Tak bezdennie głupiego i nudnego filmu w życiu nie widziałem.
Począwszy od wychwalania republikanów w wojnie domowej w hiszpanii, poprzez romansiki, a na ''powstaniu'' w Paryżu kończąc.
Dialogi nudne, postaci płytkie i sztywne, sama historia jest idiotyczna.
Film zasłużył na ocenę 1.
Ooo a gdzie tam było takie wychwalanie republikanów. No chyba, że ta słaba ocena to przez to, że nie wychwalali Franco. A tak nawiasem to czego się spodziewałeś po filmie który jest melodramatem? To normalne iż jak jest melodramat to i jest romans który jest wpleciony w dramatyczne okoliczności. A ten idiotyzm historii to czym w czym się objawił?
''Ooo a gdzie tam było takie wychwalanie republikanów. ''
To chyba oglądaliśmy dwa różne filmy.
''No chyba, że ta słaba ocena to przez to, że nie wychwalali Franco.''
Słaba ocena za:
-aktorstwo (sztuczne i płytkie, bez jakichkolwiek emocji)
-brak jakiejkolwiek akcji (chyba, że za ''akcję'' uznać powstanie w Paryżu, pokazane tak tragicznie, że szkoda słów)
-dialogi i kwestie wypowiadane przez bohaterów (sztywne i bez jakichkolwiek emocji)
-ogólny scenariusz.
''A ten idiotyzm historii to czym w czym się objawił? ''
Samo powstanie w Paryżu. Walki z Niemcami. Wojna w Hiszpanii - wydarzenia historyczne w tym filmie są porażką.
A najlepiej, jak ktoś określa ten film mianem ''lekkiej komedyjki'' - jaka komedyjka może być podczas wojny?
No właśnie...
Film słaby, przyznaję. Postacie sztuczne bardzo. Wygłaszają takie typowe w tym gatunku komunały i noszą pseudo ubrania z epoki, a nowoczesność aż razi w oczy. No oczywiście uprawiają postmodernistyczny dziki seks bo to jest taki uniwersalny symbol "wyzwolenia". Ogólnie fabuła nudna i nie przekonywująca. Jedna postać kobieca mdła, a zarazem egzaltowana, druga przejaskrawiona, mężczyzna bezbarwny. Pokazanie historii w sposób typowy tj. "republikanie" tacy młodzi, dobrzy, szczerzy, niewinni. Paryżanie oczywiście walczą i się buntują (Bliżej prawdy było "Allo, Allo") i niby "dziwki" im przeszkadzają (myślałby kto w Paryżu :). Resistance wojuje jak nasza AK ... Eh i ogólnie nudne i płaskie, nie chwyta za serce, nie wywołuje emocji, i nie rozwija ich, pytania stawiając w sposób mętny. Ciężka ręka reżysera.
To jest melodramat, nie film wojenny. Jak ich nie rozumiesz to milcz i nie pisz debilizmów. Film bardzo fajny i emocjonalny, ŚWIETNIE ZAGRANY! Polceam
Nie życzę sobie obrażania mnie i tego rodzaju tonu. Mi się film nie podobał, to jest moje święte prawo, więc się od niego odpieprz.
hmm, słowo gimbus to taka parafraza, która była modna góra 5 lat temu, teraz jest już niemodna. jeśli mówisz do mnie "odpieprz się", po zarzucie iż filmu nie rozumiesz, a skoro nie rozumiesz to milcz - słowo "spadaj" było bardzo adekwatne. Merytoryka twych wypowiedzi, ich sens, konstrukcja a szczególnie dobór - są linearne, płaskie i bez wyrazu. Miej szacunek dla tego forum, gdyż chociażby od strony technicznej, jest wielopoziomowe. Ta wielopoziomowość to coś co trudno sobie wyobrazić, a jak widać jeszcze trudniej zrozumieć. Dlatego też daruj sobie epitety rodem ze średniowiecza, nie zagłębiaj się w filmy które wymagają troszkę wysiłku emocjonalnego i nie wypowiadaj się na forach których sensu i treści nie rozumiesz.
Jeśli w tym filmie gra aktorska, dialogi i do tego fakty historyczne były na niskim poziomie, to wróć proszę do filmów niemych, i tam doszukuj się sensu przekazu.
Poczytaj moje wypowiedzi na Filmwebie. ;) Uzasadniam swoje opinie. Wybacz, obejrzałem ten film 1,5 roku temu i upchnąłem go gdzieś między wspomnieniami z deszczowej nocy w październiku 1997 roku, a gumową kaczką. Mam prawo go nie pamiętać, co już o czymś świadczy - film był tak denny, że nawet nie pamiętam go szczegółowo, ale pamiętam, jak beznadziejną fabułę miał ten film, gwałcąc wszelką zgodność historyczną. Znam tysiąc razy lepsze filmy o podobnej tematyce. A, i jeszcze jedno - upychanie do filmu wojennego trójkąta miłosnego powinno być ustawowo zabronione, bo to tylko psuje film. I schlebiam sobie, że w kwestii znajomości historii stoję znacznie wyżej od Ciebie. ;)
a ja mam w dupie historię i taką powszechną manierę, iż niektórzy czują się spcjalistami i przez pryzmat schlebiania samemu sobie, nie widzą w filmie nic z filmu. Trochę to tak, jakby informatyk stwierdził iż matrix jest do dupy bo kody w 34 minucie filmu, na lewym monitorze, nie miały nic wspólnego z kodem C++.. oglądaj filmy historyczne, czytaj książki i "zażywaj kąpieli" wiedzy i chronologii - nie bierz się chłopie za ocenę filmu dla którego historia i wojna była jedynie tłem.... ooo polecam dziady wajdy - tam tło historyczne to podstawa filmu - reszta jest pomijalna - na pewno przypadnie Ci do gustu.
''a ja mam w dupie historię''
To sobie ją miej.
'' i taką powszechną manierę, iż niektórzy czują się spcjalistami''
Ja żyję z historii. To nie maniera, to zawód.
''nie widzą w filmie nic z filmu. ''
Facet, dowalasz się o wypowiedź sprzed 1,5 roku o filmie, który widziałem raz, i którego nie pamiętam. A skoro nie pamiętam z niego wiele, to musiał być wyjątkowo denny, gdyby było inaczej, to bym go zapamiętał, tak, jak wszystkie inne dobre filmy. Moja rada - zacznij żyć w realnym świecie, a nie trujesz mi dupę o film, który na dobrą sprawę mi zwisa. Ja mam swoją opinię, Ty swoją, więc po kiego grzyba na siłę próbujesz mnie przekonać, że ten film był dobry, skoro ja uważam, że nie był?
A teraz posłużę się pewnym przykładem, skoro masz w dupie historię. Zrobimy analogiczny film, tyle, że akcja dzieje się w Polsce, w którym to pokażemy, że Polacy zamykali Żydów w obozach koncentracyjnych i byli sojusznikami Niemiec. W końcu to tylko tło dla filmu, prawda? Wtedy też tak olewałbyś sprawę?
I jeszcze jedno, zgodność w filmach historycznych jest tak samo niezbędna, jak oddychanie. Jeśli się tego nie przestrzega, to potem wychodzą gnioty pokroju ''Pearl Harbor'', gdzie wojna też była tylko tłem, a wyszedł szajs, z którego wszyscy się śmieją. Czy np. w ''Enigmie'' romans byłby dla Ciebie na tyle ważny, by przysłonić tło, w którym zakłamuje się historię, pokazując, że to Anglicy złamali kod Enigmy, a jedyny Polak w zespole okazuje się być niemieckim szpiegiem i zdrajcą?
W filmach, gdzie nie pokazuje się konkretnych rzeczy i wydarzeń, można robić co się podoba reżyserowi i scenarzyście. Ale jak się to osadza w konkretnym miejscu i konkretnym czasie, to trzeba być już konsekwentnym.
Jeśli tego zwyczajnie nie rozumiesz, to najwidoczniej lubisz przełykać takie gówna bez popijania, bo w końcu historia jest tylko tłem dla miłosnego trójkąta. Ale to już inna sprawa.
oj żadko się spotyka historyka CHAMA, no ale cóż, zwroty typu "przełykać gówno bez popijania" to dla mnie rynsztok i dno którego jesteś ewidentnym przykładem. Żal mi ludzi którzy ci Płacą za sprawy "historyczne" z których żyjesz, w sytuacji w której film o tytule "Głowa w chmurach" oceniasz pod kątem historii, a przykłady które pokazujesz z samych tytułów są filmami historycznymi. Enigma nie nazywała się "miłość na okręcie" a Enigma, Pearl Harbour nie nazywał się "w pogoni za kulą" a Pearl Harbour. Ale co ja będę strzępił język. Ty wiesz lepiej, tak samo jak niektórzy wiedza lepiej że był "wybuch" i "zamach". Nie zawracam ci głowy chamie filmem którego niepamiętasz!.
już pisałem że "gimbus" to stare i niemodne określenie, no ale przecież to wypociny historyka chama - wspaniałe zawężenie pola widzenia historii do użytkowania słownictwa wiejskiego tetryka, który uważa że jak 20 lat obserwuje sąsiadów to już jest "historykiem". Pozdrawiam.
Nie rozumiesz - to po co się wypowiadasz. Dowalasz się o jedno zdanie z całej mojej odpowiedzi, ale żadnego merytorycznego argumentu nie widzę. Dlaczego nie odniesiesz się do przytoczonych przeze mnie przykładów, tylko od razu wplątujesz wątki polityczne? To jest gimbusiarskie zachowanie. Bluzgasz, bo nie umiesz odpowiednio uargumentować swojej racji. Szkoda.
Zacytuje Cię bo widać że sie gubisz w poszukiwaniu synonimu do "gimbusiarskie co i tak Ci nie wychodzi:
"Tak bezdennie głupiego i nudnego filmu w życiu nie widziałem.
Począwszy od wychwalania republikanów w wojnie domowej w hiszpanii, poprzez romansiki, a na ''powstaniu'' w Paryżu kończąc.
Dialogi nudne, postaci płytkie i sztywne, sama historia jest idiotyczna."
W powyższym widać nie tylko brak argumentacji czy nawet prostego uzasadnienia, w powyższym widać butę, ograniczenie mentalne i intelektualne w zakresie artykułowania własnych potoków myślowych, które zasadniczo są wynikiem systemowej ślepoty, nie zaś niemożności fizycznego widzenia. Ogólny brak umiejętności argumentowania, to domena naszych czasów, ot taki to system kształcenia, również historii jak widać, słychać i czuć.
Pozdrawiam Ciepło.
Specjalnie dla Ciebie obejrzę ten film jeszcze raz. Może zrewiduję poglądy, może nie. Byleby móc dyskutować jak równy z równym.
tyle że mi się nie chce dyskutować na ten temat. Mnie się film podobał i polecam go innym, głównie za fabułę, nie zaś za tło historyczne czy kostiumy. Ten film to klasyczny romans wpleciony w realia wojny czego jak widać nie zrozumiałeś i raczej nie zrozumiesz, więc oszczędź sobie 2 godziny i obejrzyj "dziady" albo "Pana Tadeusza" - z pewnością będziesz się lepiej czuł.
Poza tym, ''wplatanie w realia wojny'' też musi być zgodne z prawdą historyczną. No, ale jak komuś podoba się takie coś, to co ja mogę powiedzieć. :> Pewnie Pearl Harbor i inne tego rodzaju szmiry kochasz. Współczuję.
Pearl Harbor ???? a to niby co za tytuł?? Propagandowy film tłumaczący jedyne i ostatnie na świecie użycie broni jądrowej przeciwko ludności cywilnej??
Film będący romansem na tle realiów wojny, nie oznacza że mundur ssmana w tle będzie zgodny w 100% z mundurem ssmana, nie oznacza że mam przekreślić film bo w/w ssman palił malboro z filtrem a kiepując zdeptał fajkę lewą a nie prawą nogą - ja nadal widzę i oceniam film pod względem jego pierwszej i najwazniejszej płaszczyzny przekazu , a ta jest godna polecenia.
Twoim tokiem, jako fan SFI-FI winieniem zbluzgać wiele filmów które dzieją się w otwartym kosmosie, no bo przecież film musiałby być niemy... a tego nie czynię z w/w powodów i dobrze mi z tym. Przy czym nie muszę być chamem w trakcie dyskusji jakim jesteś Ty.
Ja jestem chamem? To Ty mnie bluzgasz od pierwszego posta, bo mam czelność krytykować jakiś chłam. Dorośnij.
Pearl Harbor, Enigma, Colditz - to też są melodramaty, osadzone w realiach wojennych. I są chłamami. Jak się kręci film osadzony w konkretnym miejscu i czasie, to obowiązkiem reżysera jest zadbać o realia historyczne, nieważne, czy film dotyczy nazistów z Księżyca, uprawie marchewek na farmie pod Lyonem, czy romansu w Paryżu. Jeśli tego nie zrobi, to zbiera baty od ludzi, którym nie wystarczą ckliwe historie i łzawe sceny. Jeśli nadal tego nie rozumiesz, to ''skończ waść, wstydu [sobie] oszczędź''. Racja jest jak dupa, każdy ma swoją, więc skończ mnie objeżdżać (co jest notoryczne zresztą na filmwebie), bo mam wrażenie, że odnosisz z tego jakąś niezdrową przyjemność (masz orgazm, bo komuś pocisnąłeś?). Już któryś raz z kolei czytam, że jestem chamem - OK, fajnie, ale zmień płytę, bo jesteś nudny. i tak nawiasem, tylko Ty tak uważasz. ^^
A co do użycia bomby - wolałbyś operację ''Downfall'' i dwa miliony zabitych (przynajmniej) ?
jesteś chamem, ale na chamstwo nie ma lekarstwa, tak to już z chamami bywa iż przeważnie uważają że chamami nie są a twoje cytaty to w stylu "masz orgazm, bo komuś pocisnąłeś?" przejdą do historii "niechamstwa". Zreszta tacy jak Ty, z całym szacunkiem dla chamów oczywiście, tacy jak Ty zawsze coś "zgłaszają". Dla Ciebie tło historyczne, dla innych kostium, dla dla innych niefizyczność zjawisk, ze w próżni nie ma grawitacji, że dźwięk się nie rozchodzi.. nikogo jednak nie dziwi że jak willis dostaje w mordę kastetem 102 razy to jeszcze żyje... ot tacy krytycy z Was - polscy krytycy!.
U Ciebie jedyna konwersacja to non-stop używanie słów: ''chamstwo'' i ''cham''. Przypominasz pewnego polityka rządzącej partii, który kiedyś dzieciom kazał jeść szczaw - on też operuje tylko 30 słowami i w większości są to inwektywy.
Co do filmu, gościu, odpieprz się. Dowaliłeś się o to, że się czepiam szczegółów historycznych, bo mam takie zas*ane prawo i nic Ci do tego. Jesteś małomiasteczkowym chamem, burakiem i typowym polaczkiem, który nie pozwala innym mieć swojego zdania.
I tacy jak ja zwracają uwagę na coś więcej, niż ckliwa fabuła. Ale pewnie Tobie, burasie z kołchozu, chodzi tylko o pofapienie sobie do lasek na ekranie i połykanie gówna bez popitki.
Uprzedzam zwrot - będę Cię obrażał, bo sam zacząłeś.
Tyle, że Pasikowski nawet nie próbuje tworzyć filmu opartego na faktach. Luźno oparł przebieg zdarzenia w fabułę i dodał masę wątków. Jego film nie przedstawia konkretnych ludzi, ani czasu, ani wydarzeń. Film, który komentujemy, i o który tak się burzysz, śmieciu, jest zwykłym ścierwem.
Tak, film który komentujemy opiera się o rzeczywistych bohaterów, dzieje się w rzeczywistych pomieszczeniach, a barykada na ulicach miasta była odwzorowana ze starych fotografii kropka w kropkę. Nie wiem jak film może być ścierwem, no ale w twoim jebniętym świecie historii i faktów, na pewno może być. Pisz sobie o filmach co chcesz, mówiąc Twoim slangiem, jebie mnie to, jebie mnie twoje zdanie i w dupie mam twoją ocenę, dla mnie jesteś wyjątkowym chamem i prostakiem z głebokich wschodnich rubierzy naszego kraju, czyli pewnie z Warszawy.
''Tak, film który komentujemy opiera się o rzeczywistych bohaterów, dzieje się w rzeczywistych pomieszczeniach, a barykada na ulicach miasta była odwzorowana ze starych fotografii kropka w kropkę''
Jakimś dziwnym trafem to powstanie w Paryżu, to jakaś kompletna brednia. Zero pokazanego prawdziwie przebiegu walk, a sceny z wojny domowej w Hiszpanii to jakieś bajki.
Nie, nie jestem z Warszawy, i jak już to - ''rubieży''.
Buraku i prostaku.
Btw, nie wiem dlaczego mnie nazywasz chamem i prostakiem, skoro to Ty w pierwszej wypowiedzi wyleciałeś na mnie z pianą na pysku, a potem powiedziałeś, że masz w dupie historię. Kto tu jest chamem? Kompleksy na Filmwebie leczysz? Dziewczynę sobie znajdź, albo zjedź na ręcznym, mniej jadem będziesz pluł.
Pytasz się mnie o jakiś denny film sprzed 1,5 roku? Odpowiem Ci - płytkie aktorstwo było choćby w scenach w Paryżu w 1944 roku. Beznadzieja.
Zgadzam się poziom aktorski beznadzieja a nazwisko aktora nic nie znaczy jak gra jak Pinokio sory scena jak pielęgniarka opowiada o tym jak trafiła do Paryża jest kwintesencją beznadziejności.. "a potem przyszli żołnierze.." Penelopa sepleni bardziej niż zwykle żeby zaakcentować swoją hiszpańską krew czy jak? Charlize nie lepsza napuścili jej soku z cebuli do oczu bo nawet nie potrafi zagrać sceny rozstania w ostatni wieczór.To tylko dwa przykłady fabuła jest denna dialogi płytkie ogólnie porażka straszna jestem świeżo po filmie "Spaleni słońcem" i porównanie tych emocji jest jak walec vs pomidor.
W 100% zgadzam sie. Ponadto warto zwrocic uwage na komizm calej tej milosci. Otoz z jednej strony Guy czyli malo meska ciota, ktora zamiast zaproponowac napalonej dziewczynie wskakujacej mu do lozka drinka albo chociaz zagadac w jakis normalny sposob, lezy sparalizowany z bonerem w lozku. Natomiast po tej wspanialej nocy przychodzi do niej na impreze i rzyga pod siebie po to zeby zostac przez nia wyruchany jeszcze sie przed tym wzbraniajac. Natomiast z drugiej strony maksymalna dziwka, bzykajaca sie z kazdym kogo zobaczy. Trzeba byc kompletnym retardem, zeby wciagnac sie w losy takiej "milosci" , poniewaz jest ona tak samo realna jak i sposob przedstawienia wydarzen historycznych w tym filmie.