Bzdura. Co z tego, że zwykły człowiek będzie "pomagał ile się da", kiedy ci piraci w krajach 3 świata mają w d.pie ochronę środowiska, bo dla nich liczą się tylko pieniądze.
To tak, jak zwykłemu Kowalskiemu każą gasić światło, a włodarze miast robią iluminacje i światła świecą dzień i noc oświetlając nie wiadomo co i po co.
Żadne oddolne działania ludzi nic już nie pomogą planecie. Albo w ochronę środowiska muszą zaangażować się wszystkie państwa, nimi rządzący i posiadający narzędzia (m.in. policję i inne instytucje aktywnie walczące) albo planeta obroni się sama, ale dopiero, kiedy ludzie sami się zabiją trując dom i żywność, w którym żyje.

Walka o środowisko to nie jest ,,wszystko albo nic".

Po pierwsze czyste powietrze do oddychania, po drugie czysta woda do picia, po trzecie nie trująca żywność - to 3 filary życia człowieka, reszta (komputery, samochody, roboty, maszyny, samoloty) to tylko dodatek. Zabierz człowiekowi 1 z tych 3 filarów, a wszystko inne przestanie mieć znaczenie.
Zatem tak, środowisko to jest WSZYSTKO.

Zgadzam się. Środowisko to jest wszystko, a bez niego nie ma nic. Jedynym wyjściem jest albo drastyczne zmniejszenie populacji ludzi - ograniczenie dzietności do minimum lub całkowita zagłada rodzaju ludzkiego.

Tymczasem idioci z rządów poszczególnych krajów naciskają na wzrost dzietności - kompletny debilizm. Tylko dlatego, żeby kasa w ZUS-ie się zgadzała. Nawet Chiny prowadzące wcześniej politykę jednego dziecka, zmienili teraz tę politykę o 180 stopni.

Nie musimy pomagać planecie. Planeta wcześniej, czy później się odrodzi , Może zajmie jej to kilka milionów lat, ale tak jak zawsze po wielkich kataklizmach odrodzi się. Prawda jest taka, że jak chcemy przeżyć to powinniśmy pomóc sobie jako gatunkowi ludzkiemu, choć prawdę mówiąc jesteśmy tylko pasożytem tej planety i nie wnosimy nic dobrego. NIC. Jesteśmy tak zbędni jak żaden gatunek. Jesteśmy chorobą. Wirusem, który wykańcza organizm, który go żywi i w końcu sam umiera i my do tego dążymy. I prawdę mówiąc nie widzę już możliwości ocalenia. Filmu nie widziałam, ale słyszałam o czym jest i nie jestem w stanie tego obejrzeć, bo pewnie by mnie dobił.

Niekoniecznie musiałoby zająć to kilka milionów lat. Teraz, przez ostatni praktycznie rok lockdown'u z powodu pandemii, można było zaobserwować znaczne poprawy. U wybrzeży Włoch pojawiły się masowo ryby i inne organizmy wodne, których już dawno nie widziano z powodu nadmiernej turystyki przybrzeżnej. Na skutek poważnego ograniczenia ruchu lotniczego zwiększyła się ilość deszczowych dni w Polsce i innych krajach europejskich w okresie wiosenno - letnim, a nawet zimą (gęsty, intensywny ruch lotniczy zaburzał wcześniej procesy opadowe - zjawisko jeszcze do końca nie zbadane) - widmo suszy praktycznie zniknęło. I jeszcze można by znaleźć wiele innych przypadków, a wystarczył zaledwie 1 ROK ograniczenia rabunkowej działalności człowieka na środowisku.
Zgadzam się, ludzkość przy obecnej mentalności to rak toczący tę planetę, aż do całkowitego jej unicestwienia.