Jak wielki fan The Blair Witch Project, czekałem na tą produkcję. Na pewno sam fakt, że akcja dzieje się w lesie, jest parę nawiązań do pierwszej częsci (symbole zostawiane przez tajemniczą siłę, chatka Rustina Parra, akcja dzieje się w lasach Black Hills nieopodal Burkittsville, postać odwrócona do ściany), bohaterzy rozmawiają o wiedźmie, Rustinie i dziwnych zjawiskach jakie dzieją się w tym lesie - to na pewno na +. Ale czy ratuje to jakoś film? Nie szczególnie. 3/4 filmu to latanie po lesie i darcie mordy. Podczas seansu wystraszyłem się może z 2-3 razy. Jedynka przyzwyczaiła nas, że las Black Hills jest przeklęty, dzieją się tam dziwne rzeczy ale bez przesady. W owej produkcji to jak latanie po nawiedzonym domu ze wściekłym demonem. Spodziewałem się, że ten film to będzie petarda jump-scenek, jednak nie żałuje, że wydałem na niego pieniądze. Jako fan wiedźmy lubię oglądać filmy o tej tematyce, jednak film jako straszak to zwykły przeciętniak jakich wiele jest i jeszcze powstanie.