PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119410}

Źródło

The Fountain
2006
7,3 91 tys. ocen
7,3 10 1 91009
6,0 29 krytyków
Źródło
powrót do forum filmu Źródło

Pomyślcie kilkanaście razy zanim użyjecie tego słowa. Film jest rzeczywiście ładny, ciekawy, z pomysłem, ale jeżeli oceniamy go jako "arcydzieło o ponadczasowym przesłaniu", to mamy zwykły, przeintelektualizowany, pseudofilozoficzny gniot.

ocenił(a) film na 5
JohnG_filmweb

Ja też kompletnie nie rozumiem tego filmu a tym bardziej zachwytów.

ocenił(a) film na 9
bluelagoon

"Ja też kompletnie nie rozumiem tego filmu" toś podsumował kolegę ;)

ocenił(a) film na 6
JohnG_filmweb

Dokładnie ;-)

ocenił(a) film na 5
Skril3x

Podzielam.

JohnG_filmweb

Największą wadą tego filmu jest masa niedopowiedzeń.

Niedopowiedzenia same we sobie nie są złe - pozwalają widzowi wysilić szare komórki i zbudować/dopowiedzieć trochę świata/fabuły tam, gdzie nie ma możliwości technicznych i/lub szybko się one zmieniają - albo po prostu nie są takie ważne. Prosty przykład: "Incepcja" i technologia wchodzenia do snów. Mamy jakieś pudełko, trochę kabli i tyle - nie wiadomo, jak to dokładnie działa, co robi etc. Ale w zamian za to, film będzie się oglądało tak samo znakomicie za 20-30-40-50 lat, gdy technika wykona solidny skok do przodu.

Tutaj też mamy niedopowiedzenia, ale jest ich tyle, że zaburzają odbiór filmu. Nie twierdzę, że trzeba wszystko wykładać łopatą jak debilowi, ale przesada w drugą stronę też jest niedobra. W "Źródle" wskazówek i informacji jest po prostu za mało i/lub są one zbyt enigmatyczne. Są trzy historie - wygląda, że są ze sobą powiązane. I tyle można powiedzieć na pewno, reszty (jak są ze sobą powiązane, czy i jak na siebie oddziałują) można się domyślać. Przez to trudno znaleźć sens i logikę w filmie. Próbowałem znaleźć jakieś wyjaśnienie na tym forum, ale tu też jest cała masa interpretacji - każda sensowna, a ich autorzy są przekonani o swojej słuszności. Coś jak teoria indoktrynacji z Mass Effect 3.

ocenił(a) film na 7
Vesslan

Odniosłem dokładnie takie samo wrażenie. O ile film bardzo mi się podobał to byłem zmuszony dać ocenę "tylko" 7 właśnie ze względu na to że zbyt dużo tutaj niewiadomych.

Rozumiem, że podstawą tego filmu jest to że ma wręcz wymusić na widzu stworzenie własnej teorii co jest oczywiście genialnym posunięciem. Jeśli widz sam sobie tworzy fabułę, tym bardziej chce obejrzeć film do końca i tym bardziej z każdą minutą jest ciekaw co dalej się wydarzy.

W Źródle jednakże w MOIM odczuciu posunęli się z tym pomysłem za daleko. Tutaj jest tak mało wskazówek i podpowiedzi, że jestem prawie, przekonany, że gdyby ktoś chciał wpleść w to kosmiczne małpy a skuterach to dałby radę i to z w miarę logicznym wytłumaczeniem.

Odnosząc się do powyższego ja także stworzyłem swoje rozumowanie tego filmu aczkolwiek nie będę go tutaj przytaczał bo bym za dużo zaspoilerował :)

ocenił(a) film na 8
StanleyJohnny

wszelkie niejasności zostaną rozwiane po kilkukrotnym, uważnym obejrzeniu filmu :P W moim wypadku zadziałało to idealnie - za każdym razem wychwytywałem coraz to nowy szczegół związany z fabułą, który poprzednim razem gdzieś mi umknął.

ocenił(a) film na 10
Cineside

Ja po dziś dzień za każdym razem oglądając ten film dostrzegam o wiele więcej niż za pierwszym i każdy kolejny seans sprawia, że cenię ten film coraz bardziej.

ocenił(a) film na 8
JohnG_filmweb

Rozumienie dzieł wszelkich zależy od rezonansu z nimi.
Każdy jest inny, każdy ma indywidualną duszę (podświadomość, zbiór doświadczeń) przez której pryzmat doświadcza życia i danego działa.

Dla ślepego na dane kolory,
dla głuchego na dane częstotliwości,
dla krótkowidza, drobne niuanse..
NIE ISTNIEJĄ.

Na tej zasadzie dla nie wrażliwych na nie piękno nie istnieje (w danym zakresie).
Tak samo jeśli chodzi o zrozumienie, czegokolwiek.

Ten kto nie zna liter nie przeczyta, a jeśli nie słyszał o nich to nawet ich NIE ZAUWAŻY.

Świat ma wiele tajemnic, jest baardzo złożony
i pychą (wyrazem zaślepienia, czyli rodzaju głupoty) byłoby sądzić, że się wszystko wie na dany temat.

Jeśli ktoś rozumie coś czego my nie rozumiemy.
Jeśli komuś się coś podoba, co nam się nie podoba, itp.
To znaczy, że widzi, rozumie lub czuje WIĘCEJ.

W rodzinie, kościele, szkole (i być może w pracy) przeszliśmy istną tresurę.
Pranie mózgu na JEDYNĄ SŁUSZNĄ PRAWDĘ, celem podporządkowywania nas.

Teraz możemy jako dorośli myśleć samodzielnie odrzucając te UTOPIE (że tylko jedna postawa jest słuszna).
Jeśli tego nie zrobimy to będziemy się kłócić ze sobą do końca życia o racje (będąc w mniejszym lub większym niepokoju).



ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Dokładnie tak. I tak też jest ze Źródłem. Albo widzisz światło, albo ... nie.

ocenił(a) film na 5
zjonizowany

"Jeśli komuś się coś podoba, co nam się nie podoba, itp.
To znaczy, że widzi, rozumie lub czuje WIĘCEJ."

No właśnie nie do końca. Teza, którą zawarłem 2 lata temu w swoim komentarzu mogłaby brzmieć "film jest dość ładny, ale, podobnie jak wszystko Aronofsky'ego, potwornie pretensjonalny; udaje niezwykłe arcydzieło o ponadczasowym przesłaniu, a jedyne co oferuje to nauka <<miłość zwycięży wszystko>>". Intelektualnie film jest na poziomie romansów dla 13-latek i wydaje mi się, że do tej grupy jest adresowany. To jest trochę jak z disco-polo: jeśli ktoś się zachwyca tą muzyką, to nie znaczy, że widzi więcej niż ja, ale że nie ma wyczucia smaku i zachwyca się byle czym.

ocenił(a) film na 8
JohnG_filmweb

Użyte przez Ciebie stwierdzenie "jedynie co ofiaruje to.."
samo przez się udowadnia, zawężone postrzeganie.

Nie można napisać, że coś oferuje jedną rzecz.
Nawet zwykła butelka może mieć wiele zastosowań.
Dla ograniczonych szablonowym myśleniem będzie to TYLKO pojemnik na płyny,
a po ich zużyciu zbędny śmieć. Dla widzących WIĘCEJ, czyli szerzej będzie to przedmiot nieograniczonej kreatywności, z którego (jak widzimy na YouTube) można zrobić nawet zabawkowy helikopter, lampy lub użyteczną, pełnowymiarową łódź lub opcjonalnie po wypełnieniu pisakiem wybudować z nich dom).

W filmie jest masę scen, mnóstwo symboli, wątków ale dla tego, który ich nie dostrzega
(nie widzą więcej niż "tylko" wątek miłości będzie to tylko to co zobaczy).

Jak myślisz po co te wszystkie niezwykłe, okoliczności i sceny bitewne, symboliczne (np. jabłoń z raju, albo odnoszenia do reinkarnacji). To są ezoteryczne wątki, które stanowią wyróżnik, niezwykłą wartość tego działa.

Jednak ktoś kto nie zna tematu ich nie zauważy, tak jak ten kto nie zna liter nie przeczyta tekstu.
Im więcej wiesz tym masz większe horyzonty postrzegania.
Dla ślepego film to będzie sama muzyka i dialogi.
Dla daltonisty będzie czarno biały, a kolorowe sceny będą nie dostrzegalne.
NA tej zasadzie dla kogoś kto nie zna duchowości, ani filozofii film z danymi odniesieniami będzie pustym najwyżej zlepkiem scen z motywem miłości.

Ale aby to zrozumieć trzeb mieć wyobraźnie i odrobinę zaufania, że jest coś czego się nie wie.

Podsumowując: film jest byle czym dla tych, którzy nie mają zdolności postrzegania jego głębokiej (dla nich, a oczywistej dla wtajemniczonych) warstwy przesłania filozoficznego i duchowego.

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Co nie znaczy, że film jest arcydziełem w tym sensie też mam zastrzeżenia.
Jest artystyczną fabularną opowieścią, którą wypada także wyczuć.
Teraz nie pamiętam go dobrze.

Ale bardzo charakterystyczny jest wątek inkwizycji,
albo waleczności, niezłomności w dotarciu do drzewa życia.

Dlaczego nie doceniasz bardzo barwnego ukazania inkwizycji?
Dlaczego nie zauważasz wątku drzewa życia i symboliki doznania OŚWIECENIA?
(pewnie dlatego, że nie wiesz prawie nic na te tematy bo się nimi nimi nie interesujesz
a to jest własnie wyróżnik filmu, jego można by rzec główny motyw
- droga niezłomnego poszukiwania największego skarbu, mistycznej prawdy i duchowe przeżycie).

ocenił(a) film na 5
zjonizowany

Ale dlaczego zakładasz, że nic nie wiem o filozofii, że na pewno nie jestem w stanie zobaczyć czegoś więcej? Ok, użycie słów "jedyne, co oferuje" było niepotrzebnym uproszczeniem, ale już wcześniej napisałem, że film jest faktycznie łatwy, problem jednak leży w pretensjonalności. Aronofsky lubi udawać, że jest wizjonerem, że udziela odpowiedzi na fundamentalne pytania itp., ale tak nie jest. Mógłby być takim reżyserem jak Nolan, czyli tworzyć naprawdę fajne filmy, bo ma jakiś tam talent, ale nie, on musi być lepszy od Tarkowskiego, Kubricka i Bergmana razem wziętych. W ten sposób dostajemy takie wydmuszki jak Źródło.

ocenił(a) film na 5
JohnG_filmweb

*oczywiście chodziło o słowo "ładny", nie "łatwy"

ocenił(a) film na 8
JohnG_filmweb

Zanim odpowiesz przeczytaj całość, bo na końcu jednak musiałem się z Tobą zgodzić.
Zwyczajnie mam inne spojrzenie, bardziej tolerancyjne, bo może mniejsze oczekiwania.

Założyłem, że nie jesteś zorientowany w tego typu filozofii, ponieważ na podstawie twej wypowiedzi, sugerującej że film jest pusty, dałeś mi to do zrozumienia (że nie ów dostrzegasz wątków filozoficznych).

Gdybyś znał ów zagadnienia filozoficzne nie twierdził byś, że film nie ma niczego do zaoferowania, a raczej, że nie zgadzasz się z zawartym tam przesłaniem, albo że zwyczajnie się tobie nie podoba.

Moje zadanie wydaje się trudne.
Bo miałbym, chciałbym wpierw przekonać, że jednak w filie jest wiele wartościowych wątków (z tym, że musiał bym go ponownie obejrzeć, aby zrecenzować, bo teraz pamiętam niektóre sceny, ale min. że film był dla mnie dość ważny, znaczy wywarł na mnie wrażenie. Choć nie do końca wpisuje się w moją, pozytywistyczną filozofię, dlatego nie dałem mu 10.
Też daleko mu do ulubionych, które wszystkie muszą zawierać ważne dla mnie przesłanie, zwykle odnoszące się do tego, że żyjemy w duchowym świecie i możliwości człowieka są większe niż uczą go w szkole - wiesz fizyka kwantowa, siłą myśli itp.). Jednak nie popieram idei walki dlatego nie cenie sobie serii
Matrix, która właśnie na walce się skupia. Walka bowiem jest przeciwieństwem tworzenia, a w duchowości chodzi o twórczość siłą ducha, a nie mięśni czy broni.

To tak przy okazji, o tym jakie filmy sobie cenie (ubogacające o duchowe idee, których w tym obrazie nie brakuje, dlatego pustym, lub "tylko o miłości" go nazwać nie można. Romans był dla mnie raczej pobocznym wątkiem, dodawanym chyba w 90% produkcji, jako ozdoba, tak jak w domu lub ogrodzie trzyma się kwiaty bo są ładne, budzą pozytywne uczycie tak też miłosne wątki wydają się ozdobą w 90% produkcji filmowych.

Nawet jeśli reżyser udaje, że udziela odpowiedzi na fundamentalne pytania, to choć się dany temat poruszać stara, co może budzić wiele inspiracji.

Większość osób nie interesuje się i nie zauważa filozofii, być może tak z rozpędu (nawyków) wrzuciłem i Ciebie do jednego worka z nimi.

Ciekawi mnie jakich szukasz odpowiedzi (mogę będę mógł w czymś być pomocny, bo filozofia to moja wielka pasja i czasem odnoszę wrażenie że znalazłem pytania na wszelkie interesujące mnie kwestie w tego typu dziedzinie jak sens życia, natura ludzka i świata, tajemnice sukcesu itp -choć nadal, co dzień wiele się uczę obserwując życie, a przede wszystkim wewnętrzną grę -myśli i uczuć).
Bo najważniejszym wydaje się zrozumieć i okiełznać, poprowadzić siebie w pokoju, zgodzie i szczęściu przez życie (zrozumieć by odnieść się pokochać siebie, świat, je - życie:) To niezwykle cenne i warte lat poszukiwań na własną rękę.

Wierzę, że tajemnice można odkrywać postrzegając doskonałość pozornie złego i chaotycznego świata ludzi (więc tym wyzwaniem się też zajmuję:)
W przyszłości chciałbym wnioski z przemyśleń także umieszczać w fabularnych opowieściach typu filmowe scenariusze (dlatego ta dziedzina sztuki bardzo mi się podoba i wolę być wyrozumiały dla twórców, choćby nawet nie umiejętnie, ale ambitnie poruszających duchowe tematy. Bo to już coś. Pierwszy model samochodu był toporny i stwarzał zagrożenie, ale dzięki temu, że powstał i komuś się spodobał były kolejne i kolejne, aż systematycznie doskonaląc dane dzieło doszliśmy do pojazdów, które jeżdżą bez kierowców. Ich producent Elon M. właściciel firmy Tesla od 1-go produkuje je seryjnie z opcją autonomicznej jazdy w standardzie, zapowiadając, że w przyszłości człowiek będzie miał zakaz prowadzenia aut, bo sztuczna inteligencja, której już używają, będzie robić to znacznie lepiej).

Sugeruję, żebyśmy dali szansę doskonalenia się ludzkości w tym reżyserom, doceniając je jak dzieci, które się uczą.

Fakt, obraz "Źródło" wydaje się być pewnego rodzaju wydmuszką, jeśli ma się brać tytuł dosłownie jako próba odpowiedzi na fundamentalne pytanie o takowe.
Oraz jeśli ma się rzecz jasna wysokie oczekiwanie.

Sam może nie oglądam wiele, raczej losowo filmy wyszukuje.
I przyzwyczaiłem się do tego, że mało kiedy trafiam na te filozoficzne i duchowe tematy.




















ocenił(a) film na 3
JohnG_filmweb

mam narzeczonego ale kocham Cię za ten text :D Ciężko mi się oglądało ten film, chociaż po jego zakończeniu jestem w stanie przyznać, że była piękna muzyka i że był potencjał....no, no...ale po prostu NIE! Niestety non stop kojarzyło mi się Drzewem Życia przez któ®y też nie jest łatwo przebrnąć. Totalnie "nie rozumiem" zmieszania tych hitorii i zlepków tych scen.. no coś go poniosło, inkwizycja, majowie i scena kiedy zaczynają wyrastać z niego kwiaty ! najlepsza :D ahahah pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
JohnG_filmweb

W jakimś wywiadzie Arronofsky określił ten film jako "a very simple love story", ale to chyba przykład jego bardzo specyficznego podejścia do swojej twórczości:)

Film Arronofsky'ego nie koncentruje się na wizjach futurystycznych, ale na aspektach psychologicznych (mistycznych? jakkolwiek by to nazwać).
Jednym z pierwowzorów całej opowieści jest dawna legenda o tajemniczym źródle, z którego wypływa woda zapewniająca życie wieczne (znana w różnych kulturach - i u indian żyjących na Florydzie, i u Majów... a nawet wg pewnych przekazów miało to też stanowić "motor napędowy" dla niektórych konkwistadorów - do takich informacji podchodzić ostrożnie: )
W dzisiejszych czasach mało kto zwraca uwagę na takie aspekty (a z czasem takich osób będzie zapewne jeszcze mniej)

Podałeś przykład "Incepcji" - "nie wiadomo, jak to dokładnie działa, co robi etc. Ale w zamian za to, film będzie się oglądało tak samo znakomicie za 20-30-40-50 lat, gdy technika wykona solidny skok do przodu"..
- zgoda, całkiem możliwe :) Ale czy akurat to ma stanowić o wyższości tego filmu niż dzieło (moim zdaniem znacznie wybitniejsze) Arronofskiego?

ps. "Incepcja" też mi się podobała :)

ocenił(a) film na 9
JohnG_filmweb

A który film twoim zdaniem posiada ów " ponadczasowe przesłanie " ???

ocenił(a) film na 8
JohnG_filmweb

Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że nijak zrozumiałeś przesłanie filmu - w "Źródle" chodziło bowiem o coś zupełnie odwrotnego! Fakt, że Tomas Creo przez x lat próbował ratować Izzy - gdyby mu się to udało to faktycznie można byłoby powiedzieć, że motyw miłości przezwyciężającej wszystkie bariery byłby jak najbardziej na miejscu. Jednak rzecz w tym, że kluczem nie było jakieś magiczne pokonanie bariery oddzielającej życie od śmierci, ale pogodzenie się z jej nieuchronnością, a więc losem każdego z nas. Dopiero wtedy, gdy Tomas Creo to pojął i zginął w ogniu umierającej Shibalby, ostatecznie zjednoczył się duchowo ze swoją ukochaną. Do tego dochodzą jeszcze wartości takie jak poświęcenie, wiara, etc. ale to już temat na inną dyskusję.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 10
JohnG_filmweb

Nie zgadzam się z Tobą.

ocenił(a) film na 9
JohnG_filmweb

skoro już kilkanaście razy pomyślałeś, to czas umierać...żabko

ocenił(a) film na 8
JohnG_filmweb

Powiem tak - dokładne zrozumienie filmu i odkrycie wszelkich niuansów związanych z fabułą, postaciami i wydarzeniami, w których brały dział, wymagało ode mnie obejrzenia go jakieś 3-4 razy na przestrzeni kilku lat. Nie każdy jest w stanie mimo tego wyłapać znaczenie filmu, w tym wątków związanych ze śmiercią i przemijaniem, dla wielu z nas stanowi to poniekąd temat tabu, zapewne wynika to częściowo z błędnego założenia, że temat ten nas nie dotyczy.
W tym konkretnym wypadku chodziło o niemożność pogodzenia się głównego bohatera ze śmiercią miłości swojego życia, który na wszelkie możliwe sposoby starał się zapobiec jej odejściu - paradoksalnie zajęło mu to kilka następnych wcieleń (1500 - odkrycie Drzewa Życia, 2000 - przełomowy lek na raka na bazie egzotycznego drzewa, uderzająco podobnego do tego odkrytego przez konkwistadorów, 2500 - odrodzenie nowego Drzewa Życia, wyrosłego na mogile jego ukochanej, dzięki umierającej gwieździe - nieogarniających odsyłam do sceny, w której Tomas zakopuje sadzonkę w glebie).

Rzecz, która zawsze drażni mnie w dyskusjach pod filmami pokroju "Źródła" czy "Drogi", jest to cholerne zacietrzewienie co poniektórych filmwebowiczów, którzy sami nie posiadając zdolności zrozumienia treści filmu, na siłę próbują wmówić innym, że dany film nic ze sobą nie niesie, chociaż wciąż patrzą przez pryzmat własnych doświadczeń. Zero obiektywizmu, zero zdolności analitycznych, tylko błędny empiryzm.

ocenił(a) film na 7
JohnG_filmweb

Efekty specjalne robią wrażenie, ale film nie zachwycił mnie do tego stopnia, żeby obejrzeć go jeszcze raz (co przydałoby się do pełnego zrozumienia każdej sceny). Kwestia gustu.

ocenił(a) film na 10
JohnG_filmweb

https://www.youtube.com/watch?v=8MlMFPVG5-0

ocenił(a) film na 10
JohnG_filmweb

Skoro nie zrozumiałeś tego co jest zawarte w filmie to albo jesteś mało inteligentny albo oglądałeś po pijaku.

ocenił(a) film na 1
JohnG_filmweb

Dokładnie tak, ładny i wyjątkowo pretensjonalny i pusty w środku

ewulek1709

zgadzam się