PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=815907}
5,2 13 665
ocen
5,2 10 1 13665
6,3 26
ocen krytyków
Candyman
powrót do forum filmu Candyman

Słabo, dla dorosłych infantylne, dla dzieci zbyt drastyczne, film dla nikogo, zrobiony tylko w celu wciskania politycznej tezy o prześladowaniu ras.

ocenił(a) film na 8
pjacek26

„Politycznej” tezy ???

ocenił(a) film na 5
szafa_9

Przecież rasizmu już nie ma, albo czarni to najwięksi rasiści. Wybierz sobie. ;)

ocenił(a) film na 1
pjacek26

Dokładnie, lewackie dno, strata czasu, pieniędzy. Propaganda godna Goebbelsa. Wyszukiwanie problemów na siłę i dzielenie społeczeństwa. Mainstreamowy, poprawnie politycznie shit, od którego chce się wymiotować, podobnie jak reklamy coli i sprite! 0/10

ocenił(a) film na 6
pjacek26

E tam, te wszystkie komentarze o straszliwej propagandzie są zabawne.
Jeśli ktoś lubi horrory, to zdecydowanie powinien obejrzeć nowego Candymana.
Horror ma długą tradycję komentowania spraw społecznych i reprezentowania punktu widzenia przedstawicieli różnych mniejszości.
To, że komentarz społeczny jest czasem poprowadzony gorzej niż lepiej, nie oznacza, że film to lewacka propaganda.
Film jest zdecydowanie niezły.
Jeśli chodzi o realizację i to w jaki sposób jest nakręcony, to jest nawet bardzo dobry.
Niestety scenariusz czasem jest głupkowaty, a komentarz społeczny faktycznie dość toporny.
Co ciekawe postać krytyczki sztuki podobnie wypowiada się w filmie o pracach naszego głównego bohatera.
Może więc był to efekt zamierzony (co niekoniecznie wyszło na dobre)?
Nie miałbym z tym problemu gdyby twórcy poszli bardziej w kierunku starego eksploatacyjnego kina zemsty.
Ale jak na kino mające większe ambicje, to zdecydowanie zabrakło tu subtelności i przestrzeni na interpretację.
To chyba mój największy problem z tym filmem.
Jest dość oczywisty i przewidywalny, zarówno jeśli chodzi o fabułą jak i poruszane w nim problemy.
Druga sprawa,
DROBNY SPOILER (chociaż widać to chyba w trailerach)
jeśli twórcy decydują się na poszerzenie mitologii Candymana o inne postacie (ofiary podobnych przestępstw na tle klasowym/rasowym), to powinni postarać się o bardziej charyzmatyczną postać.
Tony Todd, jego prezencja i głos przeszły do historii gatunku.
Gość, który go w tym filmie zastępuje niestety nie robi żadnego wrażenia, a co za tym idzie film nie trzyma w napięciu tak jak oryginał.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 2
caroskar

Ten film TO JEST najbardziej prymitywna i niebezpieczna lewacka propaganda

ocenił(a) film na 6
shamar

Jesteście wszyscy tak samo delikatni i przewrażliwieni jak te do bólu poprawne politycznie środowiska, wobec których rzekomo stoicie w opozycji :)
Jedni wszędzie węszą szowinizm, drudzy lewacką propagandę.

ocenił(a) film na 2
caroskar

Nie węszę czegoś co się nawet nie kryje ;)

shamar

Sądząc po treści kolaboratu, to kładziesz się do łóżka w gumowcach.

ocenił(a) film na 7
shamar

Trash

ocenił(a) film na 5
pjacek26

Ja się pytam po co? Po co jest ta część? Historia naciagnięta do granic możliwości. Nie rusza się klasyków jak nie ma się na nowe dobrego pomysłu a kasa nie zawsze jest tym dobrym, choć często jedynym.

marcela666

Obejrzałem ostatnio oryginalnego "Candymana" i jeśli zechcesz mi wytłumaczyć "po co" była tamta część, to zamieniam się w słuch, bo ja niestety nie bardzo zrozumiałem.

Ba, mam taką przykrą tezę, że oryginalny "Candyman" trochę posłużył się atrakcyjnym społecznie tematem, żeby w sumie opowiedzieć typową "białą" historię o zdradach, romansie i zabójcy, który brutalnie morduje, ale logiki w tym trudno się doszukać.

Nowy "Candyman" natomiast bierze ten inwentarz i osadza go w kontekście polityczno-społecznym, funkcjonalizuje sam mit i nadaje sens działaniom "Candymana" - SPOILER - jeśli przywołują go czarnoskórzy, to w ramach mechanizmu obronnego, jeśli biali, to w ramach infantylnej gry, co przypłacają życiem (w filmie z 1992 ofiary padają randomowo, mimo że go nie przywoływały, tylko znalazły się w złym miejscu w złym czasie obok głównej bohaterki).

Tu absolutnie nie miałem poczucia, że jest to jakiś skok na kasę. Czarnoskórzy twórcy zrobili film o sobie i ja w tym czuję szczerość.

Fiyo

Przed czym bronil sie glowny bohater jak wypowiadal te slowa? Przed tym ze po prostu jego sztuka nie miala juz takiego wzięcia? Przeciez on to dla jaj powiedział i to nawet na złość swojej partnerce.

axelbest

On tak, bo dla niego to była gra, coś go w tym pociągało, ale przede wszystkim był to dla niego temat do prac. Więc potraktował to tak samo jak wszyscy biali w filmie i... spoiler spoiler - skończył podobnie jak oni.

Natomiast zauważ, że tylko on z czarnoskórych postaci ma takie podejście. Wszystkie inne wzbraniają się przed powiedzeniem tego imienia nawet raz. A w finale Brianna "przytula" swój lęk i przywołuje Candymana, który ma ją obronić przed niesprawiedliwością, która jest jej wyrządzana.

axelbest

Jak teraz się nad tym zastanawiam, to czy on przypadkiem nie został podpuszczony do tego przywołania przez Burke'a, który miał w tym interes w postaci uporania się z własną traumą?

Fiyo

Nie zmienia to faktu, ze postac candymana jest bez sensu. Jaki byl sens mordowania moze i ciutke glupiutkich nastolatek? Czemu raz ginie osoba, ktora przywolywala? A raz ginie kilka osob na raz? (mowie tu o podwojnym morderstwie w galerii). Skoro glowny bohater byl podpuszczony to po co podpuszczal innych? (Pani krytyk)

axelbest

Zacznę od końca, bo to najprostsze. Panią krytyk podpuszcza po tym, gdy odkrywa, że zaczęła dostrzegać jakąś wartość w jego pracy dopiero po tym, gdy wylądował w telewizji. W galerii odnosi się do niego lekceważąco, mówi, że "blablabla wiem o czym to, biali są odpowiedzialni za opresję czarnoskórych mieszkańców, ale to w sumie wina artystów, którzy przyczyniają się do gentryfikacji". Tony na tym etapie może już mieć podejrzenia, że wypowiedzenie "Candyman" 5 razy może się skończyć źle, więc nawet jeśli nie życzy Pani Krytyczce śmierci, to życzy jej źle.

W galerii wydaje mi się, że przywoływali wspólnie, tzn. nawet jeżeli nie oboje powiedzieli "Candyman" 5 razy to oboje "grali" w tę grę, oboje wyrazili przyzwolenie na to, żeby druga osoba to powiedziała (zdaje się to stażystka mówi, podczas gdy ziomek ją całuje, nie?). Zauważ, że jest to inna sytuacja niż z nastolatkami w łazience, gdzie jedna z nastolatek wychodzi w trakcie po tym jak powiedziała "Candyman" bodajże 3 czy 4 razy (i w domyśle przeżywa) a druga (czarnoskóra) jest ofiarą opresji białych koleżanek i też przeżywa, będąc świadkinią ich śmierci.

Nastolatki i ludki z galerii przywołali go w zabawie i zginęli na własne życzenie (+ byli biali co jest równie istotne, bo w filmie są tylko dwie czarnoskóre ofiary w tym jedna zostaje zabita przez Briannę, a druga przez białych policjantów - Candyman nie zabija czarnoskórych, on ich broni).

Na gruncie sensowności fabuły odpowiedź na Twoje pytania brzmiałaby zatem, że zasada jest taka: jesteś biały i przywołujesz - giniesz, jesteś czarny i przywołujesz - zostajesz obroniony.

Na gruncie symboliki "Candyman" jest tu niezgodą na opresję czarnej społeczności przez biały system, co podbija dodatkowo sens fabularny.

Fiyo

Siostra gościa z pralni, została zabita przez candymana w łazience, a jednak była czarnoskóra. Wątpię by coś przeskrobała.

axelbest

Hm, okej, jej nie uwzględniłem i zastanowię się nad tym, kiedy będę oglądał film po raz drugi.

Na ten moment mam następujące propozycje odpowiedzi:

a) Przedstawiłem Ci regułę, a ona jest wyjątkiem.
b) Ona traktuje wypowiadanie "Candymana" jak grę podobnie jak białe nastolatki i ten brak szacunku ją uśmierca
c) Burke jest niewiarygodnym narratorem i tak naprawdę nie wiemy czy ta historia jest prawdziwa (bo np. skoro Candyman jest źródłem jego traumy, to dlaczego chce go przywołać)

C wydaje mi się opcją najsensowniejszą, ale tak jak napisałem, bez drugiego seansu nie pokuszę się o jednoznaczną odpowiedź. Dzięki za ten trop.

axelbest

Ok, po ponownym seansie wybieram opcję B.

Przywoływanie Candymana i jego wynik nie są uzależnione od koloru skóry, są uzależnione od intencji. W filmie są dwie czarnoskóre postaci, które chcą przywołać Candymana dla zabawy - Anthony i siostra Burke'a (jest z nią jeszcze koleżanka, który chyba też jest czarna, więc załóżmy, że trzy postaci).

Scen przywoływania mamy, jeśli dobrze liczę, sześć. Idąc chronologicznie:
1. Siostra Burke'a
2. Anthony
3. Clive i stażystka
4. Krytyczka (niepokazane, ale sugestia nie pozostawia wątpliwości)
5. Nastolatki w szkole
6. Brianna

Z tych wszystkich osób tylko Brianna przywołuje Candymana jako formę obrony. Zauważ, że pozostali czarni bohaterowie nie chcą wypowiadać jego imienia. Troy strofuje swojego chłopaka w galerii, matka powstrzymuje Anthony'ego, Brianna zresztą też chciała go wcześniej powstrzymać, ale Tony jej nie słucha. Co więcej, kiedy Tony już wie co jest grane i Brianna chce przywołać Candymana, żeby mu udowodnić, że nie jest on prawdziwy, to Tony ją powstrzymuje, tłukąc lustro.

Co to oznacza? Mamy tu do czynienia z pewną skalą wiedzy. Im więcej wiesz o wadze imienia "Candyman" tym poważniej do niego podchodzisz, tym bardziej stawiasz opór, gdy ktoś chce użyć jego imienia.

Candyman jest mitem, symbolem. Pojawia się wezwany, żeby mit nadal żył. Jeśli wzywasz go dla zabawy - zginiesz. Jeśli wzywasz go, żeby poradzić sobie z traumą, to wypowiedzenie jego imienia Ci pomoże.

Fiyo

Taki troszke chory ten candyman, mordujacy mimo wszystko niewinne nastolatki. To nie one były przyczyną cierpienia candyman'ów. Jeśli za brak szacunku należy się smierć, to może za brak szacunku do życia niewinnych należy się kara?

Niestety w mojej ocenie ten film się nie trzyma kupy. Działania candymana, mają wg twórców dodawać mu wsparcia, lecz ja widząc go mordującego niewinnych ludzi nie okazuje żadnego poparcia.

axelbest

Nie mają "dodawać wsparcia", Candyman w żadnym momencie nie jest postacią pozytywną. Mają budować jego mit, mit gościa, którego przyjście oznacza śmierć. To jest potwór.

Tylko że jedni przywołują potwora, bo nie rozumieją tej potworności, a inni go przywołują kiedy tej potworności doświadczyli. Dlatego Brianna na końcu się uśmiecha, bo co może być straszniejsze niż to, czego właśnie doświadczyła? Nic.

Poza tym, zakładam, że podobnie jak ja jesteś biały i w związku z tym nie doświadczyłeś rasizmu. To nie jest film dla nas. To nie my mamy legitymizować Candymana. My mamy obejrzeć, zrozumieć i zejść z drogi.

Fiyo

No wlasnie maja dodac wsparcie i uzasadanie jego czynow. Candyman byl zly, bo ludzie wobec niego byli źli. Ale czy trzykrotne wezwanie jego imienia, przez nieswiadome osoby jest przejawem zla? Raczej glupoty, ale nie zła czy chociazby rasizmu jaki byl pokazany w filmie.

ocenił(a) film na 2
Fiyo

Hahaha... Co wpis to żałośniejszy. Jaka "opresja czarnej społeczności przez biały system"?

ocenił(a) film na 2
Fiyo

Hahaha. Film o sobie? Przez pół filmu narzekają jak to im źle a... Główni bohaterowie to elyta na salonach. Nie wstyd ci?

shamar

Chcesz dyskutować czy chcesz komuś doje*ać? Bo ja się próbującymi mnie obrazić randomami z internetu nie przejmuję, ale do dyskusji takim tonem nie zachęcasz. Pozdrawiam.

pjacek26

Spodziewałem się tego po Jordanie Peele. Get Out kiepski pastisz Skeleton Key. Potem równie pretensjonalny Us. Po nowym Candy Manie nie spodziewam się nic ponad rasowy bełkot.

ocenił(a) film na 3
pjacek26

Mam te same odczucia! Non stop coś o złych białych. Netflix ma godnego konkurenta.

pjacek26

Mogli go zatytuować "Czarny cukierek" :D

ocenił(a) film na 1
pjacek26

Jest to po prostu film o nienawiści do białych. Słowa "white people", "whites" etc. padają w nim częściej niż słowo "Candyman". Dodatkowe punkty wokeismu film zbiera za nachalne wciskanie pary homosiów, za dziewczynę genderfluid o krótkich włosach zachwalającą cipkę oraz za naszywkę Black Lives Matter na plecaku.

600795621

O nienawiści do białych, ale głównym złym jest czarny... mhm, ciekawe.

ocenił(a) film na 6
Fiyo

Czarny, ktory na kazdym kroku jest rozgrzeszany ze swoich zbrodni.

Mathias_13cool

Widzę zdecydowaną różnicę między "rozgrzeszeniem", a przybliżeniem motywacji i kontekstów społecznych. Candyman to nadal morderca i nikt tego nie podważa. Chyba że masz argumenty w postaci konkretnych scen/cytatów, które wskazują na to, że jest inaczej?

ocenił(a) film na 4
pjacek26

Brak klasy oryginału. Został nomen omen wypatroszony i odarty z sensu i godności. Przykre.

pjacek26

Słabo to mało powiedziane. Po obejrzeniu 40 minut wylaczylem,usunąłem, zapomniałem.Podejrzewam że zrobili tą część żeby czarni sie nie burzyli. Tak samo jak z Alicją w krainie czarów będzie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones