Przybywając do Detroit na rozmowę o pracę, młoda kobieta wynajmuje dom. Dociera tam późno w nocy i okazuje się, że dom wynajęto również obcemu mężczyźnie, który jest już na miejscu. Wbrew rozsądkowi, Tess postanawia przenocować i wkrótce odkrywa, że nieoczekiwany współlokator to nie jest jej największy problem.
Mniej więcej do połowy film obiecuje, że będzie to porządny, ciekawy horror. Potem to obraz nędzy, rozpaczy i niedowierzania, że można aż tak zrujnować to co się budowało na początku.
Myślałem, że film będzie skupiony na relacjach między bohaterami i narastającym między nimi napięciu, niestety po godzinie okazuje się, że Polański to to jednak nie jest i druga połowa to już typowy amerykański horror, na dodatek z zupełnie absurdalnym antagonistą.
Do tego bohater który pojawia się w drugiej części...
Absurd absurdem pogania, czy powstanie kiedyś horror w którym aktorka nie wlezie do mrocznej piwnicy po tym jak zobaczy jak wygląda dzielnica w której wynajęła mieszkanie ? Szukam horroru typu "nocne istoty" filmu w którym mam ciarki na plecach a nie to coś
[SPOILER] Ja wiem, że scenarzyści muszą się uciec do różnych mało wiarygodnych zabiegów, żeby sytuacja była bardziej dramatyczna, przerażająca, ale w tym filmie sceny z policją to himalaje głupiego pisania. Na prawdę, policja mówi, że nie może wysłać patrolu, bo nikogo tam nie ma!!! A jak przyjeżdżają, to olewają...