W filmie brał udział sam zainteresowany, który jest osobą bardzo egocentryczną - trudno oczekiwać po takiej produkcji szerszego spojrzenia, jakiejś refleksji czy głębi. Jest to Howard Stern takim, jakim go widzi Howard Stern :) A jak siebie widzi? Jako wrażliwego, kochającego żonę, zabawnego i fajnego faceta, który spotyka się z ciągłym niezrozumieniem, zwłaszcza niezrozumieniem jego poczucia humoru. W portret malowany w filmie uwierzą chyba tylko najbardziej zagorzali fani jego prostackich i wulgarnych zagrywek :) Film doskonale ukazuje egocentryzm, egoizm, hipokryzję Sterna i to, jakim w gruncie rzeczy jest mało sympatycznym i niewrażliwym człowiekiem.
Film mimo prezentowanego w nim prostackiego i wulgarnego humoru ogląda się całkiem nieźle, pod warunkiem, że potraktuje się go z przymrużeniem oka, raczej jako komediową fikcję albo studium ciekawego przypadku :)
A tak na marginesie, to wydaje mi się że Stern ostro przegiął w stosunku do żony i ten film ma być ukłonem w jej stronę, swego rodzaju przeprosinami lub laurką ;)