Dziś obejrzałam po raz n-ty i zawsze te same emocje. Nigdy się nie nudzi. Jest niemal tak samo wzniosly i epicki, jak trylogia Władcy Pierścieni i stoi w moim panteonie niewiele nizej od niego, oraz serialu Noce i Dnie. Wiem, że na wskroś hollywódzki, ckliwy, patetyczny... Ale jak bezwstydnie piękny! Jest w nim wszystko, czego potrzeba aby oderwać się od nudnego i szarego jak rolka recyklingowanego papieru swiata - miłość, przyjaźń, odwaga, honor, męstwo... zemsta..
Wspaniałe aktorstwo (szczególnie Phoenix), bohater, z którym można się identyfikować i którego losy nie są nam obojętne, złodupiec, ktorego nienawidzimy, a jednocześnie mu współczujemy, zachwycająca scenografia, dialogi na poziomie (nie wzbudzające dreszczu żenady,jak w większości współczesnych produkcji) i brak greenScreena i CGI. Dzięki Ridley, że za sprawą Gladiatora II, w którym dobre były tylko wstawki z I częsci, zainspirowałeś mnie do ponownego obejrzenia ostatniego dobrego dzieła w twojej karierze.