Gdyby dopadł tę głupią babę i jej rozwrzeszczony pomiot, to chłop miałby święty spokój. Nie musiałby ich utrzymywać i mógłby sobie mieszkać z fajnym psem.
Wolałbym takie zakończenie:
Pies załatwia tę kretynkę, jej bachora, a potem zostaje znaleziony i wyleczony z wścieklizny. Facet wraca z delegacji i z wdzięczności bierze Cujo. Mieszkają razem. Podróżują. Są szczęśliwi. Dlaczego to się tak nie skończyło? Dałbym wtedy 10.