Wydaje mi się, że brakowało jakiejś konkretnej akcji i niewiele się działo. Dużo wstawek typu krajobraz + smutna muzyka. Ogólny widok był za ciemny, przez co byłam święcie przekonana, że bohater grany przez Ł. Simlata jest między 60 a 70 rż. i się dziwiłam dlaczego do tej roli wybrano takiego starego aktora, a Simlat ma ledwo 45 lat. Trudno mi też było odróżnić bohaterów od siebie, bo zbyt ciemny plan i brakło zbliżeń na twarz. Rzeczywiście widać tu pewną inspirację "Infiltracją" - miało się skończyć tym, że jeden z bohaterów miał nie iść do więzienia, a skończyło się tak, że lepiej, żeby tam już poszedł, bo ofiar było zbyt wiele i jakieś takie przygnębiające to było.
Zastanawia mnie sens tych ustawek w lesie. Jedni wygrali, drudzy przegrali, ale co z tego wynika?