Dałabym wyższą ocenę, bo film bardzo mi się podobał, do czasu... tj. do sceny z korkociągiem, czy raczej jego dokręceniem przed drugą żonę. Groteska i śmiech na sali kinowej. I dowód na to, że jedna scena może zepsuć dobre wrażenia z całego filmu.
Chodziło o to, żeby na tej drugiej również były ślady krwi. W innym wypadku Rachel mogłaby mieć problemy w sądzie z udowodnieniem obrony koniecznej z powodu jej opinii.
W takim razie w jaki sposób te ślady krwi na drugiej żonie pomogły pierwszej? Może w książce to miało jakiś sens...
Zostało to też pokazane na filmie w ostatnich scenach - obie zeznawały, że to było zabójstwo w samoobronie.
Prawdopodobnie bez śladów krwi zeznania drugiej żony mogły być uznane jako niewiarygodne
No niestety silnie naciągana historia. Z krwią czy bez opowiastka dwóch żon jest równie "wiarygodna". Akcja filmu i książki nie działa się w średniowieczu gdzie wystarczyło poplamić się krwią i to już znaczyło wszystko.
W moim przypadku również śmiałem się wraz z dużą częścią ludzi w sali kinowej. Tak się najwyraźniej dzieje w każdym kinie :)
Ja w kinie usłyszałem raczej dźwięki odrazy podczas tej sceny niż śmiech;)
Nie masz racji, że z krwią czy bez opowiastka jest równie wiarygodna. Gdyby Anna była czysta i zeznała, że razem z Rachel zabiły jej męża to oczywiście, że jej zeznanie od razu wzbudziłoby podejrzenia.
A tak to faktycznie razem go zabiły i szczerze to zeznały. Możliwe też, że Anna chciała również sama przed sobą być jedną z zabójczyń swojego męża z nienawiści do niego i z chęci zemsty.
Hehe, też mnie to rozbawiło, wprost czekało się na charakterystyczny dźwięk wyciąganego z butelki korka :)