Na moje oko tam horroru nie ma, nawet psychologicznego. Przyznam, że się nabrałem pod wpływem zwiastunów sugerujących, że to będzie coś w stylu "Babadook". Tymczasem dostałem film, którego pierwsza godzina to przeciętny dramat psychologiczny, potem robi się nawet niezły i trzymający w napięciu thriller, ale ostatni kwadrans to komedia albo parodia horrorów. Chłopak dostaje papierową koronę z Burger Kinga i zostaje mianowany bogiem...
Dałbym temu 6/10, ale za spartaczoną końcówkę ma 4/10.