Ale to nie jest argument, tym bardziej argumenty, tylko ocena filmu korzystając z metaforycznego aesthetic predicate (nie mam pojęcia jak się to tłumaczy na polski). Po to jest forum, żebym mógł tego rodzaju wypowiedzi dokonać: na gruncie aesthetic taste, nie można zresztą zdobyć się na konceptualne podparcie swojego odczucia, przecież nie jestem w stanie wykazać dlaczego żart o wsadzaniu sobie kogoś jako kolczyk w chu*ja jest w złym smaku, inaczej niż poprzez asercję. Humor, w odróżnieniu od części pierwszej był bardzo słaby. Zresztą, postmodernistyczne kino tego pokroju też jest poniżej moich wymagań od sztuki, czy nawet rozrywki. Dialogiczna struktura, zastąpienie treści formą, wszystkie te proste zabiegi, ich mnogość i jednoczesna pustka...Ale Ty nie masz pojęcia o czym mówię, prawda?