Jeśli to miał być hołd między innymi dla sportowców, którzy wybrali zachodni sen to szkoda, że zamiast szukać własnego stylu wybrano gatunkowe klisze z Wściekłego Byka i innych jemu podobnych. Film jest przyjemny w odbiorze, ale jego druga połowa bardziej nuży niż ciekawi. Zabrakło też dobrego poprowadzenia zdolnego Kulma. Za dużo skrajności. Fajnie, że kino gatunkowe w Polsce powoli wychodzi z cienia, ale nadal musimy szukać własnego kierunku zamiast kopiować Hollywood.
Film w ogóle jest biednie nakręcony. Ani jednego ujęcia Londynu lat 80/90 nie ma. Wydaje się, że typ raczej do lasu wyjechał. Finałowa walka o mistrzostwo to też moment kulminacyjny filmu, a nakręcona tragicznie, na bliskich kadrach, bez widocznej publiczności na trybunach, bez budowania dramaturgii, byle szybko skończyć ten bezduszny film, tak naprawdę odhaczający konieczne klisze.