Sama jestem zdziwiona jak duże i dobre wrażenie zrobił na mnie ten film! Z durnych zboczonych komedyjek już niby wyrosłam, a podczas oglądania "Zjazdu absolwentów", nie dość że chichotałam po cichutku, to jeszcze poczułam coś w rodzaju wzruszenia i rozrzewnienia(!) :) Przypomniały mi się młode lata, gdy widziałam pierwszą część, spoglądałam na dojrzalsze twarze głównych bohaterów i dopadła mnie myśl: "Cholera, jak ten czas szybko leci". Wraz z pojawieniem się końcowych napisów poczułam coś w rodzaju ukłucia w sercu, że to już koniec. Naprawdę jestem zaskoczona swoją reakcją. Czy ktoś jeszcze się wzruszył czy to ze mną jest coś nie tak? :D