Ten film w genialny sposób ukazuje przekleństwo geniuszu. Zazdrość, ktora rodzi się w Salierim budzi współczucie, właściwie nawet zrozumienie. Właściwie od czego to zależy kto jest obdarzony talentem? Dlaczego otrzymał go człowiek tak infantylny, a ktoś, dla kogo muzyka jest wszystkim, musi z takim trudem pracować na każdą kompozycję? Takie dylematy rodzą się w widzu w czasie tego filmu. (mądrze brzmi, no nie?:p) I właściwie dlaczego to Amadeusz budzi większą sympatię, choć teoretycznie pokrzywdzony jest Salieri?
Jedna z moich ulubionych scen jest wtedy, kiedy Salieri ogląda rękopisy Mozarta bez żadnego skreślenia - i płacze. Mozart miał muzykę w głowie i jedynie przenosił ją na papier w postaci nut :) W tym filmie jest to genialnie ukazane, suuupeerrr :)