Nie do końca prawda. Najpierw oglądałam film, jeszcze na kasecie VHS i tak mi się spodobał, że sięgnęłam po książki. Przeczytałam wszystkie tomy i od tego czasu jestem fanką Herberta, a sam film to swoista klasyka w swoim gatunku.
Tak, ale po książkę sięgnęłam tylko i wyłącznie dlatego, że film zrobił na mnie wrażenie i bardzo mi się spodobał, więc nie do końca wszystko się zgadza :)
Widać, że jakakolwiek logika jest Ci zupełnie obca. Jak ktoś teraz napisze, że nie czytał książki i uwielbia film, to będzie to dla Ciebie potwierdzenia, że "film jest tylko dla fanów książki" :)
Twoja logika jest mi obca. Skoro ktoś napisze, że nie czytał książki, a film mu się spodoba to będzie zaprzeczeniem a nie potwierdzeniem mojej tezy.
I tak właśnie było w moim przypadku. Książkę przeczytałam po ok. 10 latach od obejrzenia filmu i nawet nie znając książki przez ten czas uwielbiałam film i często do niego wracałam. Oto właśnie mi chodziło, że nie tylko fani książki mogą pokochać ten film, czego jestem przykładem.
Nonsens. W okresie miedzy obejrzeniem filmu, a przeczytaniem książki (10 lat ) autorka nie była fanką książki (której nie znała), natomiast film jej się podobał.
Reasumując, jeśli chciałeś przekazać to co mi się wydaje, ze chciałeś, to masz problem z właściwym formułowaniem myśli. Prawdopodobnie zmierzasz do tego, że film może spodobać się tylko POTENCJALNYM fanom książki. Czyli ze mówimy o specyficznej grupie odbiorców predysponowanych do polubienia dzieła Herberta, co może być bliskie prawdy, aczkolwiek nie mam na ten temat zdania.
A jeśli chodzi o pisaną Diunę, to jest to absolut, który odcisnął na mojej psychice bliżej niesprecyzowane piętno. Trwała skaza na umyśle rozszerzająca świadomość.