Yh, jakie to było słabe i głupiutkie...

No niby były te sceny walk zrobione z całkiem niezłym rozmachem. Fakt, sceny batalistyczny wyglądają tu całkiem całkiem. Film jest efekciarski i widza zaskakuje tylko w ten sposób - efektami specjalnymi. Ale i te bywają przesadzone. Szczególnie gdy Vlad wpada w morderczy szał (już w tej odsłonie wampirzej) i potrafi wytłuc całą armię. Efekty są wtedy trochę przegięte, a te latające nietoperze irytują. Mimo to właśnie Vlad jest tutaj dobrze zagrany i to właściwie jedyna ciekawa postać w filmie... Ten typek z jaskini w sumie też mógł być ciekawy, ale pojawia się tu tak rzadko, że aż dziw.

Niestety w filmie najbardziej boli scenariusz. Jest to mega przewidywalny obraz i choć wizualnie ładny to co z tego, skoro jest to historia tak bardzo jednowymiarowa i banalna, że mimo warstwy wizualnej nie zachęca do dalszego oglądania. Oklepane motywy i zwroty akcji to tutaj normalność. Jeszcze ten dobijający, patetyczny wydźwięk... zaś zakończenie dosłownie niszczy mózg widza. Nie mówię tu o tej scenie poznania Miny, ale tego co zadziało się wcześniej - szczególnie niedorzeczność bije od sceny gdy Vlad spada za swoją ukochaną w przepaść, a ta później jeszcze przekazuje mu swoje ostatnie słowa... tak bardzo puste, tak bardzo naiwne.

To niestety kino efektów, kino akcji, nie kino grozy i klimatu.

Moja ocena: 4/10.