Wyobrażam sobie, że z tego mógłby być dobry serial. Ciekawe postacie, pierwszo- i drugoplanowe, klimat tamtego okresu, dobre zdjęcia, nawet dźwięk wyraźny. Ale niestety ktoś chciał w formie filmu zmieścić nie wiadomo ile treści i wyszło co wyszło. Dialogi przez to aż bolą, bo tylko trzeba opowiadać co się dzieje, a nie ma czasu na "zadzianie się" akcji. Trochę jak teatr telewizji, zwłaszcza w pierwszej połowie filmu (a może w drugiej przestałam już zwracać uwagę na sztywne deklamowanie tekstu? Nie wiem, musiałabym obejrzeć drugi raz - a nie mam ochoty). Miałam też problem z jasnym określeniem, kto jest głównym bohaterem. W przeciągu całego filmu zmieniał się nacisk kładziony na poszczególne postacie, przez co nikt nie przykuł uwagi.