(...) Toni Collette bywa wręcz zjawiskowa w swojej roli i śmiało mogłaby startować w wyścigu po Oscara dla aktorki pierwszoplanowej. Annie w jej interpretacji jest kobietą pełną wewnętrznych konfliktów. Nieustannie zmaga się z bólem, gniewem i rozczarowaniem; kolejnymi tragediami wydaje się oszołomiona. „Hereditary” to film cholernie intensywny, a najprawdziwsze, najbardziej płomienne emocje malują się właśnie na twarzy Collette. Chwilami są tak ostre, że szczypią w oczy. Rany, zadane bohaterom, też zakłamują fikcję: w scenie szkolnych spazmów ciało Aleksa Wolffa naprawdę krwawi.
„Dziedzictwo. Hereditary” nie jest – i wcale nie miało być – horrorem przyjemnym. Ciężki i mroczny klimat filmu powinien przysporzyć mu fanów nie tylko wśród amatorów grozy; atrakcyjna otoczka audiowizualna zachwyci każdego, kto śmie nazywać się miłośnikiem X muzy.
Pełna recenzja: #hisnameisdeath