Właśnie wróciłam z kina. Dawno nie byłam tak załamana siedzeniem na sali kinowej z moją 4letnią córką. Oglądamy wszystkie bajki bo z Młodej jest prawdziwy kinoman. Ale ta, zaskoczyła mnie w sposób, którego się nie spodziewałam. Poza tym, że jest wizualnie ładna (zwłaszcza momentami) nie mogę powiedzieć o niej nic dobrego. Sceny smutne na zmianę z przerażającymi w ilościach przytłaczających małego widza. To bajka zdecydowanie dla starszych dzieci, więc przestrzegam wszystkich rodziców przedszkolaków przed wyprawą do kina.
Pytanie czy ten film pozamiata 4-letnią córkę bardziej niż spożywanie nadmiernej ilości słodyczy? Wątpię. Film polecam - może dzieciom przyzwyczajonym do innego koloru niż księżniczkowy różowy.
To w sumie mocno subiektywna sprawa, bo np. mój również 4-letni syn obejrzał z zainteresowaniem, głośno przeżywając rozmaite przygody bohaterów. Jeśli chodzi o te smutne sceny to imho fajnie, że film mówi parę ważnych rzeczy w sposób dla małego widza zrozumiały (młody był dość poruszony np. kiedy Arlo opowiadał o rodzinie, albo jak ci napotkani ludzie przygarnęli Bąbla, a po filmie potrafił o tym opowiadać). A przerażających scen nie było znowu aż tak wiele, by od razu przytłoczyć. Imho to kwestia indywidualnej wrażliwości dziecka i tego co lubi w takich filmach. Na pewno nie jest tak, że absolutnie nie nadaje się dla 4-latków, ale z pewnością dzieciakom, które wolą bardziej optymistyczne bajki z większą ilością humoru, może nie spasować.
PS. Najgorsza była ta kretyńska krótkometrażówka przed filmem - ostrzeżeni w porę przyszliśmy na seans później, ale i tak kawałek jeszcze "udało" się zobaczyć. Dla młodego było za głośno i za jaskrawo, więc siedział z zamkniętymi oczami i uszami :) Ale dwoje dzieciaków płakało, w tym już taka starsza, na oko już 7-letnia dziewczynka