Faktycznie filmy które wymieniłeś zaskakują ("podejrzani" nie widziałem), ale cela 211 choć nie jest tak spektakularna to jednak zaskoczyło mnie to, że większą wartością było słowo kryminalisty niż np.: negocjatora. Swoją drogą masz prawo ocenić w ten sposób film, ale w gruncie rzeczy nie jest zły. Może mam takie odczucie, gdyż lubię tematykę więzienną? Pewnie tak jest. Wiem już wszystko co chciałem wiedzieć. Pozdrawiam
spoko myślę ze można zakończyć naszą dyskusje i się więcej nie kłócić na ten temat!!Mysle ze to forum dla "mądrych" ludzi i wystarczy!!
Polecam "Podejrzani"!!!
Pozdrawiam serdecznie
Tak czytam kolejną twoją wypowiedz i mam wrazenie że kawał z ciebie "dziecka neostrady" co sie tak bulwersujesz? Na co ci tyle tych wykrzykników w wypowiedzi?... a zresztą
Next" to sie tak nadaje do tego zestawienia jak bita śmietana do dobrej karkówki. Troche nie ten poziom a zakończenie nie było zaskakujące tylko żenujące. Jak podniecasz sie takimi zakończeniami to proponuje ci wszystkie cześci Oszukać przeznaczenie. Ten sam poziom.
A jeśli chcesz film z ciekawym zakończeniem to polecam "Arlington road" film taki sobie zakonczenie bardzo dobre... No i "Prestiż" jak dla mnie genialny a zakończenie mnie chyba nigdy tak nie zmiażdzyło. Nawet w "Podejrzanych" troche mniej ale to kwestia gustu.
Widze że bardzo lubicie filmy Fincher'a... no powiem szczerze bez przesady bo nie którzy robią z niego boga za chociaż by siedem czy podziemny krąg. A to raczej kwestia scenariusza. Jak dla mnie "Gra" to bardzo słaby film a zakończenie doklejone na siłe.
A co to za jakiś nowy wyznacznik gatunkowy w filmoznawstwie, że film musi zaskakiwać? Jak chcesz być zaskakiwany co 2 minuty to idź se chłopie na pokaz Davida Copperfielda!
Jest wiele filmów sensacyjnych gdzie od początku wiadomo kto zabił a mimo to, do ostatnich sekund ogląda się z zaciśniętymi szczękami. Ale ten film, to przede wszystkim dramat. Oglądamy przemianę głównego bohatera, który z uczciwego człowieka - na skutek splotu różnych wydarzeń i środowiska, w którym się znalazł - zmienia się w bezwzględnego przestępcę. I to jest w tym filmie kluczowe.
Raczej aby zrozumieć nature tego filmu a raczej głównego bohatera w obecnej sytuacji trzeba zapoznać się z bardziej specjalistyczną literaturą resocjalizacyjną. Żadna tam przemiana... raczej nowy cżłowiek w środowisku wieziennym... W obliczy zagrożenia. Bo do przemiany nie dochodzi w kilkanascie godzin. To było raczej działanie na skutek emocji.
A jakieś argumenty?
Do przemiany może dość w 5 sekund - potrzebna jest tylko odpowiednio silna emocja. W jego przypadku trwało to trochę dłużej. Jeśli uważnie oglądałeś film to widziałeś wyraźnie, że początkowo Juan Oliver sprzyjał "klawiszom". Choćby sprawa z kamerą, której nie pozwolił zniszczyć. Potem zdradził miejsce pobytu zakładników, potem ich uwolnił, wreszcie ocalił życie jednego z nich. Dopiero, gdy została pobita jego żona zaczęły się zmieniać granice jego wartości moralnych. Okazało się bowiem, że bardziej honorowi są więźniowie niż "klawisze", którzy ciągle go okłamywali w kwestii jego żony. Wspomniana przeze mnie przemiana dokonała się w momencie, kiedy dowiedział się o śmierci żony. W jego przypadku to była ta ekstremalna emocja! A o tym, że uczciwy (do tej pory) człowiek, kochający mąż - zmienił się w bandytę - mogłeś przekonać się parę chwil później, kiedy Majtas dopuścił się zbrodni. Świadczy też o tym sama końcówka filmu. Napis wydrapany na ścianie celi brzmi "Tu umarł Majtas". Nie Juan Oliver, ale właśnie przestępca o ksywce Majtas.
"Czy są jeszcze jakieś pytania?" :)
Tak bo za bardzo się podniecasz i nazbyt interpretujesz film który jest fikcją literacką a nie studium psychiki człowieka np w środowisku więzięnnym czy w obliczu osobistej tragedii. To było zwykłe działanie pod wpływem emocji... co zdarza się wielu ludziom. Czy nigdy nie umarła ci bliska osoba? jesli tak to co od razu zmieniłeś sie na stałe i zacząłeś funkcjonować jako inny człowiek? czy po pewnym czasie wszystko wróciło do normy... Jeśli znasz uczucie jak to jest kogoś stracić to pewnie wiesz też że w momencie dostania takiej informacji natłok uczuć miedzy innymi euforii może spowodować że np. masz ochote zniszczyć wszystko do o koła albo po prostu masz ochote zniszczyć siebie. W efekcie część ludzi w takiej sytuacji w jakiej był Juan Olivier popełniła by samobójstwo. A ci którzy by zniszczyli coś co było pod ręką po opadnieciu emocji zaczeli by racjonalnie myśleć co teraz. Jak jesteś taki mądry to jeśli jest możliwa przemiana w 5 sekund to powiedz mi jak mam resocjalizować te dzieciaki nad którymi mam teraz nadzór? W obecnej chwili odbywam praktyki (w ramach moich studiów) w sądzie u kuratora. Mam na pewno dużo wiekszą widzę praktyczną od ciebie a ten film to zwykła fikcja literacka i zapewne żaden pedagog czy mgr resocjalizacji do tworzenia tego filmu palca nie przyłożył. I także wiem że nikt nie zmienia się w sekundę na to trzeba czasu. A bohater filmu zrobił coś pod wpływm chwili.
A i jeszcze jedna kwestia w kogo w takim razie zmienił się Juan? Po zabiciu klawisza...
W recydywiste penitencjarnego? (czyli stał się w sekunde tym kim Malamadre stawał sie przez całe życie) czy
Mordercą? (bo podniósł ręke na innego człowieka pod wpływem emocji)
A teraz dla przykładu gdy pijany kierowca zabija przechodnia to od razu staje sie mordercą (fakt nie umyślnym) czy do jego przemiany przejdzie w ciągu następnych lat które spędzi z demoralizowanymi ludzmi w jednej celi? Zresztą czuje za ta dyskusja nie ma sensu...
Tak myślałem. Odezwało się skrzywienie zawodowe :) ... i vice versa :P
Ty oceniasz więzienie pod względem standardów unijnych a ja "film - jako wydarzenie artystyczne" , czyli w jakimś sensie fikcję (również fikcję literacką, bo nie wszyscy wiedzą, że ten film jest adaptacją powieści).
Otóż, żeby ocenić i zinterpretować film czy książkę - zawodowy krytyk nie ma obowiązku studiować resocjalizacji czy psychologii (wystarczy parę pozycji Kępińskiego). Filmu, czy powieści nie ocenia się też wyłącznie w odniesieniu do linearnego wymiaru fabuły, lecz szuka się jakiegoś głębszego kontekstu interpretacyjnego. Dla mnie było to wykorzystanie archetypu przemiany. I to właśnie wykazałem - z kogo, w co się zmienił, kiedy i dlaczego. (Przeczytaj uważnie).
Hmm... Biedactwo :) Nie wiesz jakiej odpowiednio silnej emocji użyć względem swoich podopiecznych na praktyce? W twoim wypadku wystarczy scyzoryk :D ...A tak na poważnie - w tej pracy trzeba mieć jaja. Wiem co mówię, bo mam kilku znajomych po resocjalizacji, z trochę większym doświadczeniem. Póki jeszcze czas znajdź sobie jakieś spokojniejsze zajęcie. Na przykład pszczelarstwo...
Nie martw sie o moją karierę zawodową bo radzę sobie bardzo dobrze i ostatnią rzeczą jaką bym zrobił to zmienił "zajęcie". Wiesz wydaje mi się że głębiej zinterpretowałeś ten film niż twórcy którzy go zrobili... bo co innego interpretacja a co innego jak gołym okiem widać "motywy" jak chociaz by motyw przemiany... i tak na prawde oprócz paru motywów film ten nie oferuje zbyt głebokiego przekazu jest tylko dobrym warsztatowo filmem z ciekawym scenariuszem. I bardzo naciąganym motywem śmierci żony głównego bohatera... Coś czuje że się "nie przegadamy" :) a wiec lepiej zakończmy
No faktycznie się nie przegadamy. Bo nawet jeśli próbuję tłumaczyć "jak pastuch krowie" - to nie jesteś w stanie zrozumieć tego, że w dziedzinach artystycznych takich jak literatura, malarstwo czy film właśnie - nie wystarczy skupić się na tym - co widać gołym okiem. Powierzchowność - tak to nazywamy. Twój odbiór filmu zawsze będzie powierzchowny czyli upośledzony, niepełny - jeżeli skupisz się wyłącznie ta tym co widać gołym okiem. Na szczęście twórcy dobrych filmów biorą pod uwagę to, żeby nawet mniej inteligentni mieli trochę przyjemności z oglądania :) A motyw śmierci żony głównego bohatera jest jednym z punktów kulminacyjnych tego filmu, więc w żaden sposób nie jest naciągany.
Co do żony to chodziło mi że "musieli jej uśmiercać" tylko po prostu wystarczyło by że głowny bohater obejrzał ten materiał z nią i klawiszem w roli głównej. Widze żę masz mnie za debila i bardzo mi miło :) ale nie rozmawiasz z 15 latkiem ktory oglada tylko pottera i transformers. Mam juz 20 - pare lat na karku i w latach szkolnych brałem udział w olimpiadach z filmoznawstwa i na pewno ludzie którzy przyznawali mi nagrody za moje eseje a w tym interpretacje filmu mają trochę wiekszę pojecię od ciebie. I coś czuje że nie mam z tym problemu. A za to ty masz z nadinterpretacją. Wiesz jeśli czytałeś ksiązkę na podstawie której zrobiono scenariusz to patrzysz na ten film inaczej. Ksiązka na pewno miała przekaz ale nie zawsze twórcom sie udaje go zamiescic w filmie. Może widzisz przekaz pierwowzoru bo w tej produkcji przekaz jest nijaki... Może za dużo się na oglądałem ale jak chcesz filmu z przekazem to sięgnij po coś z Bergmana, Tarkowskiego czy Antonioniego tam zobaczysz co to przekaz w filmie i pole do interpretacji otrzymasz szerokie jak ocean. A nie bedziesz mi tu bzdury gadał że Cela 211 to głęboki film.
No właśnie musiała zginąć... Tak ciężko zrozumieć, że jak by jej się nic nie stało - to Juan nie zdenerwowałby się na klawiszy, nie zabiłby tamtego gościa, klawisze nie wydaliby na niego wyroku... I film w ogóle by nie powstał bo nie byłoby punktu zwrotnego... :))
A na marginesie - nie wiem czy wiesz, ale ani Bergman, ani Tarkowski, ani też Antonioni nie nakręcili ostatnio nic nowego :)) Więc muszę oglądać takie filmy...
I raczej nie nakręcą... ;/ a i pewnie wszystkich ich filmów nie oglądałeś a wiec nie próbuj strugać kozaka :) bo pewnie nawet jednego z ich filmów nie widziałes.
A co do twojego ukochanego punktu kulminacyjnego (chociaż ja uważam że tym punktem jest zabicie klawisza przez Juana) to mógł on sie rozegrać na kilka różnych sposobów i każdy z nich nie był by tak naciągany jak śmierć jego żony. Zacznijmy od tego że bardzo naciągane było to że ta kobieta poszła tam w ten tłum, jeszcze głupsze było to że kierownik czy naczelnik (jak zwał tak zwał) dzwonił do niej i jej tego nie wytłumaczył co jest z jej mężem. Bez sensu. No i w końcu nie musiała ginąć tylko wylądować w szpitalu to by było bardziej wiarygodne albo stracić tylko dziecko. Już nie wspomne jak bardzo "naciągane" jest to że przy całym zajściu stoi kamerzysta i idealnie kameruje to co robi klawisz a ten co najlepsze chyba powinien widzieć jak stoi od niego 2 metry dalej kamerzysta... i jak by tego było mało klawisz który dobija kobiete w ciąży na ziemi kiedy ta juz leży nie przytomna mimo że ta go nawet nie zaatakowała i nie była w stanie mu nic zrobić... cała ta część filmu jest tak słaba że chyba dlatego ten film nie odniósł wiekszego sukcesu poza granicami Hiszpanii.
No to mnie rozbawiłeś tym razem :) Następny, który wychodzi z założenia, że jak sam nie pojmuje czegoś to inni przecież też nie mogą!
Jeżeli zamiast się zastanowić dlaczego twórcy filmu postąpili w taki a nie inny sposób, ty wychodzisz z założenia, że reżyser jest głupi a scenariusz źle napisany. Na dodatek podsuwasz własne sposoby, jak by tu ten scenariusz napisać lepiej niż jego twórcy: - bo, jak by żona tam nie poszła, jak by ktoś jej wytłumaczył co z mężem, jak by nie zginęła... - Chłopie, no to w tym momencie to już mi po prostu ciebie żal. Bo z takim podejściem to ty nie tylko tego filmu nie zrozumiesz ale żadnego innego.
P.S. A może weź się zastanów co by było jak by jego żona była czarnym mężczyzną chorym na autyzm?
Ty chyba nie pojmujesz że ten film jest co najwyżej przeciętny i do "bardzo dobrego" mu trochę brakuje. Chciałem tylko zwrócić uwagę że bez sens fabularny bardzo zaniża poziom w filmie w którym na dobrą sprawę wszystko jest na miejscu. Denerwuje mnie taki brak logiki, "naciągne" wątki fabularne... Nie uważam że powinno być inne zakończenie tylko możliwości bylo wiele bo w momencie kiedy dowiedziałem się że żona głownego bohatera umarła nie tyle co byłem zdziwiony a zniesmaczony bo w ogóle (zauważ co pisze) według mnie było to przesadzone. Zresztą to i tak nie ma znaczenia. Od początku dyskusji nie stwierdzam faktów tylko wyrażam swoją opinia i odczucia na temat tego filmu a raczej samej fabuły. Próbujesz ze mnie na siłe zrobić debila i że niby sie nie znam itp itd...
Tak sie składa że w tym filmie nie ma nic do "pojmowania" a ty na siłe robisz z prostego filmu "głęboki". Przekazu nie ma żadnego. Widzimy tylko jak może zachować sie człowiek który ma możliwosć wykonać wyrok na osobie które zabiła mu rodzine.
A co najśmieszniejsze (i to świadczy o tym jak wielkim jesteś debilem) to Juan stracił sens życia (czy jak ty byś to nazwał "przemienił sie") pod wpływem wiadomości o śmierci. A klawisza zabił ze strachu żeby nie dobrali się do niego inni więzniowie. Co za tym idzie znaczenia to morderstwo nie miało żadnego bo głowny bohater miał gdzieś to co zrobił a caly czas myślał o straconej rodzinie i przez nią też chciał popełnic samobojstwo. Wniosek z tego taki że jesteś debilem i kończę z tobą dyskuję bo już i tak sprowadziłeś mnie do swojego poziomu a teraz pokonujesz mnie swoim doświadczeniem.
O ja pier... Wasza dyskusja budzi więcej emocji niż ten film, kóry wg mojej oceny spokojnie zasługuje na 8/10. Zgadzam się z Tomem odnośnie kina amerykańskiego.Banał i płycizna. Oglądając "zieloną milę" byłem lekko zażenowany pseudo filozofią i wykładami o moralności, "skazani na shawshank"? Nudaa! Ok może nie zrozumiałem prostego przekazu bo dopatrywałęm się w tych "dziełach" czegoś głębszego i jakoś tak mi umknął sens tych filmów. A tak szczerze - cela 211 może nie jest głębokim filmem, ale to kawał dobrego kina.
Natomiast ICE - stary ty jesteś resocjalizatorem w izbie wytrzeźwień? Kurcze nie chcę cię obrażać, ale piszesz pierdoły, a twoja znajomość psychologii... No cóż, nie każdy jest Einstainem w swojej dziedzinie. Nie znam twoich wcześniejszych postów, ale w tym zdaniu dałeś d.:
"A co najśmieszniejsze (i to świadczy o tym jak wielkim jesteś debilem) to Juan stracił sens życia (czy jak ty byś to nazwał "przemienił sie") pod wpływem wiadomości o śmierci. A klawisza zabił ze strachu żeby nie dobrali się do niego inni więzniowie."
Przemyśl jeszcze raz to co napisałes, albo zobacz film po raz kolejny.