Zacznę od tego, że nie jestem ani wielkim zwolennikiem ani zagorzałym przeciwnikiem starego, mocno teatralnego i dosyć statycznego kina. Od czasu do czasu lubię obejrzeć coś z tamtej epoki. "Czarowny kwiecień" nie jest wybitny, głównie za sprawą przeciągnięcia adaptowanego scenariusza na nieco komediową stronę i odsunięcia na bok złożoności postaci, której nie da się ukazać w godzinę. Gra aktorska również momentami prezentuje mocno średni poziom (szczególnie nie podobał mi się Reginald Owen jako Henry), ale ogólnie jest ok. Cały film całkiem miły, do obejrzenia bez dużych oczekiwań