dla mnie syf. po prostu za to nie znoszę polskiego kina. za to pokazywanie na siłę syfu ubóstwa i wyolbrzymianie patologii i traktowanie jej jako coś zmasowanego i powszechnego celem udawania patologicznej rzeczywistości. Najgorsze jest sztuczne wyolbrzymianie.. ludzie zwierzęta co chwile jakieś durne kopulacje rodem z kac vegas dobre dla zepsutych prostaków. ten film mnie upewnia, że raczej na dobre filmy w polskim kinie ja już raczej nie mam co liczyć. To jest okropny syf i ten film jest właśnie takim apogeum tego czego nie znoszę w polskim kinie. Prostactwa/buractwa/syfu/ubóstwa umysłowego przede wszystkim. Tej film ma to wszystko w pigułce, która jest tak naciągana i przesadnie ubarwiona barwami kału, że aż odór nie pozwala na zbliżenie jej do ust. FU 0/10
Zgadzam się. Totalne DNO. Brak mi słów. Omijać bardzo szerokim łukiem. Nie, naprawdę nie wiem co napisać, dawno nie widziałem takiej chały. Film o niczym. Dialogi zerowe, muzyka dno, obraz kicha na maxa, montaż nieporozumienie, scenariusz cienki jak żur. Można było temat korupcji zrealizować w inny sposób. 0/10
Tak, oczywiście, że można było ten temat zrealizować w inny sposób. Tak samo jak w filmie „Kroll” kapral Wiaderny mógłby powiedzieć do podwładnego np.: „Obywatelu szeregowy, czy zechciałby obywatel uprzejmie posprzątać korytarz i toaletę?” Zapewne dlatego też parlamentarzyści w Najjaśniejszej RP jako przedstawiciele narodu i z całą pewnością jego elita w chwilach największego zdenerwowania mówią co najwyżej: „O kurczę” ewentualnie „Motyla noga” lub co najwyżej „Kurza stopa”. To samo, rzecz jasna dotyczy policjantów odbywających między sobą typowe przyjacielskie konwersacje – stara arystokracja z Wersalu mogłaby się od nich uczyć.
Hm... „film o niczym”, powiadasz. A można prosić o przykłady filmów „o czymś” tak dla odmiany?
Nie chodzi mi o wulgaryzmy ale o sposób realizacji. Pierwsza połowa filmu to chaotyczny zlepek scen gdzie pokazane jest tylko sr*nie, rzyg*nie , d*pczenie itp. gdzie niejak się to ma do fabułu. OK autor filmu chciał pokazać obraz policji, ale niech się to jakoś klei w całość. 80% tego filmu to wstawki z komórki gdzie się nie da na to patrzeć. Było już wiele filmów o brudach w policji, polityce itp. ale miało to jakiś sens i miało jakiś wysoki poziom realizacji. Tutaj mamy dno.
Jakie filmy Twoim zdaniem pokazywały „brudy w policji, polityce itp.” Chodzi mi o konkretne tytuły. Bo jeżeli masz na myśli jakieś wygładzone i ocenzurowane serialiki typu „Fala zbrodni”, „Sfora” albo „Na krawędzi”, to wybacz, ale nie mamy o czym gadać.
Fakt, że trochę chaosu w „Drogówce” było momentami (w większości uzasadnionego jeśli chodzi o montaż), a do tego także odwieczny problem polskich produkcji z dźwiękiem (dlatego dałem 9, a nie 10), ale żeby 80 % wstawek z komórki?!
Nie wiem, może my w ogóle o dwóch różnych filmach rozmawiamy?
Ogólnie chodzi mi o formę w jakiej autor przekazał to co chciał przekazać. Jest to film praktycznie bez fabuły a jedynie prezentujący chamstwo jakie występuje w naszym kraju, pokazane za pomocą krótkich scenek z komórki. I tak przez większość filmu. Nic się nie dzieje poza prezentacją chamstwa.
Rozumiem, ale jak mawia klasyk: „Mamy chamstwo w państwie” i nic się na to nie poradzi.
Niestety nic w „Drogówce” nie jest przejaskrawione czy wyolbrzymione, a co najwyżej skrócone do niecałych 2 godzin filmu. Rzeczywistości nie zaczarujesz, choćbyś nie wiem jak był szlachetny i prawy (oraz sprawiedliwy ;). Tak się składa, że poznałem trochę to środowisko jeszcze w okresie PRL-u, a nie sądzę, żeby coś się zmieniło w okresie Najjaśniejszej III, a nawet IV RP z tej prostej przyczyny, że ludzie są zawsze tacy sami, niezależnie od ustroju – oczywiście nie wszyscy są źli i podli, ale większość tak.
Jak można dorobić „na boku”, to większość dorabia, jak można pochlać w robocie – to samo (byle nie dać się złapać), jak można fajną d... zaliczyć – dlaczego nie? Będzie się można chociażby przed kumplami pochwalić. Dopóki są ci, co dają, zawsze będą ci, którzy wezmą.
Smarzowski przynajmniej nie owija w bawełnę i jak dotąd nie słyszałem, żeby mu jacyś nasi stróże porządku zagrozili sądem pozywając reżysera za zniesławienie policji.
Rozumiem Cię i intencje reżysera. Chciał pokazać bez owijania w bawełnę jak jest w policji i pokazał to. Jednak aby zrobić dobry film przydałaby się dobra fabuła. Tutaj jej zabrakło i aby wypełnić braki w fabule reżyser zalał film nie powiem czym.
Jeju, bez takiej pruderii. Przecież wiadomo, jakie filmy robi Smarzowski. Żadnego zaskoczenia (czy filozofii w stylu 'łatamy panowie') tam nie było.
Cóż, moim skromnym zdaniem fabuła była i to nie najgorsza. W skrócie: jeden z policjantów stołecznego wydziału ruchu drogowego sierżant sztabowy Krzysztof Lisowski (w tej roli Marcin Dorociński) – funkcjonariusz do cna nieuczciwy i zepsuty kradnie komórkę nie tym co trzeba i przypadkowo zyskuje dowód na aferę zahaczającą o wysokie kręgi władzy RP (z tego, co pamiętam chodziło o nieuczciwy przetarg terenów, które miały być w przyszłości zagospodarowane pod budowę autostrady) Z tego powodu zostaje wkrótce fizycznie wyeliminowany przez nieznanych sprawców. Zabójstwo to przybiją w miarę poczciwemu sierżantowi sztabowemu Ryszardowi Królowi (Bartłomiej Topa), którego żona notabene zdradzała z w/w Lisowskim. Potem ma miejsce jeszcze jego brawurowa ucieczka z pokoju przesłuchań... No i tu zaczyna się jego prywatne śledztwo, czyli temat stary jak świat: sam przeciw wielu – klasyczny thriller sensacyjny z elementami politycznymi, jakich kino spłodziło do tej pory całe tony i jakich każdy w miarę zasłużony aktor ma w swym dorobku przynajmniej kilka.
ja odebrałem to tak, że lisowski w całym szwindlu pomagał a nie przypadkowo odkrył filmik ze szczytami władzy i aferą. zwróc uwagę, że na posterunku w trakcie przesłuchań jest powiedziane, że lisowski nie bierze. nie brał, bo miał kas z szantażowania innych, a zgrywał biedaka, co nie ma na tv dla matki (a w garażu sportowe auta).
odnośnie filmkiku odkrywającgo szwindel na szczycie władzy, to wydaje mi się, że filmik wypłynął przez śmierć gł bohatera, co prawda była wzmianka o tym filmiku w trakcie filmu, ale reżyser niekoniecznie musiał wszystko ustawiać chronologicznie...
Może i masz rację. Mnie się wydawało, że Lisowski generalnie miał kasę z okradania trupów – taka hiena cmentarna, zawsze pierwsza na miejscu wypadków ze skutkiem śmiertelnym.
A Król znalazł kartę pamięci w komórce, którą skroił komuś Lisowski – z niej dowiedział się o przekręcie z autostradą i dlatego go w rezultacie odje...ali.
Karwasz twarz Barabasz – chyba jeszcze raz obejrzę, bo raz to okazuje się za mało ;)
Przydałoby się też trochę umiejętności filmowych.
Niestety, kiedyś polska w kinematografii (wynikającą nie zawsze z winy twórców, ale też z sytuacji w jakiej przyszło działać) nieudolność została nazwana "polską szkoła filmową" i urosłą do miana sztuki. Teraz młodzi filmowcy podłączają się pod to by się wkupić w środowisko.
Smarzowski udowodnił filmem "Róża", że wcale dobrym reżyserem nie jest. Owszem ma specyficzny styl oparty na brudzie, chamstwie i syfie, który robi wrażenie, oraz kilku dobrych aktorów, ale to za mało.
Właśnie, odwieczny problem z dźwiękiem. To zakrawa na jakiś apokaliptyczny spisek, żeby nie dało się nagrać dialogów tak aby były zrozumiałe. Chaos nie był uzasadniony. Ja rozumem, że pewne sceny miały się potem układać w całość a widz bawić w rozwiązywanie układanki, ale jaka to przyjemność gdy w puzzlach brakuje klocków.
W filmie nie dało się po prostu śledzić akcji, mogłeś ją najwyżej wyczuć, domyślać się co się tak naprawdę stało, błądzić gdzieś za reżyserem. Nie wiem, może chodziło o to, żeby trzeba było oglądnąć drugi raz?
Właśnie te ujecia niższej jakości z komórek, z kamer CCTV, z rejestratorów w radiowozach były świetne, bo nadawały autentyczności i klimatu.
A przecież nie potrzebujemy obrazu Full Hd przez czły czas – mamy wyobraźnię, możemy się domyślić kto jest na danym ujęciu, jeśli czegoś nie widać na 100%. Też nie jest to potrzebne – to nie jest film kręcony przez Rogera Deakinsa, gdzie każde ujęcie ma być obrazem do wieszania na ścianę.
"fala zbrodni" wygładzony serialik,to żeś teraz poleciał po całości,to jeden z najmocniejszych polskich seriali geniuszu
Chociażby odnośnie muzyki z tobą się nie zgodzę, finałowy kawałek, po tym jak zginął Król, nadaje klimat. Mnie film się podobał, a co do waszej obrazy odnośnie wulgaryzmów itd. to powiem wam jedno . Gust jest jak odbyt, każdy ma swój, mi nie przeszkadzały, nie były według mnie tutaj użyte w nadmiarze.
A dobry film to jaki? O tym, że w Iranie spadł deszcz? A może o tym, że człowiek z żelaza wrzucił swoją maskę do oceanu? Teraz się tak na Zachodzie kręci filmy 'o życiu' (a we Francji czy Hiszpanii już od dawna): sceny bez niedopowiedzeń, ukazanie najciemniejszy stron społeczeństwa - 'life is brutal and full of zasadzkas...', tak? :> Dla mnie świetne, europejskie kino.
No cóż... Jak to łatwo napisać te trzy literki: SYF albo DNO. Tylko co w takim razie zasługuje na miano dzieła i dlaczego?
Na miano dzieła zasługują filmy, które mają styl, wyrazistość, staranność wykonania zdjęć i przede wszystkim składnie i dobrze nakreślone ciekawe postaci i scenariusz, który porywa opowiada wciągającą historię, a nie zbitek prymitywów jak ruchanie dziwek i chlanie żyganie - zrobiony dla prostaków z inteligencją na poziomie kału, dla których posiadanie pieniędzy do okazja na wydanie na dziwki i chlania/szmacenia własnego życia. Ten film to sraka i gówno ja inaczej tego nie nazwę. Dobre do puszczenia na melinach gdzie ledwo trzymający się na nogach żule obżygani i zachlani będą sobie przytakiwać w jakim to syfie żyją usprawiedliwiając własne dno i własne gówno zwalając swoje położenie na policje.DNO DNA.
Aha... A co to takiego „żyganie” i żule „obżygani”. Czyżby inteligencja powyżej poziomu kału kolidowała z podstawową znajomością ortografii?
Dziwne ... Jednym z twoich ulubionych filmów jest Kac Vegas .. czyżbyśmy oglądali dwa różne filmy? Zdawało mi się, że tam też jest chlanie, RZyganie i dziwki, czyli ten cały syf, który cie razi ;)
jednym z moich ulubionych jest kac vegas ? Nie wiedziałem. dzięki, że mnie poinformowałaś.
Nietrudno jest wejść na twoje konto i sprawdzić twoje oceny. Tak zaznaczyłeś ten film. ;-)
to bardzo dobrze zrobiony film na niezłym poziomie. Traktuje o takich sprawach z dystansem. Nie chodzi w nim o to wszystko co uznałem za wady w drogówce. Kac Vegas to przygoda m. innymi o przyjaźni
Niby czego ma to dowieść - moja ocena dla kac vegas ?
Twoje oceny są często rozbieżne z ocenami ludzi wykształconych, mających dużą wiedzę o kulturze, w szczególności o kinie.
Nie domyślasz się, czego ta rozbieżność dowodzi?
Nie. Masz drugą szansę.
Czy otaczają Cię ludzie, których taka dziecinna arogancja bawi?
Drogówka to film o bełtaniu, chlaniu i posuwaniu dziwek, Kac Vegas to komedia przygodowa, której bełtanie/chlanie i posuwanie dziwek stanowi ułamek , a nie całość jak w Drogówce.
Szczerze powiedziawszy tym porównaniem do kac vegas to mnie rozwaliłeś! Przed momentem obejrzałem Drogówkę i szczerze się nie zawiodłem, jak na polskie kino film jest naprawdę dobry, nie mam zamiaru nikogo tu obrażać, bo każdy ma swoje zdanie ale jeśli piszesz że w kac vegas ułamek to chlanie i rypanie to sorry ale zero obiektywizmu! Ten film jest głównie o tym
bardzo mi się smutno robi, gdy portal filmweb uświadamia mi, że tego typu ludzie oglądają filmy, co gorsza taki gatunek ludzi potem gotów jest pisać swoje idiotyczne przemyślenia. Czemu Bóg stworzył głupich ludzi? Tak mnie męczą...
Fakt, że męczyć, to męczą czasami jak cholera. Ale z drugiej strony, gdyby wszyscy byli mądrzy, to życie byłoby piekielnie nudne, nie uważasz?
Ha! Niby nikt nie lubi, ale czasami nawet irytacja może stymulować do wysiłku umysłowego, a przez to do samorozwoju... Ok, oczywiście tylko żartowałem ;)
A mnie męczą z kolei tacy pseudo znawcy kina jak ty, którym się wydaje, że wszystko wiedzą najlepiej. Niech sobie każdy wyraża swoje, choćby najgłupsze, zdanie. Już na którymś z kolei forum widzę twoje męczące dupę posty. Nie chcesz, nie czytaj, nie wchodź na forum, proste. Masz jakąś misję?
masz świadomość tego jak bardzo twój wpis jest niemądry? Być może na co dzień jesteś członkiem Mensy, ale tym wpisem to się skompromitowałeś po całości. Na jakiej podstawie twierdzisz że jestem pseudo znawcą kina? Rozumiem że zakładasz że wiem o kinie znacznie więcej niż ty, ale po co używasz zwrotu pseudo?
Widać że ktoś tu ma przysłowiowy ból dupki - stąd też twoje stwierdzenie o twojej umęczonej moimi postami dupię (cytuję tu ciebie). Skoro cię to tak boli nie czytaj, nie wchodź, proste, a przede wszystkim nie pisz bo się po raz kolejny skompromitujesz. Nie dość że o kinie nic nie potrafi, o ludziach nic nie wie, to się kompromituje przy pierwszej lepszej okazji.
Skoro twierdzisz że tak pilnie śledzisz forum w poszukiwaniu moich wpisów to może wymienisz choćby jedną sytuację w której - przy zachowaniu zdrowego rozsądku i racjonalnych standardów - nie miałem racji?
Jak głupim trzeba być aby godzić się z tym aby każdy wyrażał nawet najgłupsze swoje zdanie, gloryfikując jak pięść do oka pasującą w tym kontekście kwestię wolności słowa, na rzecz wprowadzania wszystkich innych w błąd - czy to na temat treści filmu, czy to na temat jego jakości. Ignorant.
Nie podam ci konkretnych przykładów, bo najzwyczajniej w świecie nie chce mi się ich szukać. (jeszcze tego by brakowało by tracić na ciebie czas). Poza tym, nie chodzi o to, czy miałeś rację czy nie w kwestiach merytorycznych. Chodzi mi o twoje zasrane podejście. Spójrzmy na temat, pod którym się wypowiedziałeś. Autor tematu wyraził swoją krytyczną opinię na temat filmu (swoją drogą naprawdę słabego). Tymczasem ty nie byłeś w stanie w cywilizowany sposób powiedzieć, dlaczego facet nie ma racji. Musiałeś wyjechać chamstwem typu "Czemu Bóg stworzył głupich ludzi?" Normalnie w realu dostałbyś za to w twarz. Jak wiadomo jednak w sieci można strugać bohatera. Robisz tak praktycznie zawsze, gdy uznasz, że ciemny motłoch nie zrozumiał wizji reżysera. Za każdym razem widziałem ból dupy i pragnienie nawracania świata na jedyną słuszną wizję kina i wpleciony w nią gust. Zastanawia mnie tylko skąd w tobie potrzeba takiej misji. Musi byc przecież jakaś przyczyna.
Skoro autor myśli wypowiada w pełni niekonstruktywną krytykę nie podpartą niczym merytorycznym na forum publicznym musi się liczyć z tym że zostanie potraktowany jak idiota.
W jakim świecie ty żyjesz?
Uważasz że to normalne ogłosić, że pomarańcze są głupie, pomarańcze są nudne, bo zasnąłem podczas jedzenia i nie narazić się na śmieszność?
W jakim świecie ty żyjesz?
Ty to najlepiej co ja bym w realu dostał. Nakładli ci w internecie jakiś głupot do głowy a ty bezrefleksyjnie we wszystko wierzysz.
Bo ja wyzywam ludzi którzy są boguduchawinni, bogo bojni od razu, otwarci na łaskę bożą, bo na co dzień bije mnie ojciec i pisze o kompozycji obrazu, rozpiętości tonalnej, strukturze fabularnej, bo dostał bym w twarz w "realu".
W jakim świecie ty żyjesz?
Ty nawet nie znasz chłopak definicji gustu. Nie dowiedziałeś się jeszcze że w świecie dorosłych coś takiego nie istnieje. Gdy piszesz że van Gogh nie umiał malować to nie dlatego że masz inny gust, tylko dlatego że tego mitycznego gustu nie posiadasz, ewentualnie masz spaczone poczucie smaku.
Ciekawe skąd bierze się w tobie potrzeba takiej misji, by kompromitować się co i rusz wyciągając wnioski z dupy i popierając ludzi którzy chełpią się niekonstruktywną krytyką. Gratuluje środowiska.
uspokój się. złościsz się jak baba. wydoroślej i zacznij myśleć jak mężczyzna. pisałem przecież - nie chodzi o kwestie merytoryczne, bo te mam głęboko gdzieś. chodzi o sposób, w jaki komunikujesz się z ludźmi, a ten jest totalnie beznadziejny. zachowujesz się w sposób impertynencki, chamski i bezczelny. wykazujesz przy tym daleko idącą pogardę dla osób z którymi rozmawiasz, tak jest niemal w każdym twoim poście.
Zastanawiałem się nad przyczyną twojej frustracji. w zdecydowanej większości przypadków przyczyny ludzkich frustracji są dwie - niepowodzenia zawodowe (brak pracy, perspektyw, brak środków do życia itp.) lub niepowodzenia w życiu seksualnym. pracę masz, tak mi się przynajmniej wydaje. więc na 99% chodzi o to drugie. myślę, że najprościej w świecie od bardzo dawna (lub nigdy) nie miałeś kobiety. nie mogłeś i nadal nie możesz zrealizować swoich potrzeb seksualnych, od czasu do czasu posiłkujesz się jedynie masturbacją, ale, jak wiadomo, to tylko substytut, który nie może załatwić sprawy. i tak jak kobiety z `seksmisji` przekuły popęd seksualny na pęd ku karierze, tak ty przekułeś go na internetowe intelektualizowanie (i związane z tym pogardzanie "niedouczonym tłumem"). dlaczego tak uważam? bo mężczyzna spełniony, uprawiający regularnie seks, jest szczęśliwy i nie czuje potrzeby takiego traktowania ludzi
jak powiedziałby to Kwaśniewski - nie idź tą drogą! to nie jest rozwiązanie, wierz mi. porzuć to, pochodź po klubach, poznaj dziewczynę, przeleć ją lub zwiąż się na dłużej. nie będziesz wtedy czuł potrzeby robienia tego, co obecnie robisz. dobrze ci radzę - poznaj dziewczynę, frustracje ci przejdą
hahaha złoszczę się bo powtarzam jedną frazę co pewien kluczowy fragment? haha
Nie potrafię nie mieć pogardy dla głupich ludzi. Nie twoim zmartwieniem powinno być w jaki sposób się do nich zwracam - również do ciebie.
Wywody na temat powodów frustracji proponuję zgłaszać swojemu psychiatrze. Z jakąś autorską analizą mi tu nie wylatuj, bo zgadywać o moim życiu łóżkowym to sobie możesz do końca swojego życia i w przybliżeniu ani razu nie będziesz mieć racji - mało tego nie powinna być to nigdy rzecz twoich analiz. Dla ciebie mógłbym być księdzem w dożywotnim celibacie. Twoja rola - bycia głupcem co bije piane z niczego - nie powinna być moim zmartwieniem gdy czytam odpowiedź na mój wpis.
Być może czujesz satysfakcję wypisują swoje teorie na temat ilości kobiet w moim życiu, ale proponuję abyś zaznaczał to jakoś wcześniej w tekście, abym te fragmenty omijał.
Tobie dobrze się żyje wśród swoich, mnie zwyczajnie męczy, że ludzie na forum filmowym rozpoczynają głupie dyskusje, zawierają tam totalne bzdury w zakresie wiedzy filmowej i wprowadzają innych w błąd, odradzając innym dobre filmy.
Efekt tego jest taki, że przykładowy bogu ducha winny człowiek wchodzi na forum aby przed obejrzeniem dowiedzieć się czy warto i czyta opinie - czy choćby same tytuły wątków - autorstwa dyletantów.
Nie czuję żadnego zażenowania w tym, aby wytykać tym ludziom - takim jak też tobie - skrajną głupotę.
To twoja pogubiona próba analizy społecznej poprowadziła cię do wniosku, że śmianie się z idiotów ma podłoże seksualne. Przed produkcją niskiej jakości myśli cię nie powstrzymam, ale nie jest dla mnie problemem aby takie napiętnować.
Szczególnie że stwozyłeś sobie w małym móżdżku (sam to wykazujesz formą tekstu, wcale ci nie ubliżam) całą teorię i poświeciłeś większą część wypowiedzi na ową ubzduraną teorię. Abstrahuje od tego, że zamiast napisać cokolwiek wartościowego i choć w części merytorycznego poświęciłeś swój czas aby skonstruować tak idiotyczną myśl na temat czyjegoś życia, wyprowadzając całą retorykę z punktu mojej formy wypowiedzi w stosunku do idiotycznych wpisów - nie łapiąc kompletnie kontekstu, że idiotyczne wpisy na forum filmowym sprowadzają wartość tego forum (filmową) do poziomu zerowego. To że ja nie zachowuje kultury wobec powszechnego imbecylstwa nie wpływa negatywnie na kontekst - to nie kościół - imituje za to wyższy poziom filmowy, bo co jak co ale w swoich wypowiedziach ZAWSZE ODNOSZĘ SIĘ DO FILMU.
Ty - zgaduję - NIGDY.
Jak tobie podobni.
Tylko by o uczuciach pisali. Aniołki.
ha! wiedziałem! wielkość twojego komentarza utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że miałem rację! nie masz kobiety i nie masz jak uprawiać seksu - od bardzo dawna
gdyby było inaczej, nie poświęciłbyś mi nawet sekundy swojego czasu, uznając absurdalność mych podejrzeń niegodną jakiejkolwiek odpowiedzi. tak się jednak nie stało - czego byłem pewien
" stwozyłeś sobie w małym móżdżku (sam to wykazujesz formą tekstu, wcale ci nie ubliżam) " czyżbyś sobie nie przeczył w tym fragmencie? ;) co do formy tekstu - nie zaczynam zdania wielką literą, bo najzwyczajniej w świecie mi się nie chce i nie czuję, by było to tu potrzebne. nie sądzę też by miało to jakikolwiek związek z wielkością mózgu. czy ja się czepiam twoich błędów ortograficznych?
powiem ci tak - świata nie zmienisz, kijem Wisły nie cofniesz. dyletantów i ignorantów będą zawsze całe stosy - zwłaszcza w sieci. twoja zatem misja przypomina walkę z wiatrakami, wysiłek zgubny i nic w szerokiej perspektywie niedający. nie mniej forma twojego kontaktu z tym `ciemnym ludem` wydaje mi się tyle wstrętna co odpychająca. miej w głowie nawet wiedzę Raczka, ale gadaj z ludźmi jak człowiek. w rozmowie z tobą nie ma się wrażenia kontaktu z dorosłym, pewnym siebie, zrównoważonym emocjonalnie mężczyzną. zamiast tego widzę przestraszonego, sfrustrowanego i zakompleksionego gnojka, który przekuł seksualną frustrację na internetowe intelektualizowanie - tym sposobem rekompensujesz sobie braki (braki czego, wiemy, nie chcę się powtarzać) mężczyzna spełniony nie rozmawia w ten sposób. tak rozmawia facet mocno niespełniony. po twojej ostatniej reakcji jestem już tego pewien. radzę ci - znajdź kobietę, przeleć ja parę razy. zobaczysz, że frustracja zniknie lub mocno zmaleje
jako formę tekstu nie traktuję sposobu zaczynania zdania, ani tym bardziej błędów ortograficznych (u mnie śladowych), bo wiedza nabyta w 1 klasie szkoły podstawowej w żaden sposób nie świadczy o inteligencji. Chodzi tu między innymi o twój ogólny zasób słów i umiejętność (brak) budowania złożonych zdań a co za tym idzie myśli; w tej kwestii twoja inteligencja to istny nad-mrok.
Twoja sztuczna reakcja na moją odpowiedź jest absurdalna, jak wspomniałem, zgadywać możesz sobie do końca świata i twoja teoria ni razu nie będzie właściwa. Nie ma to żadnego związku z moją formą wypowiedzi, bo z niczego się nie tłumaczę, tylko wytykam Ci dyletanctwo. A że potrafię robić to w rozwlekły sposób? Czy ma to świadczyć o moim zestresowaniu? A czemu nie zabawie słownej z imbecylem? Mnie pisanie literek nic nie kosztuje, robię to dość szybko i sprawnie, bez głębszych analiz czyjejś osobowości.
Jako dyletant i popularny tu już człowiek zacofany, nie dziwne że będziesz korzystał z każdej wydumanej i bzdurnej okazji, aby dowieść swoich dziwnych teorii na czyjś temat. Ja nie poświęcam nawet linijki na słowną kontemplację nad tym czemu próbujesz zbudować tu swoją pozycję na analizowaniu cudzego życia analizując niemerytorycznie czyjąś wypowiedź. Szczególnie że mamy tu do czynienia z moim podpartymi wiedzą wpisami i twoimi nieumiejętnie językowo poskładanymi ciągami zdań w stylu nastolatka.
To jest naprawdę niepokojące, że nie wstydzisz się pisać tej idiotycznej niczym nie podpartej pseudo-analizy w stylu "widzę człowieka przestraszonego, sfrystowanego....gnojka". Człowiek który wykazuje wszelkie oznaki nie odebrania ze szkoły należytej edukacji pragnie oceniać człowieka sukcesu? Czy to sprawi że przez chwilę poczuje się lepszym? Pobawi się w wyprowadzanie na "właściwą drogę"?
Co za pajac i pozorant. Zajmij się swoimi problemami, bo obawiam się że jest ich cała masa, skoro - powtórzę się - całą swoją retorykę opierasz na swoich wymysłach i przypuszczeniach; ani jedno twoje zdanie (a jest ich tu co nie miara) nie opiera się na rzeczowej wiedzy.
Nie twoją rolą jest ocena tego, czy moje komentowanie czyiś bzdurnych wypowiedzi zawróci bieg historii.
Dla mnie liczy się to, że jeden z drugim zrozumie, że należy się zastanowić przed wpisaniem swojej nic nie znaczącej opinii.