Drodzy krytyczni,Birdman wziął Was pod uwagę i jest tam dla was dedykowany wątek,zaczyna się od 88m9s. Jest dość widowiskowy,ale zdaje sobie sprawę,że olbrzymiej ilości z Was nie zechce się do niego wrócić,więc zamieszczę trochę dialogu,który w całości jest monologiem ego w postaci ptaka Birdmana idącego,lecącego przy Rigganie (Keaton):

- Jesteś gwiazdą filmową.
Znaną na cały świat.
Rozumiesz to?
Całe życie budowałeś swoją reputację i poziom konta w banku.
A teraz to odeszło.
I dobrze. Kur.a!
Powrócimy.
Czekają na coś wielkiego.
Dam im to.
Zgól tą żałosną brodę i zrób sobie operację.
Sześćdziesiątka to nowa trzydziestka,ch.ju!
Byłeś pierwszy, stary.
Wyznaczyłeś ścieżkę wszystkim innym pajacom.
Daj ludziom czego chcą.
Trochę apokaliptycznego porno.
"Birdmann: Powrót feniksa"
Pryszczaci gracze spuszczą się w portki
Miliardy na całym świecie gwarantowane.
Jesteś czymś większym niż życie.
Ratujesz ludzi od ich żałosnych żywotów.
Skaczą,płaczą,śmieją się,srają w gacie.
Wystarczy tylko że...

Dokładnie: Bomby,wybuchy.Wielkie,szybkie,głośne.
Spójrz tym ludziom w oczy,aż im się błyszczą.
Kochają to gówno! Kochają krew i akcję.
Nie to przegadane depresyjne,filozoficzne gówno...

Tak to wygląda w skrócie,trzeba jednak to zobaczyć usłyszeć z filmu.Większość niereformowalnych krytyków Birdmana najbardziej spodoba się stwierdzenie że ten film to "przegadane depresyjne,filozoficzne gówno..."
Otóż rozczaruję Was,ten zwrot to po prostu wasze tanie wytłumaczenie Waszego lenistwa i ignorancji,czegoś co nie spełnia Waszej wąskiej ramy zainteresowań.
Porada: poczytajcie o tym filmie rożne recenzje,streszczenia,interpretacje.
Potem gdy się naczytacie,oglądnijcie jeszcze raz,tylko z napisami bądź dla znających na tyle angielski w oryginale,wtedy dopiero odbierzecie go jak należy. Ale to wymaga trochę zaangażowania,nie bójcie się to Was ubogaci;)