Ten film nie ma rozwinięcia, akcji, punktu kulminacyjnego ani rozwiązania. To jest długi na półtorej godziny I akt. Jakaś laska wprasza się do nudnej rodziny. Ścieli im łóżka, odkurza ich dom, pije z nimi kawę, jeżdżą razem rowerami i na imprezę... a na koniec okazuje się być kanibalem, koniec XD
Nie czuć jakiejś wiezi tymi biednymi. Jest wręcz taki współczucie wobec niby tych bogatych. Wręcz nawet bym powiedział że ci biedni to głupie rozwydrzone bachory które chcą wszystkiego od razu. Może o to właśnie chodzilo? Może to bardziej opis wspoczesnej mlodzierzy konsumującej bezmysle wszystko jak leci zjadajac...
Zupełnie nie rozumiem, skąd niskie bity dla tego filmu. Jest pięknie zrealizowany, napięcie jest budowane powoli. Oglądający nie do samego końca, czy akcja rozwinie się w kierunku rodzinnego dramatu, horroru, slashera czy kryminału w stylu Agathy Christie.
Finał? W końcu akcja dzieje się w kraju rewolucji z 1789,...