W odcięciu od osoby papieża, to o czym jest ten film? Wygrzebali stare nagrania z pieszych wycieczek po górach i... tyle. Zrobili z tego ponadgodzinny dokument. Kurde, nie wiedziałem, że spacerki to taki zacny materiał na film. A jeszcze jak ktoś przysiadł i poczytał książkę to hoho, w ogóle :D
Co my tu mamy? Co minute przypomnienie, jaki to papież był super, bo chodził na własnych nogach, jadł, czytał, spał na leżaku (a nie nosili go w pozłacanej lektyce), dokoła niego kręciło się iluś facetów - jedli, pili, spacerowali, palili papierosy.
Wszystko przeplatane służalczymi komentarzami bogobojnych, prostych ludzi, dla których fakt, że przecież SAM PAPIEŻ poprosił o wino to anegdota godna przytacza do końca życia.
PS. To jednak nie tyczy się tylko papieża i tego konkretnego papieża, bo to nierzadko spotykano, że wystarczy być sławnym, rozpoznawalnym i nie zadzierać nosa, nie unosić pychą, nie gwiazdorzyć i już gawiedź omdlewa, bo "jaki normalny!".