Oglądałam film po raz drugi i zauważyłam nielogiczności. Jak morderca, który zamordował
z zimną krwią może zostać uznany za niewinnego? Dlaczego tylu ludzi wyszło z tablicami na
ulice i domagało się uwolnienia tego mordercy? Dlaczego został okrzykniętym bohaterem,
skoro dopuścił się takiej zbrodni? I jakim cudem Carl Lee ma mieć proces, dlatego, że jest
czarny? A biali to co, nie mają?
I nie jest argumentem, że mścił się za gwałt córki. Od tego są sądy. Nawet sędzia Anna
Maria Wesołowska potraktowałaby motyw jego działania jako czynnik mogący zmniejszyć
karę, ale litości, ZAMORDOWAŁ i ma to być mu puszczone płazem?!
Poza tym ten sam, stary jak świat schemat. końcowy. Wychodzi adwokat, mówi piękną,
wzruszającą mowę końcową i wszystko kończy się pięknie.
Mimo wszystko nie nudziłam się oglądając film, a szczególnie przypodobał mi się Spacey
grający rolę prokuratora. Zresztą bardzo lubię tego aktora. Jak facet wrzeszczał, to miałam
dreszcze :) Filmowi dałabym 4, plus gwiazdka za Spacey'a, więc łączna ocena-5/10
po koncowych mowach akcja przenosi sie na zewnatrz sadu. nie slyszymy zatem uzasadnienia wyroku - mogl on zostac uznanym za niepoczytalnego w trakcie dokonywania czynu. prawo amerykanskie opiera sie rowniez na wielu precedensach, ktore wspomniane zostaly w trakcie filmu. nie jestem zadna specjalistka, ale moim zdaniem mogl zostac uniewinniony i nie poniesc zadnych konsekwencji swojego czynu.
Zwłaszcza, że Grisham napisał tą książkę bo był świadkiem takiej sprawy, więc nie strugaj prawnika, a poczytaj trochę źródeł.
Taka Hameryka, ot - albo na stryczek albo niewinny. Dla nas nie do pojęcia. Ale jak się patrzy na nasz system sądownictwa, to też nie do pojęcia. Stara maksyma mówi: "do sądu nie idzie się po sprawiedliwość, a po wyrok".
A film? Kiedyś poruszał mnie bardziej, dziś widać mocniej jego braki. Ale nadal to całkiem niezłe kino i z przyjemnością patrzy się na aktorów i spocone Południe. A że pozostawia niedosyt? Cóż...
Podobne odczucia, że film nieco bajkowy, mam po latach w kwestii Zielonej mili czy Skazani na Shawshank. Kiedyś uważałem, że to arcydzieła, teraz też doceniam, ale sporo mniej.
Spacey wypadł dużo korzystniej niż książkowy pierwowzór. Buckley od Grishama był wrzaskliwym dupkiem i nadgorliwym nudziarzem, najczęściej grającym pod publikę. Czytanie o nim było albo wkurzające, albo nudne. Dobrze, że trochę zmienili tę postać...
Dokładnie, jak to możliwe, że dwóch dupków, którzy bezmyślnie skrzywdzili dziecko, zostało wypuszczonych na wolność?? Gdyby była sytuacja odwrotna, czyli dwóch czarnych dupków zgwałciłoby białą dziewczynkę, to zgniliby w więzieniu. I o to chodzi w całym filmie.
Dlatego też czarny ojciec nie wytrzymał - zresztą wielu ojców niezależnie od koloru skóry pewnie byłoby w stanie tak postąpić.
W tamtych czasach? Dwóch czarnych nie dożyłoby stawienia się przed Sądem. Nawet by do niego nie dotarli. Chyba, że przy asyście Gwardii Narodowej.
Polecam przeczytać książkę. Nie dość, że jest lepsza to po prostu wyjaśni twoje wątpliwości dotyczące natury procesu, tego dlaczego go uniewinniono, nawet jeśli nie zmieni ona twego poglądu na słuszność nieskazania Carla Lee.
to tak zwany lincz, skoro nie znalazl sprawiedliwosci w sadach, sam postanowil ja wymierzyc,i absolutnie nie dziwie sie ze zostal uniewinniony, bo sama bym byla za tym, daleko nie trzeba szukac bo i w polsce mialy miejsce lincze -
Z tego co pamiętam, to nie znalazł sprawiedliwości w sądach, bo zastrzelił ich przed procesem...
@potente: ano były, np. linczujących z Włodowa skazano za zabójstwo.
Poza tym film jest płaski jak deska. Postacie są tak modelowe, że aż zęby bolą; a to, że Carl nawet chwilę się nie zastanawia, czy może zabijanie nie jest rozwiązaniem, przez moment nie jest gotowy poddać się jakiejkolwiek karze (zamiast tego prezentuje postawę roszczeniową) podkreśla naprawdę grubą linią jak psychologicznie pusty jest ten film.
ano został, tylko ułaskawienie a uniewinnienie to są zupełnie różne instytucje...
Obaj cieszą sie wolnością, zaden nie poniósł kary... Z tym , ze historia męzczyzny ktory zostal uniewinniony to fikcja... A tymczasem w polsce , za morderstwo z premedytacją. Mozna liczyc na akt łaski, lub w przypadku pewnej dxieciobójczyni ns sławe!
Miałam tak samo jak Ty - film zostawił mnie z niesmakiem. Że tak bywa w życiu? Owszem. Ale nie musi to oznaczać, że zemsta ma być otoczona chwałą.
Myślę, że my tutaj, w Polsce, nie wiemy, jak bardzo tam, na południu, było CHOLERNIE niesprawiedliwie.
Ojciec dziewczynki WIEDZIAŁ, że panowie zostaną uniewinnieni. I myślę, że miał świadomość, że mogą go nawet
potem zabić. Ale żyć ze świadomością, że po świecie chodzą ludzie, którzy skrzywdzili i zabili moje dziecko?
Nie, to nie dla mnie.
Norwegowie mają inne spojrzenie, byliśmy świadkami, jak miło traktowali wielokrotnego mordercę.
Niestety, ja tego nie kupuję. Być może mogłabym wybaczyć komuś, kto chciałby zabić mnie.
Ale nie moje dziecko.
Pewnie reakcje są różne - zemsta życia nie wróci.
Śmierci mojego ojca zawiniono, ale odpuściłam - brak mi było sił na walkę i uczestnictwo w hucpie. Byłam w żalu i żałobie, długo przeżywałam stratę i nie żałuję, że na tych emocjach się skoncentrowałam. Teraz, po 10-ciu latach czasem przywaliłabym zdrowo winowajcy, ale po sądach i tak bym nie chodziła, nawet gdyby sprawa się nie przedawniała. Sama myśl o bezsensie zemsty odbiera mi siły. Inna sprawa, że winowajca może skrzywdzić ponownie - i to usprawiedliwia wszelkie działania.
Reasumując - nie oceniam postawy ojca dziewczynki. W filmie po prostu dobiło mnie, że i on i obrońca zachowują się jakby zemsta oczyszczała, a przecież jest ona tragedią, która przynosi może chwilową ulgę, ale niczego naprawdę nie załatwia
I właśnie ze względu na to, że ktoś mógłby skrzywdzić kolejne osoby,
trzeba czasami głośno coś powiedzieć. Tak, jak zrobili rodzice pewnego chłopca, u nas, w Polsce.
Że boli, owszem. Ale takie działanie ma sens, dla kolejnych ewentualnych poszkodowanych.
Pozdrawiam
Tylko ,ze Breivik nie zamordowal dzieci jak to uwielbiają powtarzac media .tylko czlonkow mlodzierzowki partii komunistycznej którzy dzien wcześniej manifestowali za bojkotem izraela. Srednia wieku tych "dzieci" to 20-25 lat.
Ha, no widzisz, rzecz w tym, że to były czyjeś dzieci, zatem dla ich rodziców to dramat taki sam jakby zginęły ich 6-letnie dzieci.
--
Izrael to zupełnie inna bajka. Uważasz, że ich bojkot choć w jednym promilu zmienia akt zbrodni?
---
Byłam w Izraelu, lubię Żydów. Tych normalnych, z którymi miałam do czynienia na co dzień.
Ale niektóre posunięcia tego kraju zasługują na potępienie (niszczenie studni).
Partia Komunistyczna, młodzieżówka- w każdym kraju i czasookresie ma to trochę inny wymiar...
Nazwanie w telewizji dwudziestoparolatków "dziećmi" jest klamstwem.
O izraelu nie chce mi sie rozmawiac.
Breivik byl masonem ,pro-zydowskim fanatykiem.
"Tylko ,ze Breivik nie zamordowal dzieci jak to uwielbiają powtarzac media." serio? media tak powtarzały nieustannie? Jakie? Może jakiś link? chętnie się zapoznam. Bo ja słyszałem od początku o obozie dla MŁODZIEŻY zorganizowanym przez organizację młodzieżową Norweskiej Partii Pracy.
"Breivik byl masonem ,pro-zydowskim fanatykiem."
a może po prostu zdrowo pie#dol&*ętym sympatykiem skrajnej prawicy... miłośnikiem Partii Postępu.
"Według psychiatrów Breivik posiada silne zaburzenia emocjonalne i brak empatii. Jego wypowiedzi są niespójne i wypełnione ideologicznymi neologizmami. Wykazuje również szereg zaburzeń urojeniowych: uważa siebie za regenta Norwegii, pana życia i śmierci, „najdoskonalszego rycerza od czasów II wojny światowej”, wybrańca, który ma za zadanie zbawienie Norwegii. Stwierdził również, że gdyby wyszedł na wolność, kontynuowałby mordowanie „zdrajców”, których dzieli na kategorie A, B i C. Postuluje także selektywny rozród Norwegów[25]. Stwierdzono również u niego cechy narcystycznego zaburzenia osobowości."
Za http://pub.tv2.no/multimedia/TV2/archive/00927/Breivik_rapport_927719a.pdf
http://www.bbc.com/news/world-europe-19365616
Oskarzony jak dotad niekarany, motyw zbrodni duzo wyjasnia i gdyby dziecka nie spotkala krzywda to prawdopodobnie nigdy by nie zabil, wiec nie jest potencjalnie grozny dla otoczenia. Jak bylo powiedziane, biali i czarni nie sa traktowani rowno w swietle prawa. Gdyby napadnieta zostala biala dziewczynka, kara dla sprawcow bylaby wyzsza i zostali by przez prase zlinczowani a dlatego, ze napadnieta zostala czarna dziewczynka, oskarzony mogl przypuszczac, ze sprawcy nigdy nie zostana ukarani jak nalezy za to co zrobili i moga powtorzyc swoj nikczemny wystepek i nie wiadomo czy w przeszlosci juz tego nie zrobili, oskarzony postanowil sam wymierzyc sprawiedliwosc. Czemu sprawcy nie zostaliby ukarani jak nalezy? Bo komisja w wiekszosci mogla byc rasistowska, bo Missisipi to najbardziej rasistowski stan usa i moglaby uwazac, ze zbrodnia na czarnej dziewczynce to nie jest zbrodnia. Oto dlatego ostarzony zabil i oto dlaczego zostal uniewinniony. Sedzia i komisja zdali sobie sprawe z niesprawiedliwosci prawa w stosunku do Murzynow i takze zrozumieli, ze na miejscu oskarzonego wiekszosc postapilaby tak samo. Zeby wygrac sprawe nalezalo przekonac komisje i tak sie tez stalo. Co do przypadkowo postrzelonego policjanta, stalo sie to nieumyslnie, policjant zostal osobiscie przeproszony i sam zdacydowal, ze oskarzony nie powinien poniesc kary ani za krzywde mu wyrzadzona ani za zastrzelenie dwoch gwalcicieli, pedofilow i mordercow. Takie uniewinnienia sie zdazaja w zyciu.
a i jeszcze dodam, ze sedzie i komisja uznali, ze oskarzony dokonal kary jakiej powinnien dokonac system prawny, ktory byl zbyt rasistowski, zeby to kiedykolwiek mialo miejsce, bo kara smierci nie "obowiazuje", gdy dotyczy zbrodni na czarnych.
kashia_
Nielogiczności, o których piszesz, nie są filmowe, tylko życiowe, więc zarzut do życia, a nie do filmu powinnaś skierować :)
Nie wiem, ile masz lat (w tym aspekcie to BARDZO ważne) i czy masz dziecko. Pamiętam siebie, jak oglądałam pierwszy raz Sprawę Kramerów,
a drugi raz, mając dziecko. Wówczas to był dla mnie ZUPEŁNIE INNY film. Kto inny był winien sytuacji itd.
Ojciec dziewczynki WIEDZIAŁ, że panowie zostaną uniewinnieni. I myślę, że miał świadomość, że mogą go nawet
potem zabić. Ale żyć ze świadomością, że po świecie chodzą ludzie, którzy skrzywdzili i zabili moje dziecko?
Nie wiem na 100% co bym zrobiła, bo tego nie wie nikt. Ale absolutnie sprzyjałam w myślach ojcu dziewczynki.
Powtórzę - żyć ze świadomością, że moje dziecko umarło w tak dramatycznych okolicznościach, bojąc się, płacząc, cierpiąc a JA NIE POMOGŁAM ?
Dziwisz się, że tłumy wychodziły z tabliczkami... Ameryka to dziwny kraj, absolutnie dla nas, Europejczyków, niezrozumiały.
Byłam, widziałam i chętnie wróciłam:)
Przeczytaj proszę:
http://www.filmweb.pl/user/reCoil/reviews/Ameryka+kocha+morderc%C3%B3w-4520
A oglądałaś dokładnie? Linią obrony była niepoczytalność, nie uległa ona zmianie w trakcie procesu. Co prawda obrona straciła na wiarygodności powołując na świadka ex-kryminalistę, pogrążyła się kiedy Carl Lee przyznał, że oprawcy jego córki zasłużyli na śmierć, a mowa końcowa nie była w ogóle związana z linią obrony - to jednak nie zmienia faktu, że nie została ona zmieniona. Ława przysięgłych uznała go za niepoczytalnego, a niepoczytalnych nie wysyła się do celi śmierci - tak morderca mordujący z zimną krwią może zostać uznany za niewinnego.
Film idzie bardzo na skróty, wszystko jest spłaszczone i biało-czarne. Skutki własnie takie jak piszesz- historia nie jest wiarygodna i trudno zrozumieć czy utożsamić się z motywacjami bohaterów i otoczenia.
Scenariusz jest fatalny, a szkoda.
Zdarzają się uniewinnienia w sprawach o morderstwo ale zwykle jeśli jest to w obronie własnej (Gucci Mane na przykład)
Czarni przecież protestuja zawsze kiedy policja/prawo krzywdzi kogoś czarnego w USA
Podobno autentycznie w Teksasie w tym roku jakoś uniewinnieniono goście który zabił gwałciciela jego córki
https://www.google.com/amp/s/m.mic.com/articles/amp/61981/texas-father-beat-his- daughter-s-rapist-to-death-and-won-t-face-charges
Chodzi o system prawny USA. Jeśli sądzą go za morderstwo, a on się nie przyznaje, to jedynym możliwym skutkiem jest kara śmierci. Sędzia nie może tak jak u nas zdecydować sobie o innej karze, np dożywociu. Także do wyboru jest albo uniewinnienie albo śmierć. Gdyby Carl się przyznał, mogliby ewentualnie liczyć na dożywocie, ale też nie wiadomo, czy by się udało. Jesli w stanie w którym popełniono przestępstwo jest kara śmierci, to morderca w zasadzie jej nie uniknie (tzn w teorii, bo w praktyce może siedzieć w celi śmierci po 20 lat albo zamienią mu to na dożywocie).
Mnie też zdziwiło, że nie dostał żadnej kary. Zastrzelił przy świadkach dwóch, nieważne jakich, ludzi, i nie dostał nic? Uniewinniony? Chyba, że w sprawie o zabójstwo, a czeka go rozprawa za zabójstwo w afekcie czy pod działaniem niepoczytalności, wtedy okej, ale ostatnia scena niczego takiego nie przedstawia. Powinien dostać chociaż jakieś zawiasy. Czy w książce jest tak samo?
Co do wykonania filmu warto podkreślić, że Matthew McConaughey już w 96' potrafił zaprezentować się jako aktor dramatyczny, szkoda, że na kolejne świetne role czekał wiele lat. Choć może jednak lepiej, że tak, bo potem zaatakował ze zdwojoną siłą.
On to zrobił, ponieważ bał się że z racji tego że " biali mężczyźni zgwałcili czarną dziewczynkę" to im nic za to nie zrobią. On nawet mówi na samym początku do tego adwokata że w innym stanie 4 białych zgwałciło czarną dziewczynke i że zupełnie im nic za to nie zrobiono, wyszli na wolność,
Odgrzebuje. Kontratypy - poczytaj. Przestępstwo istnieje wyłącznie przy wykazaniu winy. Kontratyp ta winę wyłącza prawie zawsze. Zatem możesz zabić w obronie własnej, możesz w afekcie i tutaj ten afekt mamy. Rzecz dzieje się w stanach, a zatem mamy precedens ( sąd, który w tożsamej sprawie już orzekł - wyrok brany pod uwagę).