Co to znaczy "koniecznie muszą wcisnąć "tęczowy wątek""? Seksualność Barrowa była integralną częścią serialu. Dlaczego miałoby zabraknąć tego wątku w filmie?

Nie chodzi o to aby go zabrakło ale sposób jego ukazania. Gryzie mi się sposób prowadzenia tego wątku w odniesieniu do realiów epoki, w których homoseksualizm był karany więzieniem co było ogólnie znanym faktem, do działania Barrowa który w pierwszym sezonie był zimnym, profesjonalnym, niesympatycznym twardzielem a teraz dostajemy postać która zachowuję się jak nastoletnia pensjonarka, która nie zdaję sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów. Rozumiem co reżyser chciał przez to powiedzieć (osoby homoseksualne są fajne a muszą cierpieć ale za 100 lat na pewno będzie inaczej) ale jest to zrobione w bardzo infantylny sposób. W tym wątku (przynajmniej dla mnie) wybrzmiewają mocniej fałszywe nuty w stosunku do reszty tej bajkowej opowieści. Wiem że obecnie jest moda na tzw. "poprawność polityczną" w każdym filmie ale w większości wypadków działa to na zasadzie cokolwiek pokarzemy to i tak wszystkim się musi spodobać, bo jeśli się komuś nie spodoba to z automatu jest złym człowiekiem.

Hmm... Jakby się nad tym głębiej zastanowić, to masz trochę racji. Jednak Barrow przeszedł na przestrzeni lat sporą przemianę, a ostatni sezon mocno nim wstrząsnął. Z resztą, już w serialu pokazywano jego wrażliwszą stronę. Dlatego jestem w stanie przymknąć oczy na lekkie odchylenie jego charakteru.
Zgadzam się za to całkowicie z twoim stwierdzeniem, że wątki LGBT stały się modą. Z resztą ta moda istnieje nie tylko na wątki LGBT.. Poprawność polityczna moim zdaniem bardzo przeszkadza w twórczości filmowej. I nie tylko, ponieważ przenika również do naszego życia codziennego i czasem aż strach się odezwać, żeby nie zostać nazwaną nietolerancyjną...

Wydaje mi się, że jest na to odpowiedź. Z akcji serialu wynika, że Barrow od pamiętnej przygody z księciem żył w celibacie. To około 15 lat.

Od momentu, gdy przestąpił próg klubu wygląda, jakby władzę nad nim przejął testosteron. Możliwe że też wcześniej był nakręcony na Ellisa, w końcu czekał na niego. Dopiero wizyta policji była plaskaczem na otrzeźwienie...

Myślę, że zachowanie Barrowa w klubie i zaraz potem (wcześniej był sobą) można wytłumaczyć jego własnymi słowami: "Wreszcie nie muszę niczego udawać!". W klubie był między podobnymi sobie, więc spuścił się ze smyczy... I akurat wpadła policja. Jego zaskoczenie i głupie pytania są bardziej efektem "Nie no, k...a, teraz?!" niż wyrazem nieświadomości. On zachowuje się w tym momencie trochę tak, jakby ktoś na jego oczach zastawił stół do wspaniałej uczty i kazał mu iść spać bez kolacji. Jest oszołomiony i zszokowany...

Podobnie było z Jimmy'm. No nikt mi nie wmówi, że wtedy nie był świadomy konsekwencji, że jakby ktoś ich przyłapał, miałby prawo na nich donieść. Wiedział o tym, ale miał to gdzieś, był nakręcony i myślał że Jimmy czuje podobnie. Nie jest zaskoczony tym, że Jimmy jest wściekły (później nie czuje do niego urazy, cały czas go broni), nie jest zaskoczony opeerem od Carsona, jest zaskoczony bo O'Brian go okłamała...

Ale nie zmienia to faktu, że bardzo podoba mi się jego kontakt z Ellisem. Jakoś tak od pierwszego spotkania złapali wspólny język. Kojarzy mi się to z najfajniejszymi parami z serialu, ta chemia lata między nimi cały czas.