W pierwszej chwili myślałam, że będzie to nie potrzebny film. Na początku wróciła wredna Asuka i depresyjny Shinji. W połowie filmu nie wiedziałam co myśleć,bo mnie zatkało, a w drugiej połowie nie mogłam doczekać się końca. Końcówka piękna :)
Seria kinowa może wielu osobom wydawać się nie zrozumiała, skoki w czasie itp. Lecz warto sięgnąć chociaż do Wikipedii poczytać o historii twórcy, symbolice itp.
Dla mnie osobiście seria Evangelion jest czymś bardzo ważnym. Za dziecka czytałam mangę jeszcze w zeszytach, oglądałam anime na kasetach VHS.
Ten film to ukoronowanie tego uniwersum.
Sama animacja, myzka, na wysokim poziomie.
Symbolika oddziaływała z tłem fabularnym w oryginalnym Evangelionie. Tutaj mamy do czynienia z przeładowanym do granic możliwości eksperymentem realizatorsko-animatorskim opierającym się na wodotryskach, akcji oraz jakiejś dziwnej formie pastwienia się nad nostalgią naiwnych fanów. Ale ma się rozumieć w dużo pozytywniejszym tonie, i wydźwięku. Muzyka po prostu jest, i nijak nie umywa się do Beethovena i Sinatry :-) Wszystko to powoduje, iż mamy do czynienia z zupełnie innym tworem, choć sprawiającym na pierwszy rzut oka dopełnienie pierwowzoru z lat 90.