Czym się różnią te dwa filmy i który jest według was lepszy?
Również polecam książki! Moją ulubioną ze wszystkich części jest Czerwony smok. Filmy też świetne! Zachęcam również do serialu "Hannibal". Trudno sobie wyobrazić że Lectera może grać ktoś inny ale Mikkelsen jest tak naprawdę doskonały w tej roli! :)
Milczenie owiec bez dwóch zdań ... nie wiem dlaczego ale i w jednej i drugiej części poszukiwani seryjni mordercy byli kabareciarzami, choć w Milczeniu owiec i tak dobrze to wypadło ...
Bardzo proszę ... a więc Buffalo Bill, człowiek który przebiera się za kobietę, sposób mówienia ,ta scena gdy tańczy nagi i widzimy jego damski narząd płciowy ( co z resztą zapewne ośmieszyło samego aktora wcielającego się w tą postać .. ) ,a co do Francisa to bodajże impotent który latał z gołym wytatuowanym tyłkiem po domu coś wykrzykując do jakiegoś stwora którego miał w swojej głowie .. obydwie postacie miały dla mnie charakter komiczny, mam nadzieję że usatysfakcjonowałem pana swoim rozwinięciem ..
Powodzenia w szpitalu psychiatrycznym.
Ci modercy to nie kabareciarze, tylko chorzy psychicznie ludzie. Francis to skrzywdzony chłopiec, nigdy niekochany, za to za wszelką cenę tej miłości pragnący. I niewiedzący, jak ją okazywać, znał tylko jeden sposób - wiadomo jaki. Za to Buffalo Bill - po pierwsze - czy rola Raymonda Babbita ośmieszyła Dustina Hoffmana? Czy rola Jacka Torrance'a jest obraźliwa dla Jacka Nicholsona? Lepiej - czy Ralph Fiennes ośmieszył się przez zagranie Dennisa Clega? A Polański przez Trelkowskiego? To może pójdziemy jeszcze dalej - czy wg Ciebie Charlotte Gainsbourg ośmieszyła się przez rolę w "Antychryście"???
Zagranie kontrowersyjnej roli nie ośmiesza aktora, tylko wręcz przeciwnie.
Po drugie, Gumb też jest chory psychicznie, a to nie ma nic wspólnego z komizmem. Też, jak Dolarhyde, pragnie za wszelką cenę dokonać przemiany, też chce być kochany. Gdzie ten komizm?
Ależ kochaniutka nie miałem jeszcze przyjemności przebywać w takim szpitalu i mam nadzieję że nie będę miał .. zwróć jednak uwagę na to że bez wątpienia są momenty gdy widzi się zarówno Buffalo jak i Francisa można nieco pośmiać się pod nosem (te które wymieniłem w poprzednim poście) i to nadaję im przynajmniej dla mnie lekki charakter komiczny , oczywiście w odróżnieniu od Hannibala ... pozdrawiam również wszystkich fanów Gorzkich Godów (nawet tak niemiłych jak pani .. !)
Ja, niemiła? No co Ty...:D
Cóż, "charakter lekko komiczny" a "kabareciarz" to jednak różnica:) Bo oni sami, jak dla mnie, kabareciarzami w ogóle nie byli, za to ich niektóre zachowania miały zabarwienie... chyba absurdalne lepiej tu pasuje:D
Pozdrawiam wszystkich fanów "Milczenia owiec" - nawet tak miłych, jak Pan:D
No proszę, a już myślałem że moja niezwykle trafna riposta zrobiła na Pani takie wrażenie ,że Panią ... zatkało! .. że się tak wyrażę ..
No cóż ...?
Nie pozdrawiam !?
A jednak, przyznaję że nie spodziewałem się aż tak dużej odwagi po Pani , muszę przyznać że zazdroszczę.
jeśli mogę się wtrącić, u mnie scena z lataniem po domu z gołym tyłkiem, wywołała wręcz przeciwnie - smutek i przerażenie. pokazuje jak głęboko ten "smok" w nim siedział i proszę nie zwracać tu uwagi na dobór słów;) według mnie to było rozpaczliwe, nie komiczne.
Latał z gołym tyłkiem, bo spał nago. Gdy odkrył, że Reby nie ma w łóżku, przeraził się i zaczął jej szukać, nie tracąc czasu na ubieranie się. Rozebrał się przed Loundsem, by pokazać mu cały tatuaż. Zagadka rozwiązana.
"co z resztą zapewne ośmieszyło samego aktora wcielającego się w tą postać"
Buahahaha, Dawno nie czytałem takich bzdur. Ośmieszyć to się mógł Stallone, występując dziesiąty raz w do zrzygania powielanym i nudnym Rockym. Nie rozumiesz istoty aktorstwa, więc trzymaj się od filmów z daleka. Zajmij się książkami, albo coś... na początek polecam biografię seryjnych morderców. Może kiedy przyjrzysz się dokładnie takim ludziom jak Gein, Bundy, to dotrze do Ciebie, że postacie Buffalo Billa, czy Batesa nie wzięły się z kosmosu.
Odnośnie tematu: "Czerwony..." prezentuje dużą większą wartość artystyczną i techniczną niż "Milczenie" - tyczy się to książek jak i filmów. Opisy dzieciństwa Francisa Dolarhyde'a są bardzo realistyczne i wywołują skrajne emocje. Aktorzy występujący w Czerwonym są o ligę lepsi od tych z Milczenia: Seymour Hoffman, Fiennes, Keitel, Norton - każdy z nich z osobna zrobił dla kina tyle, ile 15 pokoleń Fosterów (czy kogokolwiek innego z obsady Milczenia) nigdy nie osiągnie. PSH czy Fiennes, stosując podczas gry metodę Stanisławskiego, z każdą rolą wznoszą się na szczyty aktorstwa; Nortona ograniczał charakter postaci, ale i tak z jej potencjału wykrzesał maksimum. Do tego przekonująca Watson, drugoplanowy Keitel, a i historia sama w sobie wydaje mi się być bardziej zawiła i wciągająca.
O roli Hopkinsa nie mówię, bo druga jest wiernym odwzorowaniem pierwszej. A cała inspiracja na postać została bez wątpienia zaczerpnięta z filmu: http://www.filmweb.pl/film/Dom+przy+Rillington+Place+10-1971-3464
Odsyłam do YT: "/watch?v=_NQH7aFLux0"
"Czerwony ..." prezentuje dużą większą wartość artystyczną i techniczną niż "Milczenie" ... ??? .. Sposób reżyserii Czerwonego Smoka został żywcem zerżnięty z Milczenia owiec przez co wydaję się że oglądamy coś o ile nie takiego samego, to na pewno bardzo podobnego tylko z tą różnicą że w gorszym wydaniu, film niewątpliwie sprawia wrażenie kopii co jest już dużym minusem, w Milczeniu owiec były zaskakujące sceny np. wtedy gdy policja myślała że już ma Bufallo , mieliśmy więcej akcji, lepsze zakończenie ... wyjechałeś z POWIELANYMI scenami w "Rockym" pewnie po spojrzeniu na mój profil .. wiesz, ja także spojrzałem na twój .. i chyba nie pomylę się jeśli pokuszę się o hipotezę że prywatnie jesteś homofobem który jedyny kontakt ze sportem w życiu miał na lekcji wuefu (ale pewnie i tak bardzo rzadko) ?
Filmy powstały na podstawie książek z tej samej serii, tego samego autora, więc pewne elementy muszą być identyczne, zwłaszcza, że za scenariusz była odpowiedzialna jedna osoba w obu przypadkach. Przesadzasz, sposób reżyserii nie ma aż takiego wpływu na odbiór, żeby ktoś pomyślał sobie, że oglądamy ten sam film. Nie w tym przypadku. A nawet i jeśli, to co z tego? Może takie było zamierzenie twórców? Zważywszy na pierwsze zdanie, byłoby to w 100% usprawiedliwione. Historie się diametralnie od siebie różnią. Milczenie jest bardziej liniowe, pozbawione pobocznych wątków, które znowuż moim zdaniem ubarwiają "Czerwonego...". Akcja Czerwonego jest wartka, pełna napięcia, dzięki dobrej reżyserii widz może odczuć tę walkę z czasem i bezradność śledczych. A i widok palącego się żywcem pismaka jest mocniejszy niż odcięty łeb w formalinie.
Jeśli chodzi o zaskakującą scenę w Milczeniu, to taką samą mieliśmy w Smoku. Dopiero na końcu się okazuje, że zwęglone zwłoki należały do tego fotolaboranta. Obie te sytuacja mają miejsce w książce, więc nie możemy tutaj mówić o żadnej zrzynce reżyserskiej, zwłaszcza, że w Milczeniu została ukazana dzięki odpowiedniemu montażowi, a w Czerwonym wynikała ze scenariusza.
Oceniłem twoje podejście do filmów na podstawie pierdół, jakie wypisujesz, tak że wjeżdżanie na prywatę jest pozbawione sensu. Bez komentarza.
Dla mnie dostatecznym argumentem żeby zastanowić się jeszcze raz nad tym co napisałeś jest to, że tylko ciebie śmieszyły przytoczone sceny/osoby. Znaczy to chyba, że bardzo płytko odebrałeś te filmy, bez zastanowienia się nad psychiką tych postaci. Po przeczytaniu tego co napisałeś, wygląda mi to jakbyś obejrzał te filmy skupiając się tyko na akcji, bez analizowania, które raczej jest potrzebne do oglądania ambitniejszych filmów niż Iron Man.
Milczenie naprawdę dobre. Smok nie najgorszy biorąc pod uwagę film Scotta, ale jednak czegoś mu brakowało.
1. Filmy różnią się tytułem.
2. Lepszy jest Smok, bo ma dłuższy tytuł.
3. Odpowiedź moja jest równie mądra, jak pytanie.
Pozdrawiam i życzę zdrowia. Lecz się na nogi, bo na głowę już za późno.
Po pierwsze nie masz prawa mnie obrzac, po drugie moje byc moze glupie pytanie wynikaloz tego, ze nie zaglebialem sie w trylogie o hannibalu. dzis juz wiem czym roznia filmy. oladalem oba i widze bezsens swojego pytania.
1. 'obrzać' się inaczej pisze, domyślam się, że chodziło o 'obrażać'
2. W którym punkcie obrażam osobę - jakąkolwiek, w szczególności Ciebie. Podaj przykłady, tudzież cytaty.
3. Skoro nie obejrzałeś filmów o Hannibalu (imię własne pisze się z dużej litery, no wiesz, taki zwyczaj, zapytaj polonistki), to czemu zawracasz innym gitarę swoją niekompetencją i nieznajomością tematu
4. Rozpoczęcie zdania po kropce również przyjęło się pisać z dużej litery (duże de to 'D', a nie 'd').
5. Gdzie widzisz bezsens mojego pytanie, skoro nie zadałem żadnego?
6. Masz 14 lat, ogarnij się wreszcie, nie jesteś już dzieckiem (tak przynajmniej uważasz), ale nadal zachowujesz się na bardzo małe dziecko.
7. Odpisując mi, dasz dowód swojej gówniarskości (przemyśl to).
Pozdrawiam.
PS. Warto odróżniać przecinki od kropek. W ogóle warto znać język ojczysty.
A raczej wypadałoby.
Pisałem na telefonie i trochę się śpieszyłem, stąd moje błędy. Jeśli chodzi o obrażanie to "lecz się na nogi, bo na głowe już za późno" było dość obraźliwe(przynajmniej w moim odczuciu). Nie napisałem o bezsensie twojego pytania tylko swojego(no widzisz, ja nie umiem pisać, a ty czytasz nie najlepiej :D). I nie rozumiem dlaczego to, że ci odpowiedziałem jest dowodem mojej gówniarskości. A pytania zadaje się w celu poznania tematu, jeśli się go nie zna, czy nie?
Oba filmy dzieli przestrzeń świato-poglądowa która wykształciła się w społeczeństwie pomiędzy ich ekranizacjami. To co w czasie milczenia owiec było obrazoburcze nie szokuje już w 2002 r . Jednak pod kątem analizy psychologicznej psychopaty oba filmy dają radę mimo upływu lat . Reszta to subiektywne doznania i możliwości techniczne kina które rozwinęły się w między czasie. Uważam że pod kątem intrygi psychologiczno-kryminalnej najlepsze są milczenie wiec i czerwony smok ale i dziecięce lata hanibala lectera( - po drugiej stronie maski ) są nieźle zekranizowane.
Oba filmy są dobre, ale mi się najbardziej podobała część "Czerwony Smok". W "Milczeniu Owiec" brakowało mi postaci Willa do której przywykłam. Postać Clarice aż tak nie przypadła mi do gustu. Czym się różnią te dwa filmy ? - przede wszystkim postaciami (Clarice i Willem), mordercami i sposobem im zabijania i ucieczką Hannibala w "Milczeniu Owiec".
" Milczenie Owiec " jest bardziej mroczne :) lecz możliwość obcowania z Willem Grahamem jako osobą, która złapała Lectera jest równie kusząca ;) i do tego Edward Norton ( uwielbiam :D tego aktora ) . Dla lekko, acz nieznacznie wygrywa " Czerwony Smok " . Ale polecam wszystkie części :) a do serialu jakoś nie mogę się przekonać :/ .
Milczenie Owiec nieporównywalnie lepsze od tylko solidnie nakręconego Czerwonego Smoka.
Obydwa są genialne , ale mi pod jednym względem bardziej przypadł "Red Dragon" .
Mianowicie dużo lepszą grą aktorską .
Mamy tu Hopkins'a , Norton'a oraz Fiennes'a .
Niestety w "The Silence Of The Lambs" nasza Clarice strasznie mnie irytowała .
(Nie ma w tym żadnego podtekstu szowinistycznego)
jak dla mnie czerwony smok, zauważyć tu można dużo lepszą grę aktorską (Hoppkins , Norton )
Jak dla mnie Czerwony smok. Trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Oczywiście nie ujmując czegokolwiek części pierwszej, i drugiej. Cała trylogia to arcydzieło w swym gatunku. Ale osobiście najlepsze wrażenia odniosłem po czerwonym smoku. Trochę mi teraz głupio, że tak długo zbierałem się do obejrzenia tej trylogii. Ale nie żałuję ani minuty spędzonej przy tej opowieści. Co do czerwonego smoka, to wszystko było najwyższych lotów. Gra aktorska, forma, klimat itp. Życiowa rola Hopkinsa, bezdyskusyjnie. Jednak w czerwonym smoku najbardziej urzekł mnie Ralph Fiennes, i jego postać. Co do Edwarda Nortona, to mam do jego umiejętności aktorskich bardzo duży szacunek, ponieważ to świetny aktor. Ale czegoś w jego kreacji mi brakowało. Jednak ogólnie rzecz biorąc, czerwony smok jest naprawdę bardzo dobrym dokończeniem historii i basta. I to się chwali, bo naprawdę rzadko zdarza się, aby historia przeniesiona na kolejne części, trzymała swój poziom do końca.
Oba świetne, ale Milczenie mi się bardziej podobało. Może dlatego, że było więcej Hannibala :D
Oj jak dla mnie bez dwóch zdań "Milczenie owiec". Z kilku powodów:
1. "Milczenie.." jest o wiele bardziej mroczne, przerażające, powiedziałabym - brudne,
2. Hannibal - no jednak to w tym filmie poznajemy Lectera. Zdecydowanie bardziej wywołuje strach i ciarki na plecach niż Lecter w "Czerwonym Smoku",
3. Buffalo Bill - to jak tego psychopatę zagrał Ted Levine... Czapki z głów. Mogłabym się nawet zastanowić, który mnie bardziej przeraża - Bill, czy Lecter. Zresztą sam reżyser przyznał, że przesłuchał wielu kandydatów do roli Billa, ale tylko Levine go autentycznie przeraził. Sama postać Billa zaczerpnięta z połączenia kilku prawdziwych psychopatów (inspiracja np. Tedem Bundym, który podobnie jak Bill aby porwać swoje ofiary zakładał sztuczny gips i udawał, że potrzebuje pomocy) bardziej do mnie przemawia niż morderca w "Czerwonym Smoku";
4. Niezapomniane cytaty - to właśnie w "Milczeniu Owiec" padły słowa, które zapisały się na stałe na liście klasycznych filmowych cytatów. Chociażby słynne "Zjadłem jego wątrobę z fasolką popijając wybornym chianti";
5. Clarice Starling - Jodie była po prostu rewelacyjna. Pamiętacie scenę z sekcji zwłok Bimmel? U Jodie było widać fantastyczną grę emocji. Gdy się odwróciła i spojrzała na zwłoki najpierw było widać przerażenie, za chwilę smutek, głębokie współczucie dla tej dziewczyny. Oscar w pełni zasłużony;
6. Rewelacyjne sceny - spotkanie Clarice z Lecterem - mistrzostwo, spotkanie Clarice z Billem - mistrzostwo. Uwielbiam tę scenę, gdy ona już wie, że to on jest mordercą, a on patrzy na nią i też już rozumie, że ona wie... Ten sarkastyczny uśmiech na jego twarzy, a za chwilę ucieczka do piwnicy. Mogłabym oglądać to w kółko :-)
7. Muzyka - w "Milczeniu Owiec" muzyka jest po prostu fantastyczna. Idealnie pasuje do tego filmu, do patologii Billa, obłąkania Lectera, tych potwornych zbrodni... Jestem nią zauroczona.
O wyższości "Milczenia Owiec" nad "Czerwonym Smokiem" mogłabym pisać godzinami, ale pewnie każdy ma własne odczucia na temat tych filmów :) Dla mnie jednak "Milczenie..." pozostaje niekwestionowanym zwycięzcą tego pojedynku, a także ogólnie numerem 1 wśród wszystkich filmów jakie widziałam :)
Pozdrawiam