Producenci wreszcie zobaczyli, że "polska komedia romantyczna" to ślepa uliczka i strasznie ich tam ciągnęło, ale odbili w stronę lekkiego filmu z jakimś pomysłem. Nie obyło się bez denerwujących elementów jak przekoloryzowanie postaci by widz na pewno zobaczył co ma zobaczyć, no i namolnej reklamy stacji radiowej.
W nurcie zdominowanym przez tzw komedie miłosne lub kino psychologiczne to miła odmiana.