PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=108474}

Dom latających sztyletów

Shi Mian Mai Fu
2004
7,3 45 tys. ocen
7,3 10 1 44822
7,2 15 krytyków
Dom latających sztyletów
powrót do forum filmu Dom latających sztyletów

Moje zdanie.

ocenił(a) film na 10

Jeszcze wczoraj napisałbym, że podobał mi się - i tyle. (Wczoraj własnie go obejrzałem). Ale dzisiaj napiszę więcej... a to z powodu o jakim zaraz opowiem. Czesto występuje u mnie takie zjawisko: obejrzę film i mówie sobie, no fajny, dobre niektóre elemnty, momenty itp, ale tak zachwycony, czy bardziej zainteresowany nim nie jetem. Po jakimś czasie, najczęsciej np. widziałem film w kinie, a teraz go oglądam w domu, zaczyna mi sie coraz bardziej podobać, albo poprostu po oglądnięciu, po jakims czasie powraca on do mojej głowy i zaczynam rozmyslać - tak było np. w przypadku The Last Samurai, widziałem i mówię, " no nie najgorszy" podobają mi się tam, niektóre sceny np. gdy bronił się w lesie do ostatniego momentu itp., ale jednak nie zajmuje mnie tak bardzo od razu. Aż tu pewnego dnia oglądam go własnie w domu i mówię, kurcze jednak całkiem fajny ten film, potem myślę, zaczynam mu wybaczać te wszystkie niedociągnięcia, ponieważ jak zastanowisz się nad tym ile ci wszyscy ludzie musieli się nad takim dziełem napracować to wtedy widac, że jest to kawał dobrej roboty (oczywiście nie piszę tutaj o jakiś kompletnych klapach). No a na to, iż film zaczyna mi się bardzo podobać wpływa wiele czynników, np. chociażby to, że główny bohater jest kozakiem, muzyka, operowanie kamerą, krajobrazy i ogólnie cały film :).

No a teraz o samym wspaniałym Shi Mian Mai Fu. Jak już pisałem, widziałem go wczoraj, nawiasem mówiąc chciałem sie na niego wybrać do kina, ale ostatecznie tak się nie stało. Podczas oglądania zwracałem uwagę na wiele rzeczy. No i gdy film się skończył pomyślełem, że fajny, ale jednak "Hero to to nie był"... Dzisiaj już jestem innego zdania.. aż się sam dziwię, iż tak wcześnie do tego doszło. Moja siostra powiedzia mi, że nie warto go oglądać, ponieważ jest on taką "miłostką". Nic bardziej mylnego!!!! Najmilsi!! (heh) Warto go zobaczyć, doprawdy. W piękny sposób została pokazana miłość dwojga(trojga?) ludzi. Bardzo mi się to podobało, zaznaczę, iż bardzo dobrze wpływa na ogólny obraz to, gdy staramy się myśleć tak jak bohaterzy filmu, musimy się troche zastanowić nad tym co oni przeżywają (więcej empatii!!!!) wtedy nie będziemy mówili o takim dziele jako o "miłostce".
Starałem się i dopiołem swego. Tłumaczę tutaj, że starałem się, ponieważ przed oglądnięciem czytałem i słyszalem własnie niezbyt pochlebne recenzje. Więc gdy wczujemy się w Shi Mian Mai Fu, zobaczymy, iż gra aktorska wcale nie jest zła(gówniana...), oraz, że cała ta historia nie jest sztuczna. Jest piękna, i uważam, że wcale nie aż taka prosta.
Od strony technicznej...cóż no tutaj chyba nikt nie może narzekać - walki wyglądają wspaniale, dźwięk przeczysty, obraz również, nawet lecące komputerowe noże wyglądają przekonywująco.
A jaka muzyka !!! pisałem o niej już trochę wcześniej, w innym poście. Można by może ubolewać nad tym, że pod konieć jest pompatyczna, jak śpiewa ta diwa operowa, ale myslę jednak, iż to również zostało zaplanowane, takie pomieszanie, bardzo stonowane i przyjemne nurtów oczywiście czysto chińskich oraz europejskich.
O jest jeszcze jednen element - Mei z nożem w sercu, a potem bez niego, tak długo żyjąca ... no cóż proszę Państwa w końcu oglądacie BAŚŃ. My mamy Janosika, oni filmy takie jak ten.

Napiszę trochę w moim języku teraz. Kurde ale film jest kozacki na maxaa, te latające sztylety, wbijające się w plecy... alebo kamyki, tak czysto wyanimowane, lub znowu powiewający materiał sukni Mei, gdy mogliśmy oglądać ją w zwolnionym tempie, jadącą na koniu... cudo.
Podsumowując film jest penerem, wymiatającym zresztą.

Gorąco polecam wszystkim wrażliwym.