli - nawet nie wie, że bawi się ludzkimi emocjami, pośrednio doprowadzając ludzi do szaleństwa czy śmierci. Oczywiście nieświadomie, bo jak inaczej. I Lem na tym poprzestaje. Card idziej dalej - Ender odkrywa, że wszystko zostało ukartowane przez...robale,:-) Skąd to nagłe zrozumienie świadomości mrówki? To jest pewna słabość książki w moim mniemaniu - czytałem ją w wieku 20 lat, więc dość dawno i drugi raz niedawno, bo dwa dni temu( przypadkiem znalazłem na półce w empiku). Mówca umarłych jest rozwinięciem tej tezy o możliwości porozumiewania się z innymi istotami (całkowicie innymi, kto czytał ten wie). Card jest optymistą, dlatego książka mimo całej swojej otoczki - brutalności i przygnębienia nie pozostawia czytelnika w próżni. Daje odpowiedź - jeśli coś można zrobic, to da się to zrobić przy odpowiednim zaangażowaniu. Taki amerykański styl. Nie ma miejsca na 'Fiasko' porozumienia czy operacji wojskowej. :-)) Co do Lema i wizjonerstwa - Lem w latach 50-60 XX wieku przepowiedział tzw bombę megabitową:-) dziś można by powiedzieć to, że to co najmniej bomba petabajtowa. Card z kolei - pokazuje przemożny wpływ mediów na opinię publiczną (Demostenes i Locke) - zaznaczam, jest to rok 1977, gdzie o internecie nikt za bardzo jeszcze nie słyszał. Obaj są wizjonerami - tylko w innych czasach i innych realiach.
Gre Endera można porównać do Gry o Tron. W Grze o tron głównym wątkiem jest walka z Innymi. Jednak dzieje się tam milion innych rzeczy po drodze. Tak samo w Grze Endera, główny wątek, to prawda wojna z kosmitami. Ale dzieje się dużo więcej ważnych rzeczy. Książka nie jest taka gruba, w porównaniu do niektórych. Ale treść jaką przekazuje. Dużo osób zraża się do niej na wstępie, gdy usłyszą dwa słowa s-f i kosmici. Skreślają ją z góry. Co jest naprawdę, naprawdę dużym błędem.
Ekranizacja "Gry Endera" Orsona Scotta Carda budzi wielkie emocje. Sama jestem bardzo ciekawa jak twórcy filmu poradzą sobie z tak trudną książką . Boję się, że film będzie zrealizowany z nastawieniem na sukces komercyjny, więc zostaną wykorzystane elementy dające przedstawić się w sposób spektakularny wizualnie, a zatracona zostanie warstwa psychologiczna dzieła.
Jestem wielbicielką fantastyki, czytałam wiele pozycji z tej tematyki i "Gra Endera" oraz jej kontynuacja są w mojej czołówce. Polecam przeczytać całość kolejno: "Mówca umarłych", "Ksenocyd" i "Dzieci Umysłu". Im dalej tym książka jest bardziej wciągająca. Autor zadaje pytania filozoficzne, które nurtują człowieka od zawsze. Wyśmienita literatura z gatunku s-f.Jeśli film nie podoła wcale się nie zdziwię, teraz większość producji jest nastawiona na sukces komercyjny a więc ma przyciągnąć masę ludzi do kin. To nie jest książka dla mas, wbrew pozorom nie jest to banalna efekciarska historyjka lekka łatwa i przyjemna.
Czekam z ciekawością i pozdrawiam:)
Iza
Może mam dopiero kilkanaście lat, ale książka mnie urzekła. Jest to najlepsza część z całej sagi przygód Endera. Na początku sama nie byłam do niej przekonana, ale jak już zaczęłam czytać to nie mogłam przestać. Nie interesowały mnie wojny z robalami, chociaż koniec książki był zaskakujący, a miał z nimi związek. Bardzo lubiłam czytać jego odczucia, jak on się czuje. Opowiada ona o miłości Endera do swojej siostry, o jego lęku przed starszym bratem, o tym jak dowódcy wojskowi marnują dzieciom w wieku 6 lat całe ich dzieciństwo. Książka jest piękna (momentami wzruszająca). Naprawdę polecam, tylko nie rozumiem dlaczego ty, skoro wiele osób powiedziało Ci, że książka jest cudowna nadal nie chcesz jej przeczytać? przecież oto Ci właśnie chodziło poznać opinie innych, i duża część osób mówiła same pozytywne komentarze.
Młodzieżówką jest np. Harry Potter, GE to zupełnie inny typ literatury chociaż bohaterami też są dzieci. Klasyk jak najbardziej, psychologiczne s-f.
Ta recenzja wg mnie oddaje ducha książki: http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=34550
Co do ekranizacji to obawiam się efekciarskiej przygodówki.
Jezusie panie, nie sądzisz, że to ciekawe zjawisko. Napisałeś, że nie podoba Ci się opis książki i tym samym wylało się całe wiadro gówno na Twoją głowę. W jakich czasach my żyjemy ;)
P.S. Odnosząc się jednak do książki to zapewniam, że jest to naprawdę niezła lektura. Ciężko powiedzieć o tym hard sf, ale na pewno nie jest to nędzna książka młodzieżowa.
P.S.2 Natomiast kolejny 3 części już na pewno nie są dla dzieci
Pozdro
Infantylny wątek założony przez jeszcze bardziej infantylną osobę... Po prostu ręce opadają jak to czytam. Gra Endera to klasyk sci-fi, czytałam kilka razy cały cykl, kawał porządnej literatury, ale ostrzegam, nie dla ignorantów. Ekranizacja to zupełnie inna sprawa. Mam nadzieję że dorośnie książce chociaż do pięt.