Czterdziestoletni redaktor, przechodzący kryzys średniego wieku, przyjmuje do pracy rekomendowaną dziewczynę, na miejsce swojej byłej kochanki. Żona, która w międzyczasie dowiedziała się o jego zdradzie, wpada do biura i wyładowywuje złość na bogu ducha winnej lasce w jej pierwszy dzień pracy. Reszta w ten deseń.
Jedyny dyskurs jaki może nastąpić po seansie to odpowiedź na pytanie: "Co autor miał na myśli?". Ewentualnie: Czy powstał jakiś koreański film bez scen z alkoholową libacją?
Ciekawostka - 99,9% koreańskich filmów na FW ma sylabizowane z hangul tytuły, a temu epokowemu dziełu ktoś dał po polsku. Fenomen.