Naprawdę ten film to nic wielkiego. Nasłuchałem się jaka to świetna rola Kota, ale mnie trochę śmieszyła ta maniera, wykrzywiona twarz. Nie wyglądało to naturalnie. Uważam, że w filmach biograficznych nie powinno się na siłę upodabniać głównego bohatera do "oryginału" bo można przesadzić i wyjdzie karykatura. W ogóle osobowościowo, został dość płytko zaprezentowany. Religa to był facet z charyzmą, a tu wyszło, jakby Kot chciał pokazać jego charyzmę, przez upodobnienie się fizyczne i nic więcej. Tu akurat to balansuje na granicy śmieszności. Powiem szczerze, obejrzałem i ani na chwile nie byłem pod specjalnym wrażeniem tego dzieła i po tych wszystkich zachwytach jestem jednak lekko rozczarowany.
Z Twojej wypowiedzi wynika, że spodziewałeś się filmu biograficznego o Relidze i Twoja uwaga skupiła się na ocenie jakości odtworzenia głównej postaci przez Kota. Ok, ale jak to się stało, że się nie zorientowałeś, że to nie do końca o tym? Najpóźniej w połowie filmu to jest już oczywiste dla większości dorosłych widzów. Co do Religi - na mnie nigdy nie sprawił wrażenia człowieka szczególnie charyzmatycznego, ale miałem okazję go słuchać i oglądać tyko w ostatnich latach życia na tyle na ile był obecny w mediach (rozumiem że znałeś go bliżej?). Natomiast film i gra Kota tę moją ocenę zmienia diametralnie. Tylko do tego potrzeba też świadomości kontekstu historycznego i chyba nieco niższego progu wrażliwości na ludzkie dramaty, dylematy i postawy. Bo o tym - o życiu, śmierci, pysze, pokorze, strachu, odwadze, ludzkiej przyzwoitości i podłości oraz o miłości jest ten film. Obejrzyj jeszcze raz.
Nie, nie spodziewałem się filmu biograficznego. Spodziewałem się dobrego filmu. Nie dlatego, ten obraz mnie nie poruszył, bo nie był taki jakiego się spodziewałem. To był po prostu kolejny Polski film, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Skoro nie podobała mi się gra głównego bohatera to już duży minus przy ocenie filmu. Filmu jednak komercyjnego, a przez to do bólu konwencjonalnego.
FIlm bardzo sprawnie nakręcony, ale przewidywalny do bólu. Dobrze odrobiona lekcja z filmowego rzemiosła, ale to dla mnie to trochę za mało.
Film podczas oglądania nie drażni niczym, jednak nie widzę tu żadnej wybitnej gry aktorskiej Kota.
To kwestia spojrzenia. Świetnie odwzorowany chód, a np u Więckiewicza świetnie doklejone wąsy (Wałęsa).