Trójka oryginalnych Pythonów (Graham Chapman, Eric Idle, John Cleese) w awanturniczej komedii spod znaku płaszcza i szpady. Chapman (który był również jednym z pomysłodawców projektu) wciela się w tytułowego kapitana Żółtobrodego, groźnego pirata, który po latach uwięzienia, ucieka zza krat i wyrusza na poszukiwanie swego skarbu.
Duch Monty Pythona jest tu wyraźnie odczuwalny, pod wieloma względami film przywodzi na myśl "Jabberwocky'ego", który również nie był oficjalnym przedsięwzięciem całego sekstetu. Humor jest zgoła absurdalny, prześmiewczy i muszę przyznać, że film zaskoczył mnie mile pod tym względem. Trochę gorzej robi się w drugiej połowie, kiedy akcja staje się nazbyt już chaotyczna (uprzednio jest po prostu "zwariowana"), ale i tak seans upływa w przyjemnej atmosferze. A obsada najzwyczajniej w świecie zwala z nóg. Pośród nazwisk godnych wymienienia mamy: Petera Boyle'a, Marty'ego Feldmana (jego ostatni występ przed kamerą), Petera Cooka, Jamesa Masona, Madeline Kahn, duet Cheech Marin-Tommy Chong, Susannah York oraz Petera Bulla. A jako wisienka na torcie, drobny epizod w wykonaniu samego Davida Bowie (na ekranie jest tak krótko, że nieuważny widz z łatwością go przeoczy, radzę więc uważać). Anarchiczna błazenada, może nieco nierówna, ale myślę, że fani Cyrku docenią.