Zacznę od tego,że to niesamowicie niedoceniony film 6,9 + zero rozgłosu (gdybym nie szukał nigdy bym się o nim nie dowiedział) serio ?! W porównaniu z innymi filmami o tej samej ocenie to absurdalne.
Rewelacyjna Taissa Farmiga i jej kreacja w tym filmie..po genialnych postaciach z AHS (szczególnie Violet,ale przy Zoe pokazała,że potrafi zagrać nie tylko tajemnicze,mroczne i zbuntowane nastolatki) na prawdę utwierdziła mnie w sympatii do jej osoby. Jest stworzona do takich ról jak ta,i chcę ją widzieć częściej na wielkim ekranie - do tego ta charakterystyczna uroda. To jest ten typ 20latki,która jeszcze długo dłuugo będzie mogła grać nastolatki.
A teraz odpowiedź na tytułowe pytanie. Z każdą kolejną minutą "Mindscape" podobał mi się coraz bardziej i nastawiłem się,że dam pełne,tłuste 10. Problem w tym,że cały film powtarzałem sobie "To by było za proste,gdyby okazało się,że ona jest tylko przebiegłą manipulantką. Na pewno kryje się za tym coś więcej !!". I do końca czekałem na tzw.BUM w postaci rozwiązania sprawy,coś co by zaskakiwało i było kompletnie poza moim wszelkim myśleniem.
Niestety okazało się,że przewidziałem co w trawie piszczy,i brak mi było niespodzianki,szoku. Natomiast nie mogę nie powiedzieć,że film jest do polecenia,bo jest. Gdyby można było dać 9,5 dałbym tyle.
No właśnie za tę przewidywalność - mniej więcej w połowie filmu wiedziałem jak się to wszystko skończy 9 gwiazdek to za dużo (tyle to dałem, dość podobnej pod pewnymi względami Incepcji Nolana) - ode mnie max 7/10 za dość sprawną realizację, pomysł i aktorstwo...
Incepcja może i podobna ale na pewno na 9 nie zasłużyła, jakoś w połowie już mnie zaczynał irytować.